22 listopada odbyła się I Sesja Rady Powiatu Gnieźnieńskiego, w trakcie której głosami większości (w tajnym wyborze) wybrali na stanowisko starosty Piotra Gruszczyńskiego, przewodniczącego powiatowych struktur Platformy Obywatelskiej, byłego senatora, od trzech lat dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Po wyborze na tę funkcję, już jako starosta, Piotr Gruszczyński zarekomendował Annę Jung na stanowisko wicestarosty. Uzasadnił tę propozycję: - Ostatnie trzy lata spędziła ze mną w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego i myślę, że jest to o tyle ciekawe, że zajmowała się o tyle istotnym projektem, że myślę iż będzie on kontynuowany i zdążymy go domknąć w ramach Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Wcześniej pracowała w Urzędzie Miejskim w Żninie jako inspektor ds. pozyskiwania środków zewnętrznych. To był jeden z tych czynników, który wzbudził moje zainteresowanie (...). Pewną część swojego życia zawodowego związała z Powiatem Gnieźnieńskim, m.in. Domem Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Łopiennie, wcześniej działała w ramach Stowarzyszenia Łubowianie jako asystent koordynatora jednego z projektów. W Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo Kredytowej działała we Wrześni, była doradcą klienta, więc była osobą budującą relacje z klientami. Współpracowała z kancelarią adwokatów i radców prawnych, prowadząc sekretariat - chodzi o mecenasa Celichowskiego, którego osobiście poznałem jako wybitnego prawnika na rynku poznańskim. Ta kariera jest zdecydowanie bogata, ale nie będę zamęczać informacjami. Jeśli ktokolwiek wykaże zainteresowanie, to ja chętnie w innym okresie przygotuję spotkanie i będziecie mogli państwo, zadając pytania, porozmawiać z tymi osobami na temat ich doświadczenia i przygotowania - mówił Piotr Gruszczyński, zaznaczając dalej wykształcenie Anny Jung, jakim są m.in. ukończone studia podyplomowe z prawa zamówień publicznych na UMK, ze specjalizacji organizacji pomocy społecznej, a także studia z zakresu pedagogiki i resocjalizacji. Nowy starosta wskazał też na działalność na pracę na rzecz społeczności lokalnej.
W kilka godzin po wyborze nowego wicestarosty, a także pozostałych członków Zarządu, posiedzenie radnych dotarło do ostatniego punktu posiedzenia - wolnych głosów. W jego trakcie jako pierwszy wypowiedział się radny Marcin Makohoński: - Chciałbym w tym momencie uciąć pewne spekulacje, czy pomówienia i komentarze, jakie pojawiają się w Internecie, dlatego chciałbym to wyjaśnić i mam pytanie do nowego starosty Piotra Gruszczyńskiego. Informacje o powołaniu członków zarządu pojawiają się od około dwóch tygodni, pojawiają się komentarze i rozmowy kuluarowe, które chciałbym uciąć i do nich nie wracać. Czy faktycznie jest, chociaż wątpię, jakieś pokrewieństwo między panem a panią Anną Jung?
Piotr Gruszczyński odpowiedział w tej kwestii, rozwijając spekulacje: - Pani Anna Jung jest w czwartym pokoleniu, między nami jest pokrewieństwo krwi, tak jak innych osób, które są tutaj na sali. Może wyjaśnię - pochodzę z rodziny, gdzie było siedemnaścioro dzieci i siłą rzeczy czasami uzyskuję dobry wynik, dlatego że rodzina na mnie głosuje. Marcin Makohoński odparł: - Nie pytałem pana o to, jaki jest pana elektorat, nie mnie w to wnikać. Pytałem tylko o to, czy jesteście państwo spowinowaceni, rodziną. Pytam czy nie ma w tym interesu prawnego, że jako rodzina zasiadacie w Zarządzie Rady Powiatu Gnieźnieńskiego - stwierdził, odnosząc się do tego, by może w tej kwestii wypowiedział się mecenas, na co nowy starosta mówił: - Gdyby pan reprezentował ugrupowanie, które byłoby wolne od nepotyzmu, to nie ukrywam że to pytanie by mnie nie zdziwiło. Myślę, że z pana strony to jest brak wyobraźni wchodzenie w tego rodzaju obszary - odniósł się Piotr Gruszczyński.
Na to radny kontynuował: - Panie starosto, ja rozumiem wzburzenie i nerwy, bo pytanie jest pewnie niewygodne, wychodzi pan z odpowiedzi poza krąg, pojawia się nepotyzm, partia, ugrupowanie polityczne, a ja się pytam, czy nie ma konfliktu interesów, czy pan podając panią wicestarostę do tej funkcji, czy nie brał pod uwagę tego konfliktu interesów, czy w pana opinii nie ma tego. Nie wychodźmy poza obszar dyskusji, na spokojne i bez nerwów. Piotr Gruszczyński odniósł się do tych słów: - Mam gorącą prośbę, by pan mówił to, co jest w rzeczywistości. Mam wrażenie, że to pan jest bardziej rozemocjonowany, z mojej strony nie do końca. Czy mamy tu konflikt interesów? Mi nie jest oceniać relacje pokrewieństwa krwi na poziomie czwartego pokolenia. Myślę, że pan mecenas precyzyjnie się wypowie. Gdybym ja miał oceniać tę sytuację to proszę mi wierzyć, nie byłoby takiej kandydatury, gdybym o tym był przeświadczony.
Mecenas Marcin Leśny wywołany do odpowiedzi stwierdził: - Konflikt interesów w rozumieniu prawnym występuje wtedy, kiedy przepisy taką przeszkodę stawiają. Tutaj w przypadku pokrewieństwa mamy dwa rodzaje - w linii prostej i bocznej. Kwestie biologiczne, naturalne powodują, że nie możemy rozważać tego pokrewieństwa w czwartym stopniu w linii prostej, bo to jest jakby przodek jeden po drugim. Pan starosta miał na myśli pokrewieństwo w linii bocznej, czyli krewnych w dalszej linii. W tym zakresie żaden z przepisów ustawy nie zakazuje, by przy takim stopniowym pokrewieństwie była przeszkoda do objęcia stanowiska - stwierdził, wskazując wprost iż nie ma przeciwwskazań prawnych, a jedynie można to rozpatrywać wedle własnego sumienia.
Do dyskusji włączyła się wicestarosta Anna Jung: - Gdyby nie moje hobby i zainteresowania drzewem genealogicznym, nigdy bym do tego nie doszła, że pan Piotr Gruszczyński jest w czwartej linii jednym z moich kuzynów, a nie jak było w komentarzach "mów mi wuju". Również muszę powiedzieć iż bardziej ze mną spokrewniony jest pan Maciej Łykowski, do czego doszłam robiąc drzewo genealogiczne. Nie wiem, kogo jeszcze z państwa odkryję. Jest mi niezmiernie przykro, że to jest moje hobby i dochodzę do XV i również XIV wieku, ale myślę iż moje doświadczenie zawodowe i transparentność będzie gwarantem tego, że nie mam zamiaru wykorzystywać żadnego powinowactwa i kontaktów rodzinnych. Chcę sumiennie pracować. Panie radny, jeśli kogoś jeszcze odkryję, to powiadomię pana o tym - zwróciła się do Marcina Makohońskiego. Dodała przy tym iż komentarze pod jej adresem były "bardzo przykre". Marcin Makohoński stwierdził na koniec: - I o to właśnie chodziło. Dziękuję, że sprawa została wyjaśniona - mówił, dodając iż cieszy się, że cała sytuacja nie rodzi konfliktu interesów.