Stwierdzenia, które padły na ostatniej sesji Rady Powiatu Gnieźnieńskiego z ust posłanki Pauliny Hennig-Kloski, a także w ubiegłym tygodniu na konferencji poprzedniej dyrekcji Zespołu Opieki Zdrowotnej, spotkały się z odpowiedzią obecnego zarządu szpitala - dotyczącą sytuacji finansowej szpitala, a także poradni i oddziału chirurgicznego,
- Dużo jest mówienia o tym, każdy wyciąga jakieś cyferki i używa ich do własnych celów. Nas dziwi sytuacja, kiedy na 2-3 tygodnie przed wyborami samorządowymi, nagle politycy zaczynają poważnie debatować na temat sytuacji finansowej szpitala, a przez ostatnie 4 lata debaty, które były na sesjach, rozliczanie półrocza, były debatami bardzo delikatnymi i spokojnymi. Teraz nagle ktoś się budzi, że w ciągu trzech tygodni, sytuacja tak się nagle dramatycznie pogorszyła, że trzeba o tym nieustannie mówić i mówią o tym "wybitni specjaliści", którzy w latach 2012-2014 pogrążali go finansowo - mówił Krzysztof Bestwina dodając, że wówczas nikt z tych osób, które teraz zabierają głos, nie informowali o zagrożeniu dla szpitala. Jako dowód przedstawił zobowiązania szpitala w porównaniu do wzrostu wartości majątku w latach 2014-2017. Z tych danych wynika iż zobowiązania pod koniec 2014 roku wynosiły 9 mln 872 tys. złotych, a pod koniec 2017 roku 8 mln złotych: - Mówienie o przychodach w połowie roku jest zupełnie pozbawione sensu, mając na uwadze to, jak NFZ rozlicza te przychody. Odnosimy się do pełnych okresów rozliczeniowych. Jednocześnie w tym czasie wzrosła nam wartość majątku - aktywa trwałe pod koniec 2014 roku wynosiły 24,5 miliony złotych w stosunku do 41,7 milionów złotych pod koniec 2017 roku - mówił dyrektor, nadmieniając iż "dobrego gospodarza ocenia się po tym, jak inwestuje w swoją chałupę, a nie eksploatuje": - Jeśli nie eksploatujemy, nie robimy remontów i inwestycji, to ona się rozsypie. Ten kto to inwestuje, ma szansę w przyszłości. Jak dodał, wartość majątku na koniec 2018 roku planuje się zwiększyć do 70 mln złotych po ukończeniu części inwestycji prowadzonych przy rozbudowie szpitala, co oznacza potrojenie wartości majątku: - Nie widzę żadnego uzasadnienia w krytykowaniu, kiedy szpital naprawdę ma szansę odbić się od dna. Nie może być tak, że leczymy pacjentów w budynku, w którym stropy są drewniane. To jest 2018 rok, a nie 1930 i jeśli ktoś mówi, że to co było, to było dobre, a to co budujemy jest na wyrost, to chyba ktoś, kto nie wiem po jakim gruncie stąpa.
Jak stwierdził Krzysztof Bestwina, niewygodnym tematem dla osób, które teraz rzucają oskarżenia pod adresem szpitala, jest kwestia przychodów szpitala: - W 2012 roku było to prawie 65 mln złotych, w 2013 prawie 63 mln złotych, w 2014 roku 59,5 mln złotych. Zatrzymało się to w 2015 roku i od tego czasu rośnie. Jeśli ktoś mówi, że jest tu zły gospodarz, to pytanie jest takie - kto jest dobry, a kto jest zły. Myślę, że to pokazuje prawdziwy obraz. Odbudowanie przychodów nie jest łatwe, jeśli chodzi o szpital - stwierdził dyrektor, wskazując iż w 2017 roku przychody wyniosły ponad 68 mln złotych. Nadmienił przy tym iż część tej sumy to pieniądze przekazywane przez NFZ na wynagrodzenia pielęgniarek i położnych czy wzrost wartości kontraktu: - Podnoszono głosy, także na sesjach, iż koniecznym jest przywrócenie pracy oddziału laryngologicznego i ponieśliśmy ogromne koszty, by on z powrotem zaistniał - stwierdziła Ewa Jachimczyk, zastępca dyrektora ds. leczniczych.
