W kwietniu miną trzy lata od momentu, jak kilku przedsiębiorców z branży budowlanej z Gniezna złożyło pierwsze zawiadomienia do prokuratury w sprawie dwóch firm, funkcjonujących również w Grodzie Lecha. Obie były prowadzone w tym samym miejscu - jedna przez syna, druga przez ojca. Pierwsza z nich już jednak nie istnieje. Właściciel drugiej nie poczuwa się w ogóle do odpowiedzialności, mimo iż obie miały siedziby w tym samym miejscu i tym samym pomieszczeniu. Dokumentacja jednak wskazuje na fakt iż między firmami istniała pełna współpraca, dlatego poszkodowani postanowili odzyskać to, co stracili.
O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie, szeroko wyjaśniając cały rodzinny proceder. W tle pojawiają się pieniądze, które wspomniane wyżej firmy przyjęły, ale zamówionego towaru nie dostarczyły. Straty poniesione aż przez 50 różnych podmiotów, liczone są już w milionach złotych. Sama dokumentacja firmy, którą zabezpieczyli prokuratorzy, liczyła ponad 50 segregatorów. Cały proces przygotowawczy przeciągał się, co niejednokrotnie powodowało zirytowanie wśród poszkodowanych. Obecnie, jak nam przekazano, sprawa najpewniej niedługo powinna zostać zakończona.
- Prokurator zebrał materiał dowodowy w postaci przesłuchań kolejnych poszkodowanych w liczbie ponad 35 osób. Jest to materiał zbierany na terenie całego kraju - przekazała prok. Małgorzata Rezulak-Kustosz z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie, dodając iż cały czas trwa jeszcze oczekiwanie na kolejne dokumenty z innych jednostek, na które czeka prokurator prowadzący sprawę: - Na pewno będzie opracowywał nowe stanowisko co do zarzutów wobec podejrzanych. Po przeprowadzeniu tych czynności z udziałem podejrzanych, ponownie po uzupełnieniu tych zarzutów, postępowanie zostanie zakończone - przyznała, dodając iż termin marca lub kwietnia jest jak najbardziej aktualny.
Wobec obu podejrzanych w ww. sprawie cały czas obowiązuje zakaz opuszczania kraju. Jeden z nich złożył zażalenie na ten środek zapobiegawczy, ale do tej pory sąd nie podjął żadnej decyzji w tej sprawie.