W trakcie marcowego posiedzenia, jak co roku, przedstawione zostały bilanse instytucji tworzonych przez Powiat Gnieźnieński. Tradycyjnie też w kontekście Szpitala Pomnik Chrztu Polski pojawiły się liczne pytania, na które starali się odpowiadać zarówno Michał Ogrodowicz, pełniący obowiązki dyrektora lecznicy oraz Sebastian Rzymyszkiewicz, główny księgowy tej instytucji.
Wobec planu na 2018 rok, zakładającego przychody na kwotę 74 mln 537 tys. złotych, wyniosły one 77 mln 329 tys. złotych. Koszty szacowane na sumę 77 mln 476 tys. złotych wyniosły 84 mln 786 tys. złotych. Planowana na 2018 rok strata wynosić miała 2 mln 950 tys. złotych, a zatrzymała się na kwocie 7 mln 490 tys. złotych, co stanowi 253,84% w stosunku do planowanej straty.
- Czy ten plan i jego wykonanie mogły upoważniać decydentów do tego, by na ten rok planować budowę szpitala ze środków własnych? - zapytał radny Jaromir Dziel, odnosząc się do przedstawionych wyliczeń. Sebastian Rzymyszkiewicz odparł: - Na dziś, jeżeli chodzi o drugi etap, to plan jest taki byśmy to po prostu wybudowali za własne środki z tego tytułu iż nie ma możliwości, byśmy się finansowali źródłem zewnętrznym. Tak to na dziś wygląda. Własne środki pochodzą z kapitałów zewnętrznych tj. pożyczki. Radny Stanisław Szczepański zapytał o kwestię wydania większej kwoty na wynagrodzenia dla pracowników, które planowane były na poziomie 27 mln złotych, a wyniosły ostatecznie 29 mln 592 tys. złotych: - Czy to dotyczyło lekarzy czy pielęgniarek? Księgowy szpitala odparł: - Wszystkie grupy zawodowe dostały podwyżkę zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu w zawodach medycznych. Jeśli chodzi o pielęgniarki to większościowo dostaliśmy zwrot z NFZ, ale nie pokrywał on wszystkich pochodnych. Roczna suma wynosiła między 500 a 700 tysięcy. Około 5 mln to kwota, jaką dostajemy na pielęgniarki w trakcie roku. Natomiast pozostała kwota to w większości podwyżki dla lekarzy, które były dokonywane w ciągu roku. Mamy tych lekarzy ponad 130, a ponad 80% pracuje w granicach około 200 godzin miesięcznie. Jeśli to pomnożymy przez ilość lekarzy i cały rok, a więc 250 - 260 tysięcy godzin i zwiększenie stawki lekarza o 10 zł to mamy efekt w postaci 2,5 milionów.
Radny Jacek Kowalski zapytał o kwestię pożyczki, jaką miałby udzielić ktokolwiek tak stratnemu szpitalowi. Sebastian Rzymyszkiewicz odparł: - SP ZOZ jest specyficzną jednostką i pomimo ujemnych wyników finansowych, to finansowanie uzyskujemy, ale różnica jest taka iż parabanki życzą sobie tylko weksel jako zabezpieczenie, a banki oprócz weksla także zabezpieczenie w kontrakcie, hipotece i ewentualnie poręczenie Starostwa. Dwa lata temu podchodząc do finansowania na poziomie 5 mln to banki nie chciały z nami współpracować i dział ryzyka nie pozwalał na przekazania takiego kredytowania, dlatego skorzystaliśmy z firmy Magellan, który jest takim parabankiem, obecnie pod inną nazwą, z którym jesteśmy w trakcie rozmów. Oni są zainteresowani dawać nam finansowanie mimo takich strat. Radny Robert Andrzejewski zapytał: - Rozumiem, że od dwóch lat pożyczacie pieniądze w parabankach? Proszę o potwierdzenie lub odrzucenie tej tezy. Sebastian Rzymyszkiewicz odparł: - Tak, to prawda, bo to jest jedyna instytucja, która przy takim zadłużeniu szpitala jest w stanie udzielić nam finansowania na analogicznych warunkach jak banki. Warunkiem jest oprocentowanie 5%. Odpowiadając na pytanie radnej Danuty Winiarskiej, dotyczące przeznaczenia pożyczki i tego, czy środki zostały "przejedzone", księgowy odparł: - Finansowanie zostało zwiększone w ubiegłym roku o 5 mln złotych i trafiło to na bieżącą działalność. Chodzi o spłatę zobowiązań wobec dostawców z tego tytułu iż wynik został przekroczony o prawie 5 milionów i te 5 milionów zostało przekazane na spłatę zobowiązań. Radny Marcin Makohoński odparł: - "Przejedzone" to takie trochę słowo na wyrost. Przejedzona to została przychodnia na Winiarach, którą sprzedano za 4,5 mln złotych i był wynik ujemny szpitala. Pan księgowy zwrócił uwagę, że przede wszystkim duże środki poszły na podwyżki i to doskonale widać. Jest też wzrost jeśli chodzi o leki i tlen.
Później radna Beata Tarczyńska zapytała o kwestię oddziału laryngologicznego i jego aktualnego bilansu. Sebastian Rzymyszkiewicz odparł iż obecnie jest on stratny na poziomie około 2 mln złotych przy 600 tys. złotych przychodów. - To jaka będzie dalsza przyszłość tego oddziału? - dopytała radna. Michał Ogrodowicz odparł: - Jest on rzeczywiście deficytowy, natomiast mamy problem związany z wprowadzeniem sieci szpitali i ryczałtu. To jest duży minus, ponieważ szpital w Gnieźnie poprzez utworzenie oddziału czy też jego reaktywację, otrzymał II stopień referencyjności w sieci. Na dziś nie możemy zwiększyć ryczałtu niż poprzez realizację procedur pozaryczałtowych, a więc procedury onkologiczne. Oddział takich procedur nie realizuje i będziemy rozmawiać z NFZ w przyszłym tygodniu na temat zwiększenia finansowania tego oddziału. Od tego zależy to czy ten oddział będzie w stanie poprawić wyniki finansowe.
