poniedziałek, 26 sierpnia 2019 14:45

Pacjent zmarł, bo personel o nim zapomniał?

 
Pacjent zmarł, bo personel o nim zapomniał? fot. Rafał Wichniewicz

Do gnieźnieńskiego szpitala przewieziono mężczyznę, którego stan zdrowia rokował na szybką poprawę. W ciągu kilku godzin trafił jednak na intensywną terapię, a kilka tygodni później zmarł. Czy przyczyną było zaniedbanie przez personel?

Dwa miesiące temu zespół ratownictwa medycznego został wezwany do 67-letniego mieszkańca Gniezna. Pan Jan - bo tak było na imię pacjentowi - miał nieustępujący krwotok z nosa oraz ból głowy. Ponieważ sam nie mógł sobie z nim poradzić, ratownicy na miejscu opatrzyli mężczyznę, próbując zatamować krwotok. Ten jednak nie ustępował, dlatego zdecydowano się przewieźć go do szpitala.

Na Szpitalny Oddział Ratunkowy pan Jan został wprowadzony na wózku z pominięciem systemu Triage, a po wstępnym badaniu zalecono mu pozostanie w lecznicy do czasu pozyskania wyników. Przyjęcie na oddział nastąpiło 9 czerwca br. około godziny 16:40.

Pan Jan trafił na salę, w której miał leżeć i podlegać stałej opiece personelu. Po pewnym czasie postanowił udać się za potrzebą do toalety. Wówczas też jedna z pielęgniarek odprowadziła go we wskazane miejsce. To tam, po około 20-30 minutach został on znaleziony w nieprzytomnym stanie. Po stwierdzeniu braku akcji serca, przeprowadzono reanimację, która przywróciła go do życia. Niestety, niedotlenienie spowodowało nieodwracalne uszkodzenia i pan Jan około godziny 20:00 już w ciężkim stanie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. 19 lipca skierowano go na oddział paliatywny, gdzie zmarł 12 sierpnia br.

- Po odprowadzeniu do łazienki przez pielęgniarkę pacjent nie został przypilnowany tylko pozostawiony samemu sobie. Tymczasem wskazanie lekarza prowadzącego było jednoznaczne, że ma być pod stałą opieką. Mężczyzna został przywieziony na wózku do szpitala, został zaprowadzony do toalety, to dlaczego zostawiono go tam samego? - pyta Dawid Łuczak, adwokat i pełnomocnik pokrzywdzonej rodziny. Pan Jan pozostawił na tym świecie żonę oraz dorosłe dzieci, które myślały iż ta wizyta w szpitalu będzie krótka, a on sam niedługo wróci do domu: - Pozostawiono go na pastwę losu. Gdyby to się stało w domu, na pewno ktoś by zareagował. Tak samo, gdyby był przy nim ktoś obecny w tej łazience - twierdzi Dawid Łuczak. Jeszcze w czerwcu w sprawie wszczęto śledztwo przez Prokuraturę Rejonową w Gnieźnie.

- Być może problem dotyczy zmiany. Do zdarzenia doszło między godziną 18 a 20. O godzinie 19 jest zmiana i przychodzi nowa pielęgniarka. Kiedy przyszła jej zamienniczka, prawdopodobnie nie poinformowała jej, że w łazience jest pacjent - przypuszcza Dawid Łuczak i dalej dodaje, że pielęgniarka, która dopiero rozpoczęła nocną zmianę, zauważyła pacjenta dopiero w momencie, kiedy przystępowano do reanimacji.

Toaleta, do której odprowadzono pana Jana, znajduje się także na SOR, kilka metrów od łóżek pacjentów. Na oddziale wciąż jest ruch i drzwi od łazienki, w której leżał mężczyzna, były cały czas mijane przez personel: - Nikt przez te 20 - 30 minut nie zainteresował się, gdzie jest pacjent, po którym zostało puste łóżko - mówi adwokat, wskazując iż wyraźnie na SOR musi występować problem organizacyjny.

