Przez lata spoczywał daleko od wielkopolskiej ziemi, a sześć lat temu uroczyście powrócił, by na zawsze spocząć wśród swoich żołnierzy. 13 listopada minęła 70. rocznica śmierci Pawła Cymsa, którą postanowiło uczcić Towarzystwo Pamięci Powstania Wielkopolskiego, a także zaproszeni goście z Inowrocławia i rodzina kapitana.
Skromne uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej, sprawowanej w kościele na cmentarzu św. Piotra. W trakcie nabożeństwa modlono się w intencji dowódcy: - Zdezerterował z pruskiej armii po powstaniu Polski. Udał się w rodzinne strony, przystąpił do powstania, przyczyniając się do oswobodzenia nie tylko Gniezna, ale i pobliskich miast - Trzemeszna, Mogilna, Strzelna, Inowrocławia, Kruszwicy. To jest bohaterstwo, a sprawy prywatne odłożył na bok, bo ojczyzna się przypomniała - mówił ks. inf. Jan Kasprowicz.
Wnuk Pawła Cymsa, Rafał Cyms przyznał: - Jego życie było bardzo krótkie, bo gdy zmarł miał zaledwie 55 lat, ale swoim życiorysem mógłby obdarować wielu ludzi, nawet ówczesnych oficerów - mówił, dodając iż mimo, że zmarł on w 1949 roku w Bystrej niedaleko Bielska-Białej, to jego "powrót" do Gniezna w 2013 roku był najlepszą rzeczą, jaką można było zrobić dla niego po śmierci. To tu, na Akropolu Bohaterów, spoczął on pomiędzy żołnierzami, z którymi walczył.
Po nabożeństwie uczestnicy udali się na grób dowódcy, gdzie z uwagi na padający deszcz, krótko pomodlono się w intencji kapitana, składając po tym kwiaty. - To, co zrobił Paweł Cyms, nazwano później "wyprawą Cymsa na Kujawy", gdyż zdobył szereg miast, sprzeniewierzając się Naczelnej Rady Ludowej, która chciała go podstawić pod sąd za narażanie życia powstańców. Niemniej, dzięki jego heroicznej postawie i tej determinacji, udało się Inowrocław zdobyć, co jest jego wielką zasługą - mówił Robert Gaweł z Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego, podkreślając dalsze zasługi Pawła Cymsa podczas wojny polsko-bolszewickiej i jego udziału w powstaniu śląskim.