Sprawa wyszła na jaw na początku jesieni ub. roku, kiedy to rodzina seniorki, widząc jej niepokojące zachowanie oraz pojawiające się na ciele siniaki, umieściła w mieszkaniu ukrytą kamerę. Za jej pomocą nagrano wizytę Kariny G., która od dwóch lat sprawowała opiekę nad 80-letnią kobietą - była bita, zastraszana, obrażana, poniżana i szarpana. Sprawę zgłoszono od razu policji, a Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zwolnił ją w trybie dyscyplinarnym. Dziś ruszył proces przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie.
Na samym początku posiedzenia, obrońca oskarżonej radca Jakub Müller-Judenau wniósł o wyłączenie jawności rozprawy oraz podważył pełnomocnictwo oskarżyciela posiłkowego. Przeciwko temu opowiedziała się strona przeciwna, wskazując na duże zainteresowanie społeczne. Po przerwie sędzia Anna Prywata zarządziła kontynuację postępowania przy udziale mediów.
Zapytana przez sędzinę Karina G. przyznała się do popełnionego czynu, a następnie przeprosiła rodzinę poszkodowanej. Stwierdziła iż tego dnia, tj. 12 września, nie zachowywała się normalnie i że nie wie co w nią wstąpiło: - Nie wiem jakie emocje mi towarzyszyły, że dopuściłam się takiego czynu. Szczerze z całego serca żałuję tego, co się stały. Pamiętam z tego okresu, że był to dla mnie trudny czas, czułam się zmęczona, może przepracowana. Wiem, że to nie tłumaczy tego co się stało. Nigdy w życiu nie zachowywałam się w ten sposób.
Po odczytaniu zeznań, złożonych wkrótce po zgłoszeniu się podejrzanej do prokuratury, adwokat Radosław Szczepaniak, oskarżyciel posiłkowy, zapytał o kwestię przeprosin w okresie dwóch miesięcy od momentu ujawnienia zdarzenia do czasu wystawienia zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną rodziną. Karina G. stwierdziła iż nie uczyniła tego, bo rodzina sobie nie życzyła, by się do niej odzywała. Na pytanie o swoje postępowanie przyznała: - Nie zachowywałam się jak normalny człowiek - mówiła Karina G. Dodała, że w taki sposób zachowywała się tylko tego dnia, kiedy sporządzono nagranie. Nadmieniła, że poszkodowana już wcześniej miała siniaki na ciele, bo rzekomo "miała takie ciało". - Przez rok zadaję sobie pytanie, co mogło być przyczyną, czemu tak postąpiłam, czemu to zrobiłam i proszę mi wierzyć, że do dziś nie znajduję żadnej odpowiedzi. Wydarzyło się i czasu nie cofnę - stwierdziła Karina G., nie wypierając się tego, co jest na nagraniu.
Karina G. w gnieźnieńskim MOPS-ie pracowała od 10 lat, a w swoim życiu 8 lat spędziła też za granicą, gdzie opiekowała się osobami starszymi. Na pytanie obrońcy przyznała, że czuła czasem wypalenie zawodowe. Stwierdziła też, że miała złą komunikację z rodziną seniorki i sprawę tę zgłaszała w MOPS. Później jednak pracownicy tej instytucji nie potwierdzili tej informacji.
W momencie ujawnienia zdarzenia, pani Irena - bo tak ma na imię poszkodowana - byłą sześć lat po udarze, niedowidziała i wymagała stałej opieki. Nie jest w stanie się nawet sama obrócić na bok na łóżku. Nie da się jej też przesłuchać na potrzeby prowadzonego postępowania.
Sławomir Chłopicki, syn poszkodowanej zeznał, że siniaki na ciele matki zauważył w sierpniu: - Wcześniej ich nie było, dlatego zainstalowaliśmy kamerę - przyznał. Mimo iż odwiedzał matkę codziennie, to nie znał Kariny G., gdyż w czasie kiedy przychodziła do jego matki, to on był w pracy. Potwierdził swoje zeznania sprzed roku, że właśnie zachowanie i wygląd matki spowodował, że postanowiono sprawdzić jak sprawowana jest opieka nad seniorką. Na pytanie oskarżyciela posiłkowego stwierdził: - Mama nie mogła nam nic powiedzieć z uwagi na jej stan zdrowia. Obecnie, jak dodał, seniorka jest spokojniejsza w przeciwieństwie do tamtego okresu, kiedy sprawiała wrażenie przelęknionej. Na pytanie sędzi przyznał iż sprawy siniaków nie zgłaszał do MOPS, ale dodał iż jego matka nie byłaby w stanie sama chodzić, żeby nabyć jakieś urazy w mieszkaniu.
