Konferencja edukacyjno-metodyczna pt. „Narkotyki i nowe substancje psychoaktywne (dopalacze)” skierowana była do tak szerokiego gremium osób, jak szeroki jest sam problem występujący w społeczeństwie. To pojedyncze przypadki, które odnotowano - zatruć lub śmiertelne. A ile młodych osób właśnie teraz sięga po coś, czego jeszcze nie znają, a ktoś im daje spróbować?
- Jest to już druga konferencja organizowana z inicjatywy Państwowej Inspekcji Sanitarnej przy współpracy ze Starostwem Powiatowym. W ubiegłym roku nosiła ona tytuł "Dopalacze to śmierć, a dziś ponawiamy ten temat i dalej o nim mówimy, a w tym roku udało się nam zaprosić wielki autorytet - prof. Mariusza Jędrzejko z Centrum Profilaktyki Społecznej, z czego bardzo się cieszę. Równolegle do konferencji zaczynają się zajęcia edukacyjne, warsztaty dla społeczne dla uczniów I i II LO, prowadzone przez dra Tomasza Kozłowskiego, terapeutę i psychologa - mówiła Anna Stejakowska, dyrektor gnieźnieńskiego Sanepidu.
Gość spotkania, który jako pierwszy wygłosił wykład do licznie zgromadzonych w sali, w bardzo dosadny sposób mówił o problemach z narkotykami i dopalaczami, jakie występują nie tylko w naszym kraju, ale i regionie. Jak sam mówił: - Dlaczego Liroy opowiada takie głupoty, że marihuana leczy? Dlaczego Palikot pali przed Sejmem i mówi, że "nic mi nie zrobicie". Dlaczego mówimy, że gwiazda piosenki była wielka, a nie mówimy, że chlała, ćpała i umarła? Wiecie dlaczego to robią? Bo zgłupieliśmy jako dorośli. Dlatego, że dzieci w sposób masowy słyszą od nas bajki. Marihuana nie leczy niczego, mówię to odpowiedzialnie, bo leczą syntetyczne kannabinoidy, ale by leczyły, muszą być 20, 100, a niekiedy i 1000 razy silniejsze. Nie leczą w postaci jointa, ale w postaci pojedynczej, jednego z 85 kannabinoidów. Jeśli my, tysiąc razy mówimy młodym ludziom taką głupotę, to ponieważ oni mają nie w pełni rozwinięte zdolności abstrakcyjne (co nie jest niczym złym, bo to neurologiczna prawda) to oni nie są w stanie odróżnić prawdy od fałszu, dlatego, że fałsz jest powtarzany tysiąc razy, a prawda dwadzieścia, trzydzieści razy - mówił dr hab. prof. UTH Mariusz Jędrzejko,
- Druga sprawa jest taka, że zapatrzeni w konsumpcyjny świat, w te wszystkie auta, buty, torebki i inne rzeczy, zapomnieliśmy, że wychowanie jest trudniejsze od naprawienia Mercedesa. To jest powolne układanie dziecka w bardzo prostym kanonie - istnieją reguły, zasady i normy. Mówię to jako tata czwórki dzieci (...). Utraciliśmy zdolność wychowania moralnego, a wychowanie moralne to mówienie, że granicą mojej wolności jest wolność drugiego człowieka. Jako syn albo córka nie mogę ograniczać wolności rodziców. Bo moja choroba w postaci uzależnienia jest zabieraniem wolności mamie lub tacie, którzy mogliby pójść do kina czy pojechać na wycieczkę, a tak muszą przyjmować na siebie dodatkowe obowiązki - wyjaśniał Mariusz Jędrzejko, który dalej dodał wprost: - To pomieszanie, czyli uznanie tak, jakby chciały te nurty lewacko-liberalne, co nazywam po imieniu, bo choć jestem psycholopatologiem i pedagogiem społecznym, to nie mam nic wspólnego z polityką. Pomieszanie tych wartości pomieszało w głowach dzieci. Trzecia sprawa - dilerzy zauważyli, że to jest biznes. Obecnie szacowany jest on na 2 miliardy złotych, tylko nie mówią jednej rzeczy, że rzucili na rynek takie narkotyki, które potrafią zabić za pierwszym razem. Co należy wobec tego robić zdaniem specjalisty? - Nie denerwować się, nie krzyczeć, ale mówić, mówić i mówić, tłumaczyć, a od instytucji państwa żądać, by postępowali zgodnie z literą prawa.