poniedziałek, 02 grudnia 2019 14:31

„Moje życie przewróciło się do góry nogami”

 
„Moje życie przewróciło się do góry nogami” fot. Rafał Wichniewicz

W poniedziałek 2 grudnia w Sądzie Rejonowym w Gnieźnie kontynuowana była rozprawa przeciwko dwóm policjantom, którzy wywieźli pijanego mężczyznę do lasu koło Pobiedzisk, gdzie ten został później znaleziony martwy.

W trakcie drugiej odsłony postępowania sądowego, trwającego od września br., zaplanowane zostały zeznania ośmiu powołanych świadków. Na rozprawie pojawił się tylko oskarżony Filip S., były policjant. Jego koleżanka ze służby Karolina F. nie pojawiła się w sądzie. Razem z nią, 9 maja 2018 roku wywieźli radiowozem Piotra M. do lasu i zostawili na pastwę losu. Jego zwłoki odkryto dzień później - nosiło ślady wskazujące na pobicie (zobacz relację z pierwszego posiedzenia sądu).

Sędzia Sądu Rejonowego Paweł Longier od razu rozpoczął przesłuchiwanie świadków. Jako pierwsza zeznawała matka nieżyjącego Piotra: - To było koło godziny 18. Czekałam, denerwowałam się. Tego dnia mieliśmy gości, więc kiedy poszli, udałam się na posterunek żeby zapytać, czy go nie widzieli. Było zamknięte, więc poszłam na stację pogotowia. Tam mi powiedzieli, że synowi nie udzielali pomocy. Przyszłam do domu, zadzwoniłam na posterunek - nikt nie odbierał. Zadzwoniłam do siostry, by podała numer do policjantów dyżurujących, a po paru minutach przyjechali do mnie do domu. Powiedziałam im co się stało, a jeden z nich gdzieś zadzwonił, podczas gdy drugi ze mną rozmawiał. Po chwili dowiedzieli się, że nikogo nie znaleźli, tylko jakiegoś pijaczka znanego w Pobiedziskach, ale zupełnie inną osobę. Wzięli zdjęcie syna, powiedzieli, że mam przyjść, jak syn nie wróci następnego dnia - zeznała matka nieżyjącego. 

Dostarczyciel pizzy

Piotr był bezrobotny, a jedynie od czasu do czasu dorywczo podejmował się pracy. Tego dnia wyszedł po papierosy, ale jak zeznała matka, nie znikał na dłużej. Według niej był uzależniony od alkoholu już z 3 lata: - Miał takie ciągi, po kilka dni. Twierdzi, że pił odkąd zmarł jego ojciec. Nie był zaczepny ani agresywny.

Wieczorem pod ich dom podjechał samochód. Było ciemno, więc nie zapamiętała twarzy: - To było gdzieś około 21:30. Czekałam na syna przed domem. Kiedy przyjechał samochód ucieszyłam się, bo myślałam, że to on będzie. Podeszłam do furtki, a z pojazdu wysiadł młody człowiek, który powiedział, że przywiózł pizzę i pytał, czy jest to numer posesji 2, a ja mówię, że to jedynka, a ten numer jest obok. Powiedziałam, że ja nie zamawiałam, a może syn, a wtedy ten młody człowiek powiedział, że może poszedł na piwko. W samochodzie siedziała też kobieta. Jak usłyszeli, że go nie ma, to zamiast pójść obok, to pojechali w kierunku miasta. 

- Moje życie przewróciło się do góry nogami - przyznała matka. Jej zdaniem syn został zamordowany: Uważam, że oskarżony przepraszając mnie chce się wybielić i zrobić dobre wrażenie na sądzie. Nie wybaczyła policjantom.

Na chodniku

Następnie zeznawała kobieta, która jadąc ulicą zobaczyła leżącego a chodniku mężczyznę: - To było między 12 a 13. Spieszyłam się do pracy. Jadąc ul. Poznańska zauważyłam na chodniku mężczyznę, który leżał na plecach. Wokół niego biegał nerwowo pies. Mimo, że się spieszyłam, to zawróciłam samochód i zadzwoniłam na policję - zeznała. Świadkiem tej sytuacji były też inne osoby, które również zatrzymały się przy leżącym mężczyźnie. Jej zdaniem na pewno żył, bo ruszał się, ale nie podchodziła do niego, gdyż uprzedziły ją w tym inni. Przekazała im tylko, że już powiadomiła służby.

