Jeszcze kilka dni temu dyskusja na ten temat przetoczyła się na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie część przedstawicieli służb oraz urzędników przyznała iż byłaby za utrzymaniem tego zakazu, wprowadzonego rok temu (w poprzedniej kadencji). Podobne zdanie wyraziła część radnych, ale druga część - autorów zmian i zniesienia "czasowej prohibicji", argumentowała iż zakaz nic nie wnosi dobrego w statystykach, a ponadto utrudnia działalność gospodarczą. W podobnym tonie przedstawił radny Artur Kuczma projekt zmian do uchwały, by zlikwidować ten przepis. Radni jednak wciąż byli jednak podzieleni.
- Zdecydowana większość mieszkańców, z którymi rozmawiałem, a byli to mieszkańcy również centrum naszego miasta, przedstawia ten stan obowiązujący na dzień dzisiejszy jako dobry i ten, który chcieliby utrzymać - stwierdził radny Arkadiusz Masłowski.
- Moim zdaniem uchwała z poprzedniej kadencji jest niefortunna z uwagi na obszar, jaki ustalono w obowiązywaniu tej uchwały. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, gdzie zakaz obejmuje trzy stacje benzynowe i jeden sklep. Można tu się pokusić o stwierdzenie, że w ten sposób ten sklep jest dyskryminowany, ale to jest daleko idące. Wiem, że były takie sklepy, które sprzedawały sklepy czynne po 23 i skróciły ten czas pracy do 23, z czego byli zadowoleni pracownicy, bo po tej godzinie kupowany był zazwyczaj alkohol - mówił radny Tomasz Dzionek i dodał dalej, że każdy ma 17 godzin na to, by kupić alkohol. Zasugerował, że można by zarówno poszerzyć zakaz, albo przynajmniej wprowadzić go na wszystkich stacjach benzynowych.
Przewodniczący Michał Glejzer stwierdził iż w poprzedniej kadencji był za wprowadzeniem zakazu: - Uważam, że powinniśmy zastanowić się, czy rzeczywiście nie rozciągnąć tego na inne osiedla, bo wiem, że jak wieczorem niektórzy są w okrążeniu i przychodzą po alkohol, to rzeczywiście zaczyna być głośno, a od betonowych bloków to się lubi odbijać i "się dzieje". Kiedy w poprzedniej kadencji podnosiłem rękę za prohibicją, wynikało to z tego, że mieszkańcy okolic Targowiska po prostu nie mogli w nocy spać. Gdyby ci ludzie przychodzili po alkohol i chcieli go kupić i zachowywali się normalnie, to by było OK. Ale przychodzili zazwyczaj tacy, którym alkohol się skończył i teoretycznie nie powinni mieć w ogóle sprzedawanego go, bo byli nietrzeźwi. Radny Paweł Kamiński dodał: - Zakaz obowiązuje od maja ubiegłego roku i to jest tak krótki czas, że trudno tu cokolwiek stwierdzić. Statystyki mówią, że rozbojów i pobić było mniej o połowę. Ponadto powinniśmy być miastem przyjaznym dla turysty i ten, który nie potrafi sobie zaplanować wieczoru, czyli musi kupić po 23 to jest ten, który potrzebuje wypić więcej. Takie widoki na ulicy nie są przyjazne dla osób, które przyjeżdżają do Gniezna. Do tego głosu przyłączył się też radny Jan Szarzyński: - Nie wiem czy pan radny Kuczma ma podpisy od mieszkańców tych kamienic czy zgodę, bo bardzo w to wątpię. W poprzedniej kadencji przyszli do mnie na dyżur i dziękowali - mówił, podkreślając iż był pomysłodawcą wprowadzenia tego zakazu.
Radny Artur Kuczma przedstawił dowody na to, że mimo zakazu na targowisku nadal mają miejsce burdy i hałasy przeszkadzające mieszkańcom: - Nadużywanie alkoholu jest złe i nikt z tym się nie kłóci, natomiast nie można ograniczać ludziom swobody zakupu alkoholu. Tym bardziej, że zgłaszały się do mnie osoby, które pracują do późna, wracają po 23 do domu i nie mogą na miejscu zakupić alkoholu i muszą albo jechać gdzieś dalej.
Ostatecznie na 22 obecnych na sesji radnych, 11 z nich zagłosowało przeciwko zmianom, będąc za utrzymaniem zakazu. 9 z nich było za zniesieniem zakazu, a 2 radnych wstrzymało się od głosu.