To nie wszystko. W toku postępowania ustalono, że w dokumentacji medycznej mogło dojść do fałszerstwa. Zawarto w niej bowiem następującą informację o zdarzeniu: „Pacjent w trakcie oczekiwania na wyniki badania wyszedł z sali chorych do toalety nie informując personelu medycznego”. Taka adnotacja oznaczałaby, że mężczyzna nie stosował się do poleceń. Jak się jednak okazało, na nagraniu z monitoringu zabezpieczonego przez policję widać, że pan Jan był odprowadzany do toalety przez pielęgniarkę. Dokument, w którym zawarto nieprawdę, podpisał lekarz mający tego dnia dyżur na SOR. Ta sprawa zdaniem pełnomocnika także powinna zostać wyjaśniona: - Dokumentacja medyczna powinna w 100% odzwierciedlać to, jak rzeczywiście wyglądało świadczenie pomocy medycznej. Tymczasem mamy ewidentną sprzeczność z tym o rzeczywiście się wydarzyło.

Co na to Szpital Pomnik Chrztu Polski, w którym doszło do zdarzenia? Dyrekcja placówki poinformowała nas, że o sprawie dowiedziała się... dopiero po dziennikarskim zapytaniu. Zastępca dyrektora ds. leczniczych Mateusz Hen stwierdził iż z dokumentacji medycznej wynika, że pacjent oddalił się bez informowania o tym personelu. Przekazał iż nie ma żadnych innych informacji w tej sprawie - mimo, że Prokuratura Rejonowa prowadzi postępowanie od czerwca br., nie został o tym zawiadomiony.

Po wskazaniu iż z monitoringu znajdującego się na oddziale wynika, że pacjent jest odprowadzany do toalety przez pielęgniarkę, a nie idzie samodzielnie, stwierdził: - Lekarz nie odprowadza pacjenta do ubikacji. Może to zlecić. Pacjent mógł zawołać pielęgniarkę, która odprowadziła pacjenta bez wiedzy lekarza. Prokuratura ma dość dużo pracy, by ustalić faktycznie, na jakich danych lekarz się opierał. Daleki byłbym od tego, że ktoś fałszuje dokumentację, bo wynikałoby z tego, że dokonywał to cały szereg ludzi, który brał udział w opiece na tym pacjentem. Myślę, że tak nie było, bo mamy tu wielu doświadczonych lekarzy - mówił Mateusz Hen. Dodał też, że szpital nie zamierza prowadzić własnego, wewnętrznego dochodzenia w tej sprawie i zdaje się na ustalenia prokuratury: - Kiedy zakończone zostanie postępowanie, to wtedy przystąpimy do działania.

Zastępca dyrektora przyznał, że pacjenci, których stan zdrowia nie pozwala na to, by przemieszczali się po oddziale np. do toalety, powinni załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w łóżku: - Wielu się z tym nie godzi z takim stanem rzeczy, bo tu pojawia się też wstyd i inne elementy. Wówczas wymuszają, że chcą iść do toalety, a w każdej z nich jest system powiadamiania, po wciśnięciu którego powiadamiany jest personel. Generalnie jednak pacjent, po którym widzimy iż on sam sobie nie da rady, nie powinien w ogóle do tej toalety iść - przyznaje Mateusz Hen. Zapytany jednak o to, co powinna zrobić pielęgniarka po odprowadzeniu pacjenta do łazienki, odparł: - Powinna poczekać. Aczkolwiek SOR jest miejscem wyjątkowym, gdzie być może równolegle działy się dwa czy trzy inne przypadki, które być może wymagały jej zaangażowania. Trudno mi jednak powiedzieć. Jak dodał zastępca dyrektora, do szpitala nie wpłynęła żadna oficjalna skarga i w tej sytuacji dyrekcja zdaje się na działania podjęte przez prokuraturę.

Tymczasem rodzina zmarłego oczekuje poprowadzenia postępowania przygotowawczego, aby osoby odpowiedzialne za to poniosły konsekwencje. Jakie? To zależy od tego, co wyjdzie w toku śledztwa i czy zakończy się ono aktem oskarżenia. Sprawa będzie kierowana do Rzecznika Praw Pacjenta w Warszawie, a także do Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Jak przekazał adwokat Dawid Łuczak, rodzinie na tym etapie nie chodzi o zadośćuczynienie, ale przede wszystkim o ustalenie odpowiedzialności. Tej, którą personel szpitalny ponosi wobec każdego pacjenta.
 

