Jak przekazał gnieźnianin, sytuacja miała miejsce w miniony poniedziałek 13 maja w jednym z domów na os. Tysiąclecia, kiedy to do mieszkania jego mamy zapukał konsultant firmy, zajmującej się sprzedażą gazu. Drzwi otworzyła matka mężczyzny, a wówczas gość przedstawił się jako przedstawiciel jednego ze znanych dostawców gazu, a nie wspomnianej firmy. Jak mówi pan Maciej, takie działanie od razu mogło wprowadzić odbiorcę w błąd. Zainteresowana jednak odmówiła, nie chcąc rozmawiać o "ofercie".
- Sprzedawca twierdził również, że posiada ostatni rachunek za gaz mojej mamy i zna historię jej płatności. Niestety sprzedawca nagabywał dalej, włożył nogę w drzwi i próbował wtargnąć do mieszkania mamy. Na szczęście byłem w mieszkaniu mamy. Musiałem zdecydowanie zareagować by przepędzić sprzedawcę - twierdzi pan Maciej. Jak dodał, na tym sprawa się nie zakończyła: - Po godzinie od tego zdarzenia, wychodząc z mieszkania zauważyłem wulgarny napis na remontowanej futrynie drzwi wejściowych do mieszkania. Ten napis został sporządzony przez sprzedawcę, ponieważ kilka minut po "wizycie" u mojej mamy, sprzedawca nadal przebywał na półpiętrze. Widząc, że sprzedawca przebywa na klatce ponownie go przepędziłem - mówi gnieźnianin.
Pan Maciej poświęcił trochę czasu i poczytał o firmie, reprezentowanej przez owego konsultanta. Jak dodał, jest ona jedną z wielu tych, które oferują dodatkowe umowy na gaz i prąd w zamian za tańsze rachunki. Później jednak okazuje się, że są naliczane opłaty dodatkowe i w efekcie trzeba płacić o wiele więcej. Wśród poszkodowanych przeważają ludzie starsi, dlatego należy uczulić na działalność tego typu osób. Zaraz obok oszustów działających tzw. "metodą na wnuczka" są równie poważnym zagrożeniem z uwagi na zobowiązania prawne, które można podpisać w dobrej wierze, a które mogą zakończyć się sporymi problemami finansowymi.