Karina G. zwróciła się do syna poszkodowanej: - Chciałabym przeprosić za to, co się stało. Nie zdziwię się, jak pan tego nie przyjmie, bo ja teraz czasu nie cofnę. Świadek odparł: - Przyjąłbym to, gdyby pani się przyznała od razu.
Partnerka mężczyzny potwierdza, że w sierpniu zauważono siniaki na kobiecie na rękach, nogach i brzuchu: - Kiedy zobaczyliśmy nagranie, zastanawialiśmy się co zrobić. Zadzwoniliśmy do pani z MOPS, która przyszła obejrzeć nagranie - mówiła. Wkrótce po obejrzeniu materiału opiekunka została zwolniona w trybie dyscyplinarnym. Przyznaje: - Irenka była płaczliwa, smutna. Teraz jest pogodna. Dodaje, że seniorka ma nadal uraz psychiczny. Karina G. ponownie przeprasza za swoje zachowanie. Świadek przyjmuje te słowa do wiadomości.
Po przerwie w sprawie zeznają pracownicy MOPS. Agnieszka Kotecka, której podlegają opiekunowie zatrudnieni w tej instytucji przyznaje, że Karina G. tylko zgłaszała, że w domu seniorki bywa zimno. Nie zgłaszała jednak żadnych siniaków na ciele. - Trudno mi powiedzieć czy oskarżona była przejęta podczas rozmowy, na pewno była zaskoczona sytuacja. Zapytała się jedynie, czy może się bronic, to powiedziałyśmy iż może się bronić w sądzie, a nie u nas - mówiła świadek o kwestii zwolnieniu opiekunki tuż po ujawnieniu nagrania. Na pytania obrońcy przyznała, że obecnie spotkania z opiekunami oraz szkolenia odbywają się częściej, niż przed tym zdarzeniem. Stwierdziła też, że do dyspozycji pracowników jest także psycholog: - Nie wiem dlaczego tak się stało, nie zauważyłam u oskarżonej niczego w zachowaniu. Była przed urlopem, może z tego powodu. (...) Nie jest to osoba, która, z tego co ją znam, powiedziałaby, że potrzebuje pomocy psychologa. Z nim może się każdy umówić. Ostatni raz była u pani Ireny przed sierpniem 2018 roku i nie zauważyła żadnych siniaków: - Nie uważam tej sytuacji za jakikolwiek błąd z naszej strony. Nie docierały do nas skargi na Karinę G.
Kolejna pracownica MOPS również zeznaje, że nie przypomina sobie, by pojawiały się sygnały od Kariny G., że rodzina się źle opiekuje swoją matką. Pracownicy częściej mieli kontakt z partnerką syna poszkodowanej. Nie było żadnych uwag do opieki sprawowanej przez Karinę G. Jej zdaniem nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o stan zdrowia kobiety. - Nie przypominam sobie, by oskarżona mówiła, że potrzebuje pomocy albo ma problemy emocjonalne.
Pod koniec adw. Radosław Szczepaniak wniósł o przesłuchanie kolejnego świadka - wnuczki pokrzywdzonej. radca Jakub Müller-Judenau poprosiło dołączenie do akt sprawy wystąpienia pokontrolnego Wojewody Wielkopolskiego, dokonanej w MOPS oraz przesłuchanie drugiej opiekunki, która zajmowała się seniorką. Ponadto wniósł o powołanie biegłych - psychiatry i psychologa w celu ustalenia, czy oskarżona mogła cierpieć na "zespół stresu opiekuna" i czy z tego powodu zachodziły warunki z zakresu działaniu w warunkach zniesionej lub ograniczonej poczytalności. Poprosił też o przesłuchanie konkubenta oskarżonej.
Zdaniem prokuratora wyniki pokontrolne Wojewody Wielkopolskiego nie mają wielkiego znaczenia dla sprawy, ale pozostawił to do decyzji sądu. Jego zdaniem w dokumencie tym nie stwierdzono istotnych uchybień. Adw. Radosław Szczepaniak stwierdził iż powołanie biegłych ma na celu przedłużenie postępowania. Obrońca stwierdził jednak, że ma to na celu wyjaśnienie, co mogło się stać z Kariną G. na którą nie było żadnych skarg, a która nagle zaczęła się znęcać nad starszą kobietą. Sąd ostatecznie przychylił się wszystkich wniosków, które zostaną rozpatrzone i wyznaczył termin kolejnej rozprawy na styczeń 2020 roku.