W trzeci dzień po ujawnieniu wandalizmu, którego sprawcy wymalowali różne hasła na pomniku zwieńczonym czerwoną gwiazdą, przedstawiciele gnieźnieńskiej lewicy postanowili odnieść się do tej sprawy jednym głosem. Chcieli w ten sposób dać wyraźny sygnał sprzeciwu wobec takich działań.
- To wydarzenie nazywamy politycznym wandalizmem, dlatego, że w Dniu Światowego Dnia Holocaustu, tu z Gniezna, z Pierwszej Stolicy Polski, popłynął bardzo zły sygnał. Nieznani sprawcy zdemolowali pomnik żołnierzy armii radzieckiej w kwaterze, w której spoczywa ponad 400 żołnierzy. Nie byliśmy i nie będziemy obojętni. Jesteśmy przeciwko takiemu postrzeganiu Polski, która jako kraj praworządny, przestrzega konwencji genewskich, ustawy o cmentarzach i grobach wojennych - mówił poseł Tadeusz Tomaszewski, apelując do rządu o "podjęcie stosownych działań mających przeciwdziałanie takim aktom politycznego wandalizmu" oraz do policji o wykrycie sprawców dewastacji. Podziękował przy tej okazji tym mieszkańcom Gniezna, którzy potępili ten czyn oraz prezydentowi Gniezna, który zaangażował się w działania mające na celu przywrócenie pomnika do stanu pierwotnego: - Trudno odnieść się do tych słów (namalowanych na pomniku - przyp. red.) na cmentarzu, gdzie spoczywa ponad 400 żołnierzy, którzy oddali swoje życie za to, byśmy mogli mówić w języku polskim, chodzić do polskich kościołów, uczyć się języka polskiego w Pierwszej Stolicy. Nie możemy być obojętni, bo to jest pierwszy krok. Później będzie malowanie na murach budynków publicznych, a potem kolejne działania. Jako gnieźnieńska lewica mówimy "dość". Oczekujemy stosownych działań ze strony władz rządowych i policji. Chcemy dyskusji historycznej, ale nie na cmentarzu i nie na niszczeniu pomnika.
- Ta dewastacja jest niedopuszczalna i haniebna. Te słowa są z nacjonalistycznego słownika "śmierć wrogom ojczyzny", "czerwona hołota" - jeżeli się wsłuchamy bliżej, to usłyszymy, że padają one na nacjonalistycznych marszach - stwierdziła Kamila Kasprzak-Bartkowiak, stwierdzając iż nie należy patrzeć na historię na zasadzie "zerojedynkowej": - Nie opowiadamy się po żadnej ze stron, ale nie może dochodzić do takiej eskalacji, jeśli chodzi o przestrzeń publiczną. Kacper Parol powiedział, że po uroczystości z 21 stycznia 2020 roku, kiedy to lewica obchodziła 75. rocznicę zajęcia Gniezna przez Armię Czerwoną, w sieci pojawiło się wiele negatywnych i obraźliwych komentarzy: - Nie może być takiej sytuacji, w której reakcjoniści, osoby impulsywne, zaczynają rozwijać swoje przekonania, nienawistne myśli i działają. Teraz są to napisy na murach, faszystowskie, na grobach. Chciałbym zadać pytanie, co się wydarzy, kiedy osoba żyjąca w takiej bańce nienawiści odnajdzie domniemanego "wroga ojczyzny" gdzieś na ulicy?
- Jaki cel chcieli osiągnąć sprawcy tego wandalizmu? - pytał Mariusz Mądrowski, twierdząc iż data tego wydarzenia nie była wyjątkowa: - 75. lat temu wyzwolono niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz Birkenau, w którym zginęło 1,1 mln Żydów, 150 tys. Polaków i 35 tys. obywateli innych narodowości - przypomniał i dodał, że w takim czasie pojawiają się tego typu próby zakłamania historii i postawienia Polski w roli sprawcy, a nie ofiary, które słusznie wywołują gniew u Polaków: - Jako lewica wpisujemy się w ten gniew, protestujemy przeciwko próbom takiej narracji. Zadajemy sobie pytanie - komu służą takie wydarzenia, jakie miały miejsce w Gnieźnie? Czy to było na polityczne zamówienie tych, którzy próbują okłamać historię i napisać ją na nowo? Proszę sobie wyobrazić, jak zacierają sobie ręce ci, którzy próbują udowodnić, że to Polska i Polacy są sprawcami napięć w Europie. Wydarzenia z 1945 roku z okresu wyzwolenia Polski są faktami, obiektywnymi, potwierdzonymi, udokumentowanymi, a mogiły na gnieźnieńskim cmentarzu najlepiej te fakty potwierdzają.
W sprawie zdemolowania pomnika działania prowadzi gnieźnieńska policja. Na tę chwilę nie udziela się informacji o stanie trwającego postępowania.