W kwestii działań ratujących sytuację finansową szpitala, dyrektor stwierdził: - Teraz się wszystkich straszy "co to będzie trzeba zrobić, na razie nie trzeba, ale pewnie trzeba będzie w przyszłości bo nie wygląda to zadowalająco". A to właśnie w przeszłości trzeba było ratować sytuację finansową. W 2013 roku sprzedając przychodnię i tym samym umniejszając majątek szpitala na kwotę 4 mln 200 tys. zł, zmniejszono stratę, która była na poziomie 4 mln 160 tys. złotych na lekki plus 40 tys. złotych, ale gdyby tego nie zrobiono, to starostwo musiałoby pokryć stratę w wysokości 1,4 mln złotych lub podjąć decyzję o przekształceniu szpitala w spółkę prawa handlowego, bo wynik finansowy przekraczałby koszty amortyzacji - wskazywał Krzysztof Bestwina, nadmieniając iż w 2014 roku kwotę tę zapłaciły obecne władze powiatu, co tylko potwierdza ich negatywny stosunek do przekształcenia szpitala w spółkę. Dyrektor stwierdził, że zarzucanie iż teraz komuś zależy na prywatyzacji szpitala, oznacza iż nie ma pojęcia o prawie: - W 2016 roku zmieniło się prawo, bo od tego czasu ustawa o działalności leczniczej zabrania prywatyzacji. Jedynie jest możliwe przekształcenie w spółkę prawa handlowego, gdzie większościowym właścicielem jest samorząd.
Dyrekcja wskazała iż działania ratujące sytuację finansową szpitala w latach 2013-2014 doprowadziły do pogorszenia sytuacji finansowej tej instytucji o 8,2 mln złotych: - Wtedy nikt nie robił żadnych publicznych debat, nikt się nie odwoływał i nie było dyskusji w tej sprawie. Teraz, kiedy sytuacja jest o wiele lepsza niż wtedy, wywołuje się demony. Dyrektor ds. ekonomicznych Paweł Dopierała stwierdził: - Szpital w tym kształcie i stanie, nie spełnia praktycznie żadnego z zapisów. Gdyby nie to, że rozpoczęliśmy ten remont i rozbudowę, tylko dlatego może funkcjonować w przepisach przejściowych. Ten szpital trzeba by było po prostu zamknąć i to nie ze względu na wyniki finansowe, ale stan budynków i nie spełnianie wymogów. Ta inwestycja z punktu widzenia istnienia szpitala była po prostu konieczna.
Osobną kwestią, którą poruszyła Ewa Jachimczyk, była sprawa poradni chirurgicznej oraz zarzutów, które cały czas są powtarzane pod tym adresem: - W 2015 roku od stycznia do września przyjęto przeszło 12,7 tysięcy pacjentów. Ogólną sumę, zapłaconą przez NFZ, a więc koszt, a nie zysk, wynosiły średnio 43,74 zł. To samo zestawienie w 2018 roku, przy relatywnie mniejszej ilości pacjentów 9169, dało średnio 89,49 zł przychodu za jedną poradę. Wniosek jest jeden - w tej chwili w poradni chirurgicznej są wykonywane świadczenia wyżej oceniane i płacone przez NFZ. Sugestia pani poseł, że spadła jakość obsługi pacjentów, bo spadła ilość pacjentów, nie jest prawdą. Zastępca dyrektora dodała, że spadająca ilość pacjentów w poradni chirurgicznej wynika z nagonki trwającej od dwóch lat: - Na to nie mamy wpływu także z tego powodu, że umowę z NFZ na świadczenia w poradni chirurgicznej, mają też inne podmioty w Gnieźnie i pacjent ma prawo wyboru. Pacjent, który do nas trafia, jest przyjęty, a więc dostępność nie została ograniczona, a jakość wzrosła. Krzysztof Bestwina dodał iż jego zdaniem przyczyną tego stanu rzeczy jest też to, że lekarze nie kierują pacjentów do poradni: - Widzimy to na skierowaniach, bo kiedyś były one od różnych lekarzy, a teraz ich nie ma. Ewa Jachimczyk dodała: - Jest to akcja, która trwa, ale myślę iż odzyskamy zaufanie naszych pacjentów.
Jako kolejny dowód przemawiający za zmianami, jakie zaszyły w oddziale chirurgicznym przemawia fakt iż od stycznia do września 2015 roku uzyskiwał on przychód w kwocie 5 mln 559 tys. złotych przyjmując 2434 pacjentów, a za ten sam okres w 2018 roku przyjęto 1981 osób osiągając przychód 6 mln 837 tys. złotych. Jak wspomniano jeszcze, przychód w poprzednich latach dotyczył także dość specyficznych dla tego oddziału przypadków np. zapalenia płuc: - Na jednej sesji Rady Powiatu wystąpił pacjent, jak wspaniale był leczony na oddziale chirurgicznym. Sprawdziliśmy to i okazało się iż powinien być on na oddziale internistycznym. Krzysztof Bestwina stwierdził na koniec iż 15-17% hospitalizacji było nieuzasadnionych na tym oddziale.