24 komentarzy

  • Link do komentarza prawnik wtorek, 03 września 2019 07:37 napisane przez prawnik

    Jeśli Pani jest na 100 procent pewna,że zmarł bo czegoś zaniechano, to Pani wygra. Gorzej,że ludzie anonimowo rozsiewają pomówienia w necie, a potem to podsumują jak wyżej. Takie pomówienia też są karalne.

  • Link do komentarza Smutna poniedziałek, 02 września 2019 14:38 napisane przez Smutna

    Do prawnika. właśnie w przypadku mojego taty liczyła się jak najszybciej operacja mógł z tego wyjść i mogło być dobrze. Miał wypadek na rowerze wiedzieli że jest pęknięta czaszka że jest krwawienie w tym przypadku liczy się najbliższa godzina dwie a nie 12 godzin.a co do stawiania zarzutów lekarzowi to myślę że mało kto z nimi może wygrać.

  • Link do komentarza prawnik czwartek, 29 sierpnia 2019 18:04 napisane przez prawnik

    Smutna, nie przyszło Tobie do głowy, że chorzy czasem mają śmiertelną chorobę i umierają? Bez względu na to, czy są czy nie zoperowani.Jeśli uważasz ,że Twój Tata zmarł bo za późno go zoperowano, to zgłoś sprawę do prokuratury. Ona teraz chętnie się zajmuje takimi sprawami i ręczę, że wskutek politycznych rozgrywek, jeśli bedą podstawy do postawienia zarzutów, to czym prędzej to zrobi. Więc nie pisz anonimowo bzdetów, tylko z otwartą przyłbicą zgłoś o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. A w ogóle to opisz szczegółowo te zaniechania, bo najlepiej rzucić paszkwil, że konowały go zamordowały.

  • Link do komentarza Adam środa, 28 sierpnia 2019 23:08 napisane przez Adam

    Kilka miesięcy temu dzwoniłem po pomoc bo nie mogłem prawie oddychać, nie mogłem się ruszyć, ledwo co mówiłem przez telefon, starając się pani przez tel opisać miejsce w którym dokładnie jestem, po kilkunastu prośbach o przyjazd karetki pani stwierdzila ze gniezno jest małe i mam sobie przyjść pieszo albo przyjechać taksówka. Dzięki Bogu dopiero gdy mama mnie znalazła i wyblagala karetkę to łaskawie pani wysłała. Liczyły się godziny, bylem jak sie pozniej okazalo na granicy śmierci, z każdą było coraz gorzej, na szczęście lekarze tutaj nie chcieli mnie bo nie wiedzieli co mi jest i zawiezli do Sremu. Niech tam się martwią. Tam mi uratowali życie. Profesjonalna obsługa i douczeni lekarze. Cyrk nie szpital w gnieznie. Ktoś dawno powinien się zająć ta banda idiotow od lekarzy po wielmozne pielegniareczki. Ps, przestańcie obgadywac i oczerniac pacjentów bo nawet na sor to słychać. Wystarczą uchylone drzwi.

  • Link do komentarza Smutna środa, 28 sierpnia 2019 17:05 napisane przez Smutna

    Znam tą sytuację. człowiek po kilkugodzinnym krwawieniu z nosa jest bardzo osłabiony zostaje zostawiony sam w toalecie gdzie żona proponowała że pójdzie z nim i go przypilnuje. To pielęgniarka na to się nie zgodziła powiedziała że ona przypilnuje. przez jej zaniedbanie człowiek zmarł. Drugi przypadek mój tato zmarł również został zaniedbany w porę nie udzielono mu pomocy lekarz powiedział będziemy czekać i obserwować a z godziny na godzinę było z nim coraz gorzej dopiero po12 godzinach zdecydowali się go operować było już za późno nie wiem na co pan czekał panie Bębnisto trzeba było działać by ratować człowieka.dla was to kolejny pacjent a dla nas to tato najbliższa osoba.

  • Link do komentarza Rat med środa, 28 sierpnia 2019 13:34 napisane przez Rat med

    Najlepiej to kłamie kadrowa pisowa, która pisze ze kiedykolwiek na sor pracowali specjaliści medycyny ratunkowej. Niech pani nie kłamie, bo w razie czego można to pani łatwo udowodnić. Opieka na sor zdecydowanie się poprawiła po odejściu co poniektórych. I to też można udowodnić poprzez porównanie ilości skarg.

