Kilka dni temu w serwisie Wirtualna Polska opublikowany został artykuł, którego bohaterką stała się Katarzyna. Kobieta, mieszkająca w jednej z wsi pod Gnieznem, padła ofiarą gwałtu dokonanym na niej przez znaną jej osobę. Sprawa wydawałaby się prosta do rozwiązania, gdyby nie fakt iż poszkodowana spotkała się z zupełną nieporadnością organów, które powinny jej pomóc, a oprawcę skazać za popełniony czyn. Mężczyzna nie został skazany, a sprawę umorzono. Tymczasem Katarzyna usłyszała później wyrok trzech miesięcy więzienia za składanie fałszywych zeznań, jednak nie chodziło tu o gwałt, bo sąd nie udowodnił, że do niego nie doszło - sam sprawca też się miał do niego przyznać. Cały artykuł dostępny jest tu: "Zgłosiłam gwałt i zostałam skazana na więzienie. Katarzyna nie może się pogodzić z decyzją sądu".
Wobec takiego obrotu spraw, a także zarzutów, jakie padały wobec gnieźnieńskich organów ścigania - Policji, Prokuratury Rejonowej oraz Sądu Rejonowego, kilkadziesiąt osób zdecydowało się wziąć udział w proteście zorganizowanym pod ostatnią z instytucji. 23 września pod gmach przy ul. Franciszkańskiej przyszli, by "wygwizdać" sąd, a także wyrazić swoje negatywne zdanie wobec całej sprawy.
Do zgromadzonych przemówiła Maja Staśko, autorka ww. artykułu: - Sprawa została umorzona z braku dowodów, a nie dlatego, że do gwałtu nie doszło. 67% spraw dotyczących gwałtów w Polsce kończy się umorzeniem. Katarzyna nie chciała przestać walczyć i poprzestać na tym, dlatego kiedy apelacja została odrzucona, złożyła wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o pomoc. Doszukał się on wielu nieprawidłowości w sprawie dotyczącej zgwałcenia i poprosił o kasację tego wyroku i przeniósł ją do Sądu Najwyższego. Rzecznik zastanawiał się, dlaczego nie dano wiary zeznaniom osoby poszkodowanej i bez żadnych wątpliwości przyjęto wersję sprawcy - mówiła, kontynuując dalszy przebieg sprawy: - Po tym Katarzyna dostała wezwanie na rozprawę dotyczącą jej winy, że składała fałszywe zeznania. Chodziło konkretnie o zeznania dotyczące relacji seksualnych ze sprawcą. Nie tylko została ukarana tym, że umorzono sprawę, w której była poszkodowaną, ale wręcz chciano ją ukarać za to, że o tym powiedziała. Chciano ją wrzucić do więzienia i skazano ją na to za to, że odważyła się o sobie mówić. Te rozprawy tu trwały i byłam na nich. Byłam autentycznie załamana, ponieważ roztrząsano czy to spojrzenie było spojrzeniem seksualnym czy trzymanie się za rękę lub bycie obok siebie miało charakter seksualny - mówiła Maja Staśko, wskazując iż każdy ma prawo do posiadania normalnych, zdrowych relacji z osobami przeciwnej płci bez jakiegokolwiek podtekstu.
W czasie między kolejnymi przemówieniami, uczestnicy wykrzykiwali hasła "Solidarni z Katarzyną", "Jesteśmy z tobą", "Precz z przemocą seksualną", "Wyrok dla oprawcy, nie dla ofiary". W samym zgromadzeniu wzięło udział niespełna trzydzieści osób.