Taka sytuacja miała miejsce w sobotnie, wczesne popołudnie na ul. Dąbrówki. Około godziny 13:00 tą drogą skierowały się jadące do akcji dwa wozy straży pożarnej z gnieźnieńskiej jednostki. Niestety, tuż przed skrzyżowaniem z ul. Franciszkańską napotkały na "wąskie gardło" utworzone przez nieprawidłowo zaparkowane samochody. O ile pierwszy wóz ratunkowy przecisnął się na styk między drzewem a pojazdami, o tyle pojazd z drabiną mechaniczną już nie i w efekcie strażacy musieli go cofać aż do ul. Mieszka I, by mógł kontynuować jazdę inną drogą do miejsca zagrożenia.
Po chwili na miejscu pojawili się strażnicy miejscy, poinformowani o problemie, jaki napotkali strażacy. Nie minęła chwila, kiedy pojawił się pierwszy z kierowców, który nie krył zdziwienia tą sytuacją, a jeszcze bardziej tym iż będzie musiał zapłacić mandat. Przyznał iż parkując nie zauważył stojącego metr od jego pojazdu znaku o zakazie zatrzymywania. Kolejni otrzymali także wezwania za postój samochodu w miejscu niedozwolonym i nie unikną kary, niestety dość małej w porównaniu do niebezpiecznej sytuacji, jaką mogli w ten sposób spowodować.
W powyższej sprawie pozostaje jeszcze jedna kwestia, która budzi pewne kontrowersje. Kiedy 22 lata temu rewitalizowano starówkę, pomyślano o oddaniu większej przestrzeni pieszym, a zmniejszeniu przejazdu pojazdów przez tę część miasta. Tak też stało się na ul. Dąbrówki, gdzie na poszerzonym chodniku ustawiono duże kwietniki, które miały "izolować" strefę pieszą od kołowej. Jak się jednak okazuje, są one "ruchome", bowiem od dawna stoją na środku wytyczonego chodnika, oddając tym samym miejsce pod samochody, które parkują w taki sposób, jak widać na prezentowanych zdjęciach. Pozostaje więc pytanie, co będzie, jak w końcu kwietniki "dotrą" pod ściany kamienic, a samochody zajmą cały chodnik?