  • Link do komentarza czytelnik środa, 28 sierpnia 2019 12:13 napisane przez czytelnik

    poniedziałek, 26 sierpnia 2019 18:38 napisane przez Mateusz Hen..... wpisem tym panie Mateuszu pomawia pan rodzinę. Jakim prawem ocenia pan cel rodziny? Przecież ci biedni ludzie po stracie bliskiej osoby walczą o prawdę, by kolejni pacjenci nie umierali w szpitalu w skutek nie udzielenia pomocy! Kim pan jest?

  • Link do komentarza Czytelnik środa, 28 sierpnia 2019 06:52 napisane przez Czytelnik

    Ludzie opanujcie sie. Wystarczy ze po zaprowadzeniu pacjenta do WC wjechał wypadek na SOR i sprawa wymyka sie spod kontroli.Pytanie co powinna zrobic pielęgniarka?Ratowac chorego z wypadku czy wyjsc z sali reanimacyjnej zeby pojsc do WC. Pójdzie do Wc a pacjent po wypadku umrze-tez bedzie źle i kolejna sprawa.Na pewne rzeczy nie mamy wpływu niestety.A osądzic kogos zle mozna bardzo szybko.

  • Link do komentarza Wiktor wtorek, 27 sierpnia 2019 21:02 napisane przez Wiktor

    Do Artura i Też ratownik - co by było gdyby. ..........No cóż, gdyby babcia miała wąsy byłaby dziadkiem. Proszę Państwa, pacjent nie był w domu tylko w szpitalu i to pod opieką zdaje się kwalifikowanej kadry leczniczej. I nie obchodzi mnie to, czy szpital dysponuje odpowiednia liczba obsługi czy nie. Procedury muszą być przestrzegane. W przeciwnym wypadku należy przyjmować do szpitala tylko tylu pacjentów, ilu jest się w stanie zapewnić prawidłową opiekę i leczenie.

  • Link do komentarza Marta wtorek, 27 sierpnia 2019 16:22 napisane przez Marta

    Naciągnięte fakty wiele nieścisłości.... najlepiej pozwalniajcie wszystkich, później wykonajcie lincz bo to przecież źli ludzie a na końcu pozamykajcie ich w więzieniach. Poprzez takie artykuły doprowadzajcie do tego ze ludzie odchodzą z zawodu.

  • Link do komentarza adw. Dawid Łuczak wtorek, 27 sierpnia 2019 15:41 napisane przez adw. Dawid Łuczak

    Szanowni Państwo!
    Podstawową kwestią w niniejszej sprawie jest ustalenie czy zdarzenie, do którego doszło można nazwać prawidłowym lub niezależnym od personelu medycznego. Skoro pacjent, który został zakwalifikowany jako osoba, która powinna być pod obserwacją, zostaje pozostawiona bez opieki, należy zadać pytanie: czy skutek w postaci zgonu również by się wydarzył, jeśli Pan Jan straciłby przytomność np. na ulicy i odpowiednio wcześnie udzielono by mu pomocy. Między innymi te kwestie będą przedmiotem odpowiednich postępowań.
    Odnosząc się natomiast do tematu Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, należy zaakcentować, że ma ona orzekać o tym, czy dane zdarzenie można uznać za takie, które nie powinno się wydarzyć, a kwestia odpowiedzialności odszkodowawczej jest wtórna. Jeśli zdarzenie do którego doszło można było uniknąć, to należy z całą stanowczością stwierdzić, że należy wdrożyć odpowiednie zmiany, aby takie sytuacje się nie powtarzały, a osoby które mogą ponieść odpowiedzialność taką odpowiedzialność poniosły. To jest cel działań rodziny!

  • Link do komentarza pielęgniarka wtorek, 27 sierpnia 2019 14:38 napisane przez pielęgniarka

    Dyrektor Bestwina "odwalił" wam taki piękny SOR a wy odwalacie taką chałę na nim ! Wstyd !

  • Link do komentarza czytelnik wtorek, 27 sierpnia 2019 13:44 napisane przez czytelnik

    Panie Hen dzisiejsza papierową gazeta lokalna na całą stronę pisze o tym przypadku. Tam też dziennikarze nierzetelni?