Wkrótce po tym głos zabrała posłanka Paulina Hennig-Kloska, która stwierdziła iż stało się to, co przewidywała kilka miesięcy wcześniej, jeśli chodzi o doprowadzenie finansów powiatu do granicy możliwości. Powtórzyła przy tym zarzut o "rozrzutnej polityce prowadzonej przez poprzednią dyrekcję", dalej podkreślając trudną sytuację szpitali powiatowych, którym rząd nie pomaga w funkcjonowaniu. Michał Ogrodowicz przekazał następnie iż przygotowany został plan naprawczy dla szpitala i w ciągu miesiąca ma on zostać zaprezentowany wraz z możliwością poprawy jego finansowania.
Jaromir Dziel dopytywał o konsekwencje, jakie niesie ze sobą taka sytuacja, jaka jest obecnie. Michał Ogrodowicz odparł iż stratę SP ZOZ musi pokrywać ze swojej strony: - Jeżeli takiej możliwości nie ma, a tu mamy z taką sytuacją do czynienia, to do pokrycia tej straty jest zobowiązany podmiot tworzący. Jeśli nie ma on środków w określonym okresie czasu, to musi podjąć uchwałę o likwidacji SP ZOZ albo też inną, np. o komercjalizacji czyli przekształceniu w spółkę. Marcin Makohoński zapytał: - To jakie jest pana zdanie jeśli chodzi o komercjalizację? Pełniący obowiązki dyrektora stwierdził iż nie do końca rozumie tego pytania, na co radny odparł iż chodzi o to, czy komercjalizacja zdaniem może być ratunkiem dla szpitala według jego opinii. Michał Ogrodowicz odparł: - Nie traktowałbym tego w kategoriach ratunku bo komercjalizacja jest tylko i wyłącznie zmiana formy prawnej funkcjonowania zakładu. W tej chwili mamy sytuację, w której nasza podstawowa działalność jest deficytowa i to jest problem w tej chwili. Czy szpital będzie działał w tej formie, to decyzję tę podejmie podmiot tworzący.
Radna Beata Tarczyńska stwierdziła iż szpital ma świadczyć usługi, a nie tylko na siebie zarabiać. Wspomniała iż w poprzedniej kadencji wielokrotnie mówili o konieczności pojawienia się jakichś usług w placówce, co przełożyło się na koszty jego funkcjonowania. Dalej była starosta dodała iż zarzuty posłanki wobec poprzedniej dyrekcji są bardzo niesprawiedliwe, a jej wyliczenia - wbrew jej słowom - nie pokrywają się z obecnymi tabelami. Później przekazała iż obecne władze powiatu powinny starać się o środki ze strony Marszałka Województwa Wielkopolskiego. Starosta Piotr Gruszczyński odparł: - Urząd Marszałkowski nie ma tytułu do tego, by finansować budowę szpitali powiatowych. Tytuł ma za to budżet państwa i z trzech parlamentarzystów PiS, dwóch zagłosowało przeciwko poprawkom wniesionym przez parlamentarzystów opozycyjnych na dofinansowanie rozbudowy szpitala. Dlatego nie rozumiem taktyki radnej Beaty Tarczyńskiej i tego, co chce osiągnąć. Parafrazując cytat z filmu "Miś", to my tak naprawdę wybudowaliśmy szpital na miarę naszych oczekiwań. Dlaczego wszyscy mieszkańcy powiatu gnieźnieńskiego nie mają willi? Bo ich na to nie stać, ale mogą iść po kredyt do banku. Tylko, że jeśli zarabiać będą 5 tysięcy, a rata będzie 7 tysięcy, to będziemy mieli piękną katastrofę i my przed tym się teraz bronimy. Można używać akademickich sformułowań "zwijamy, rozwijamy". My chcemy rozwijać, ale doszliśmy do takiej sytuacji, że nie wiadomo czym mamy to rozwijać.
Dalsza część dyskusji nie wnosiła niczego istotnego do całej sprawy i wbrew początkowym obawom, dyskusja zakończyła się po niespełna półtoragodzinnej wymianie zdań.
W punkcie wolnych głosów i wniosków, na pytanie Stanisława Szczepańskiego nt. dalszej perspektywy rozbudowy, Piotr Gruszczyński przyznał: - Dalsza rozbudowa będzie miała poważne skutki. Będą odczuwalne nie przez 2-3 lata, ale mówimy o procesie 15-20-letnim. W mojej ocenie nie ma już odwrotu. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że jeśli pójdziemy tą drogą, a wszystko na to wskazuje iż będziemy kontynuować, to możemy dojść do sytuacji iż będziemy mieli bankruta. Pytanie - Starostwo czy Szpital? Informuję iż nie dopuszczę do bankructwa Starostwa. Gdyby przyjąć to jako organizm, to Starostwo jest głową i ta głowa musi być chroniona od początku do końca. Będziemy poświęcać kończyny. Mówię o konsekwencjach decyzji, które zapadły. Byłem przeciwnikiem tej rozbudowy, mówiłem dlaczego, ale nie mam wyjścia i muszę się wpisać w ten proces i my to zrobimy. Cena będzie wystawiona na następne lata.