Można powiedzieć, że dożyliśmy czasów, w których żywność stała się towarem tak powszechnym, że każdy może robić z nią co zechce. Tak przynajmniej można pomyśleć o sytuacji, której świadkiem była jedna z gnieźnianek, która się z nami skontaktowała w miniony poniedziałek. Mieszkanka os. Tysiąclecia przyznała, że ten proceder trwa już od jakiegoś czasu, ale wczoraj sprawa przybrała wyjątkowy rozmiar - na trawniku przed blokiem wylądował chyba cały talerz jedzenia - makaron, marchew i mięso.
Gnieźnianka wprost się nas zapytała - do kogo należy zgłosić taką sprawę? Odpowiedź jest jedna - Straż Miejska. Mamy tu do czynienia ze zaśmiecaniem, ale i prozaicznym problemem - bo odpadki lądują na ziemi, ale zaraz są "okupowane" przez stada ptactwa, które zlatuje się z całej okolicy. O takich sytuacjach już wcześniej byliśmy informowani, ale mieszkańcy bloków nie raz przyznają, że tego typu działania przyciągają jeszcze większego szkodnika - szczury. Te nie przebierają w wyrzuconych odpadkach, a otrzymując pokarm "na talerzu", mnożą się jeszcze bardziej. Po cóż więc coroczna deratyzacja, skoro mieszkańcy sami o gryzonie dbają?