  • Link do komentarza Kuba wtorek, 27 sierpnia 2019 12:18 napisane przez Kuba

    W ubiegłym roku byłem w szpitalu na SOR, z zawrotami głowy. Wstałem z łóżka za potrzeba. Pielęgniarka doprowadziła mnie do toalety, lecz na odział SOR wróciłem sam po 15 min. Nie było zainteresowania moja osoba. Ważne, że żyję, badania zrobiłem prywatnie i były lepsze.

  • Link do komentarza Redakcja wtorek, 27 sierpnia 2019 11:26 napisane przez Redakcja

    Panie Mateuszu, na podstawie opisu zdarzenia jasno można wywnioskować prostą sytuację - pacjent został sam w toalecie, choć nawet po 2 minutach powinien ktoś po niego wrócić, skoro doskwierał mu taki a nie inny problem. W tym tkwi sedno sprawy, a nie to, czy rokował na wyzdrowienie. Z domu został zabrany przytomny, kontaktujący się, na oko zdrowy mężczyzna. W szpitalu po 4 godzinach rodzina miała już nieprzytomnego ojca i męża. Załóżmy, że gdyby jeszcze po tych 2 minutach od wejścia do toalety ktoś go zastał faktycznie nieprzytomnego, to zrozumieć należy iż od razu przystąpiono do pomocy i chociaż próbowano go uratować. Tutaj tymczasem zwyczajnie zapomniano, bo według poszkodowanej strony nikt nie sprawdził sytuacji w toalecie przez co najmniej 20 minut. Zresztą, to czy to jest tania sensacja, rozstrzygnie prokuratura badająca sprawę - tak jak sam Pan powiedział.

  • Link do komentarza gnieżnianin poniedziałek, 26 sierpnia 2019 21:59 napisane przez gnieżnianin

    No i znowu nasz sor tylko tym razem ze skutkiem śmiertelnym .Morze lepiej rozgonić to towarzystwo a i zamknąć taki sor a chorych wozić do poznania .Było by taniej i bezpieczniej .Tak w tym szpitalu leczą się tylko .desperaci . Szkoda poczciwego pana Jana .

  • Link do komentarza Agnieszka poniedziałek, 26 sierpnia 2019 21:36 napisane przez Agnieszka

    Moja mama umarla 1 czerwca po 5 dniach walki na oiomie o zycie bo lekarz z doraźnej pomocy jak ja zawiezlismy bardzo słaba stwierdził " ze ogolne oslabienie organizmu nie jest jednostka chorobowa" odeslal nas do domu. Po 3 godz mama byla przewieziona w stanie agonalnym na SOR. BRAK SŁÓW CO SIE TAM DZIEJE. Zlozylismy skarge do dyrektora do dzis od 30 maja ZERO ODPOWIEDZI!!!!!!! Sprawa zgloszona do prokuratury!!!

  • Link do komentarza Alicja poniedziałek, 26 sierpnia 2019 21:11 napisane przez Alicja

    Uważam , że rodzina ma pełne prawo do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji , wg mnie niedopuszczalne było pozostawienie pacjenta z krwotokiem samego w toalecie . Tłumaczenie się przedstawiciela szpitala jest niezbyt przekonujące .Niestety dopiero po tragicznych przypadkach możemy się przekonać jak działa pomoc ratunkowa .Zasłanianie się niewiedzą przez dyrekcję jest niestety żałosne . W ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o śmiertelnych przypadkach na SOR-ach . Uważam , że rodzina powinna sprawę doprowadzić do końca , czyli dowiedzieć się kto bezpośrednio był odpowiedzialny za śmierć pana Jana .

  • Link do komentarza Tez ratownik poniedziałek, 26 sierpnia 2019 20:26 napisane przez Tez ratownik

    A w domu jakby padł w ubikacji , to rodzina by na siebie doniosła? Był chory , widocznie ciężko, to umarł. Życie jest śmiertelne, ale rodziny polskich pacjentów o tym zapominają.

  • Link do komentarza Artur poniedziałek, 26 sierpnia 2019 19:20 napisane przez Artur

    Z całym szacunkiem, ale jeżeli pielęgniarki miałyby pilnować pacjentów w czasie czynności typu korzystanie z toalety, to trzeba by je zatrudniać w ilości po jednej na pacjenta na każdą zmianę.

startpoprz.12nast.koniec

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.

Ostatnio dodane