Inna kobieta, która mieszka przy ul. Poznańskiej w Pobiedziskach zeznała, że widziała leżącego mężczyznę, do którego po chwili przyjechała policja. Dużo się nie przyglądała, a zobaczyła tylko tyle, że funkcjonariusze podeszli do mężczyzny - próbował sam wstać.

Kolejna świadek, była ekspedientka w miejscowym sklepie zeznała, że Piotr przyszedł tego dnia rano i chciał kupić alkohol. Nie chciała mu sprzedać, bo był pijany, więc  sprzedała tylko papierosy. Sklep znajdował się naprzeciwko jego domu. To było koło 7 - 8 rano. Najczęściej kupował papierosy, rzadziej piwo. Drugi raz tego samego dnia przyszedł po godzinie lub dwóch, ale również nie sprzedała mu alkoholu. Był spokojnym klientem, nie robił problemów. Pierwszy raz go widziałam tak mocno pijanego - zeznała potem.

Pracownik zakładu komunalnego zeznał, że jadąc samochodem razem z kolegą zauważyli mężczyznę leżącego na poboczu, przy którym stały dwa pojazdy: - Poszliśmy udzielić pomocy, bo myśleliśmy że doszło do potrącenia. Jak do niego doszliśmy okazało się, że jest on tylko pod wpływem alkoholu. Zaczęliśmy z nim rozmawiać, pytając się gdzie mieszka, ale nie mogliśmy się porozumieć, bo był tak pijany. Odciągnęliśmy go od krawędzi jezdni i posadziliśmy pod krzaczkiem. Jedna z pań powiedziała nam, że pomoc została wezwana. Dodała, że zostanie na miejscu, więc wróciliśmy do swoich obowiązków. Jego zdaniem mężczyzna nie miał widocznych obrażeń ciała. Świadek jest strażakiem-ochotnikiem, więc kiedy miejscowa OSP została wezwana do oświetlenia miejsca znalezienia zwłok, ten, na podstawie opisu ich wyglądu rozpoznał mężczyznę, którego widział leżącego wtedy na ulicy.  Drugi z pracowników, który także jechał tym samochodem, tylko potwierdził zeznania swojego kolegi. Jego zdaniem mężczyzna leżący na chodniku był bardzo pijany.

Na służbie

Następnie o złożenie zeznań został poproszony podinsp. Roman Warda, komendant Komisariatu Policji w Pobiedziskach:  - Początkowo było zgłoszone zaginięcie, nie wiedzieliśmy co się stało. Dopiero po czasie znaleziono ciało. Na miejscu biegły nie wykluczył udziału osób trzecich. Podjęliśmy czynności w celu ustalenia faktycznego przebiegu zdarzeń - zeznał funkcjonariusz i dalej dodał, odpowiadając na pytania: - Ostatnim miejscem, gdzie go widziano, była stacja paliw Mat-Oil w Pobiedziskach. Sprawdziliśmy posesje na ul. Poznańskiej oraz wszelkie monitoringi. W trakcie rozpytań ustalono iż była interwencja z udziałem policjantów na ul. Poznańskiej i widziano funkcjonariuszy rozmawiających z osobą znajdująca się przy drodze. W systemie widniała interwencja, jednak nie było informacji potwierdzającej, żeby policjanci zastali osobę nietrzeźwą. Zadzwoniłem do policjantów, którzy mieli wtedy służbę, czy na pewno nie rozmawiali z żadną osobą nietrzeźwą - mówił, dodając iż byli to właśnie oskarżeni w tej sprawie.

