29 listopada w całym kraju odbywa się Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Młodzi ludzie, myśląc o swojej przyszłości, chcą głośno powiedzieć o konieczności rozpoczęcia działań mających mieć pozytywne skutki dla ochrony środowiska. Do tej idei dołączyło także Gniezno, a w piątek przed południem na placu przed teatrem, które jeszcze ponad dwa lata temu było pełne zieleni, obecnie wypełnionej betonem, pojawiła się grupa młodych osób z transparentami.
- Aby zapobiec tym zmianom, działania muszą podjąć głównie osoby wysoko postawione, organy prowadzące, dyrektorzy i właściciele wielkich firm oraz koncernów. Skutki tego ponosimy wszyscy. Wszyscy się zastanawiamy, jakie czeka nas jutro i czy w ogóle będzie jakieś jutro. Boimy się, czy powinniśmy inwestować w przyszłość, stabilizować się, poświęcać czas na studia, naukę, pracę, bo czy będzie po co. Ja osobiście martwię się, co nas czeka, bo wizja końca wygodnego i bezpiecznego świata wcale nie jest taka odległa, jak to jest zakotwiczone w świadomości większości. Musimy też pamiętać o tym, że działania i głosy polityków mają ogromne znaczenie. To nasze małe cegiełki są fundamentem do wielkich zmian - mówiła Ola Banaszak, jedna z przemawiających podczas protestu osób.
W trakcie manifestacji młodzi ludzie trzymali transparenty z różnymi hasłami, a z głośników padały m.in. hasła o konieczności życia w mniej wydatny sposób, poprzez oszczędzanie na materiałach zużywanych na co dzień i rezygnacji z tego, co jest dla środowiska naturalnego szkodliwe.