Minione cztery lata samorządu przyzwyczaiły zainteresowanych tym tematem do długich, nierzadko burzliwych lub też pełnych emocji wymiany zdań pomiędzy działaczami. Pierwsze, powakacyjne zgromadzenie Rady Miasta minęło jednak bez większego echa, oprócz dyskusji w sprawie zmian w budżecie Gniezna na bieżący rok. Dostało się także pomysłowi ulokowania żłobka w budynku przy ul. Sikorskiego.
- Jakie było ekonomiczne uzasadnienie wydzierżawienia od Gnieźnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej pomieszczeń przy ul. Sikorskiego 6 na filię żłobka, jeśli jako Miasto Gniezno dysponujemy wieloma wolnymi pomieszczeniami w budynku gimnazjum, w którym obecnie się znajdujemy? Za pomieszczenia w tym budynku nie płacimy sobie żadnego czynszu, natomiast za pomieszczenia dzierżawione od spółdzielni przez 15 lat będziemy płacić rok po roku prawie 82 tysiące złotych, co razem będzie kosztować nasze miasto aż 1 mln 224 tys. złotych i będziemy to płacić aż do 2033 roku, a więc przez trzy kolejne kadencje naszych władz miasta i to nie my będziemy się o to martwili, ale następne pokolenia które zajmą nasze miejsce - stwierdził radny Marek Zygmunt, dopytując się raz jeszcze o to, jakie było uzasadnienie ekonomiczne.
- Każde zadanie, które mamy, musimy sfinansować. Kilka miesięcy temu pan radny mówił, że "absolutnie, za duży kredyt, nie wolno go brać" itd. Odpowiedź jest prosta - jeśli w jedno zadanie mielibyśmy wyłożyć z własnych środków w tej chwili, to musielibyśmy z innego zrezygnować. To po pierwsze. Po drugie, przepisy, o których mówimy, a więc żłobek na parterze, nie jest spełniony przez pomieszczenia tutaj. Mamy tu już przedszkole. Szacunkowe koszty, nawet związane z budową wind, przekraczają kilka milionów złotych na ten budynek. My w tej chwili, za kwotę 1,2 miliona mamy gotowy żłobek, który dostaliśmy w ciągu 3-4 miesięcy, który możemy zaoferować naszym mieszkańcom. Dzisiaj możemy mówić, czy chcemy, by w tej lokalizacji powstał punkt, który będzie służyć mieszkańcom czy przesuwać na lata po WPG, a więc po 2020 i robić żłobek w 2021 roku - stwierdził prezydent Tomasz Budasz, dodając iż ten projekt jest najbardziej racjonalny z ekonomicznego punktu widzenia. Dodał iż o tym iż jest duże zapotrzebowanie na żłobek, świadczy fakt iż miejsca już się w nim skończyły, a ilość zainteresowanych jest wciąż spora.
Na to radny stwierdził: - Dlaczego jako rada nie byliśmy o tym problemie wcześniej informowani? W końcu pracujemy z panem przez 4 lata i przez 4 lata ja nigdy nic na ten temat nie słyszałem. Fakt, że nie jestem członkiem Komisji Oświaty, ale nikt nie informował iż są kłopoty z miejscami do żłobka i trzeba coś z tym zrobić - stwierdził Marek Zygmunt i dalej dodał, że skoro żłobek jest tak pilną sprawą, to może należałoby zrezygnować z jakichś inwestycji: - Proszę bardzo, możemy zrezygnować z jednego, drugiego, trzeciego placu zabaw czy miejsca do wyprowadzania psów, czy cokolwiek innego, aby zrobić żłobek dla dzieci. Ja nie jestem przeciwko żłobkowi, ale niech pan nie mówi, że nie można z czegoś zrezygnować, jeśli jest coś pilniejszego do zrobienia w naszym mieście. Prezydent na to stwierdził iż kiedy dokonywano przeniesienia Przedszkola nr 12, zyskano 50 miejsc w żłobku na ul. Kościuszki i przy tej okazji mówiono wielokrotnie o tym, że są takie potrzeby: - Pan radny ma rację, że można jedno zadanie wyrzucić i wprowadzić drugie. Jak pan radny głosował, jak wyrzucałem ul. Krańcową na rzecz Parku Trzech Kultur? Był pan przeciw. Marek Zygmunt odparł: - Ja byłbym w stanie zrezygnować nawet z Parku Trzech Kultur, jeśli by mi pan powiedział, że pilniejszy jest żłobek. Pan mówi o parterowych pomieszczeniach - kasyno na ul. Wrzesińskiej ma akurat parter, a gdy chodzi o pieniądze, to kwestia jest tego, by z czegoś zrezygnować. Kasyno mogliśmy jako Miasto sobie wyremontować.
Dalej radny skierował kilka kolejnych zarzutów, dotyczących podejmowanych tego dnia uchwał związanych z budżetem, a także przeniesienia jednej z kompetencji radnych na prezydenta: - Dlaczego, jako Rada Miasta, mamy zrezygnować z praw, jakie nam przysługują i pozwolić prezydentowi na samodzielne przenoszenie wydatków inwestycyjnych między rozdziałami oraz samodzielne przenoszenie wydatków między zadaniami w ramach rozdziałów? Przecież to leży w naszej gestii, a nie prezydenta. Czy dla wygody prezydenta mamy to zrobić czy dla przyspieszenia podpisywania kolejnych umów, które coraz bardziej nasze miasto zadłużają? - pytał radny. Działaczowi odpowiedziała skarbnik Ewa Gawrych, która wyjaśniła iż zapis umożliwiający zaciągnięcie kredytu i pożyczek na pokrycie przejściowego deficytu budżetu do kwoty 3 mln złotych nie jest zwykłą pożyczką: - Te pieniądze, nawet jeśli zaciągniemy, będziemy musieli oddać do 31 grudnia tego roku. Dlaczego zwiększamy deficyt i wprowadzamy wolne środki? Wprowadzono dwie podwyżki bez zabezpieczenia pieniędzy na te podwyżki - są to podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli i pracowników obsługi administracji jednostek oświatowych - wyjaśniała wszystkie zmiany w finansach, dodając iż przy tym wzrost wynika także z coraz wyższych cen energii elektrycznej: - Wzrosła ona o 20% i nikt z państwa nie wyrazi zgody na to, by wyłączyć oświetlenie na terenie miasta w listopadzie i nie płacić za prąd. Wówczas Marek Zygmunt stwierdził: - To komu są potrzebne latarnie w parku wokół Jeziora Winiary świecące się w środku nocy? Komu są potrzebne te kolejne latarnie, które tam ustawimy, a które będą się tam przez całą noc świeciły. Dla kogo one świecą w środku nocy? Tam zupełnie nikt nie chodzi. Jeśli, jak mówił prezydent, nie starcza nam na coś, to pomyślmy z czego by można zrezygnować. Skarbnik odpowiedziała w kwestii przyznania dodatkowych kompetencji prezydentowi: - W momencie, kiedy mamy wpisane zadanie dotyczące konkretnej ulicy w kwocie, rozstrzygamy postępowanie przetargowe i wychodzi nam iż jest o 100 złotych więcej, prezydent nie może podpisać umowy, czekając miesiąc czasem na sesję, by dokonać zmiany. W dalszą wymianę zdań włączyli się jeszcze poszczególni radni, jednakże nie wniosło to nic istotnego do całej dyskusji.