Przypuszczenia, że policjanci mogą mieć związek z zaginięciem, pojawiły się dopiero po odnalezieniu ciała: - Stwierdzili, że widzieli jakąś inną osobę, znaną z nadużywania alkoholu, która odchodziła z tego miejsca. W wyniku dalszych czynności i przejrzeniu monitoringu stacji Orlen, policjanci ujawnili przy przeglądaniu, że w tym okresie radiowóz jechał w kierunku późniejszego miejsca znalezienia ciała, a po siedmiu minutach wracał - zeznał komendant i dodał, że po przeanalizowaniu faktów zdecydował się w końcu powiadomić organy wewnętrzne Policji, gdyż podejrzewał iż mogli tego dokonać funkcjonariusze. Fakt ten wkrótce potwierdziła mu też sama Karolina F., którą zapytał wprost o to podczas jej kolejnej służby. Ona miała za sobą rok służby, z czego pół roku w Pobiedziskach. On spędził w mundurze już trzy lata. 

- Miałem dobrą opinię o oskarżonych. Karolina F. była młodą policjantką, więc wobec niej były mniejsze wymagania, wciąż uczyła się służby. Nie pamiętam, żeby były na nich jakieś skargi - dodał komendant. Dodaje, że zgodnie z przepisami powinni przewieźć pijana osobę na izbę wytrzeźwień lub do miejsca zamieszkania. Przyznał także, że Filip S. prosił tego dnia o skrócenie służby o godzinę.

Uczucia

Zeznawała także była partnerka Piotra. Poznali się w 2012 roku przez serwis randkowy. Piotr był bardzo dobrym człowiekiem. Jedyne co, to od pewnego czasu nadużywał alkoholu, ale pił tylko w domu, nie wszczynał brud czy awantur. Był pomocny: - Zachowanie  każdego zmienia się po alkoholu. Piotr był wtedy marudny. Nie przypominam sobie, żeby był agresywny wobec innych osób - twierdzi podczas rozprawy. Picie jednak spowodowało, że ich relacje się rozluźniły: - Nie potrafiłam być bardziej stanowcza. Miał świadomość, że ma problem z alkoholem, myślał o jakiejś terapii.

Przyznaje, że dawała mu czasem pieniądze, by mógł sobie kupić alkohol: - W ostatnim okresie przed zaginięciem sprawiał wrażenie, że go to wszystko dobija. On chciał, by nasz związek trwał. Ja nie chciałam. Nie szantażował jej. Sędzia Paweł Longier odczytał zeznania z maja 2018 roku. W ich treści ukazał się nieco inny obraz Piotra, momentami sprzeczny z zeznaniami. Kobieta zasłania się czasem, jaki upłynął od ich rozłąki, a potem jego śmierci. 

Na wiosnę

Oskarżony Filip S. w trakcie rozprawy przysłuchiwał się zeznaniom, często zaglądał też do telefonu. Po prawie pięciu godzinach trwającego postępowania i ustaleniu, że jeden ze świadków nie otrzymał korespondencji wzywającej go do sądu, zarządzono przerwę. Kolejna odsłona procesu odbędzie się w marcu, a do przesłuchania jest jeszcze szereg świadków w celu dokładnego naświetlenia sytuacji, jaka wydarzyła się w maju 2018 roku w Pobiedziskach i nad Jeziorem Dobre koło tej miejscowości. 

3 komentarzy

  • Link do komentarza rw wtorek, 03 grudnia 2019 08:19 napisane przez rw

    Panie Alan, którego tak bardzo interesuje życie zmarłego, że ma w nosie to co zrobili policjanci - czy w sprawie chodzi o to, jak żył Piotr M. czy raczej o to, że za sprawą Filipa S. i Karoliny F. został on wywieziony i pozostawiony samemu sobie w sytuacji, która wymagała innego zachowania? Poczekajmy na kolejne rozprawy. Patrząc jednak na sam komentarz, widać iż pisze to osoba bez cywilnej odwagi.

  • Link do komentarza Patryko poniedziałek, 02 grudnia 2019 18:02 napisane przez Patryko

    Policja powinna dbać o nasze bezpieczeństwo a nie je odbierać ☹

  • Link do komentarza Alan poniedziałek, 02 grudnia 2019 15:38 napisane przez Alan

    Szkoda że zeznania byłej kobiety denata z ubiegłego roku nie są opisane z których wynika że lubił awantury, wyrzucony z pracy, robił sceny na imprezach rodzinnych.. Dno

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane