Już od grudnia osoby wchodzące do Starostwa Powiatowego "witają" tłumy osób, oczekujące na obsługę w Wydziale Komunikacji. O ile do tego, że w tej jednostce zawsze panuje spory ruch można było się przyzwyczaić, o tyle od kilku tygodni kolejki są już naprawdę długie i prowadzą prawie do wyjścia z urzędu. Sytuacja stała się kuriozalna, bowiem przychodząc do urzędu nawet w godzinach przedpołudniowych nie ma się pewności, że zostanie się obsłużonym - numerków na dany dzień po prostu już nie ma.
Za tę sytuację mają odpowiadać nowe przepisy, które wprowadziły kary za brak rejestracji samochodu sprowadzonego zza granicy. Takich pojazdów na terenie samego powiatu gnieźnieńskiego były tysiące. Przepisy weszły w życie z początkiem roku i są wymagane przez Unię Europejską, ale... dotyczą tylko samochodów sprowadzanych dopiero po 31 grudnia 2019 roku. Właściciele takich pojazdów mają tylko 30 dni na rejestrację. Inaczej dosięgną ich kary - od 200 do 1000 zł.
- Niepotrzebnie ludzie wpadli w panikę. Cały grudzień i początek stycznia ludzie stali od 3 w nocy w kolejce. Jak wchodziliśmy do Wydziału Komunikacji to kolejka sięgała od Wydziału Komunikacji aż na ulicę. Przy takim nawale jak dziś wydajemy około 500 decyzji administracyjnych dziennie, samych rejestracji jest do 300 - przekazał Radiu Poznań Wojciech Krawczyk, dyrektor Wydziału Komunikacji.
Nieoficjalnie mówi się, że nowe przepisy mogą spowodować spore problemy dla właścicieli komisów, których na terenie Gniezna nie brakuje. Obowiązki wynikające z konieczności rejestracji sprowadzanych pojazdów są dla nich restrykcyjne i wielu mogą zniechęcić do dalszego prowadzenia tego typu interesu. Czy to oznaczać będzie koniec "gnieźnieńskiego zagłębia samochodowego", jak przyjęło się mówić o naszym mieście w całym kraju? Czas pokaże.