11 lipca jest dniem upamiętniającym tzw. krwawą niedzielę, kiedy to bandy z Ukraińskiej Powstańczej Armii napadły jednocześnie na prawie sto miejscowości, położonych na Wołyniu, dokonując masakr na bezbronnych Polakach. Mordów dokonywano często w trakcie trwających w kościołach mszy lub w ich pobliżu. Była to kulminacja czystek etnicznych, jakich dokonywali zbrodniarze z UPA, wiedzeni ideologią głoszoną m.in. przez Stepana Banderę o powołaniu niepodległej Ukrainy.
Uroczystości tradycyjnie poprzedziła msza święta, sprawowana pod przewodnictwem bp. Bogdana Wojtusia w kościele farnym. - Wołyńska rana sprzed 75 lat ciągle krwawi, gdyż ofiary tej zbrodni nadal nie są pochowane, zbrodniarze nie napiętnowani, a prawda o niej jest fałszowana. Ta zbrodnia poraża także dlatego, że jej ofiarą padła przede wszystkim bezbronna ludność cywilna, a napastnikami byli często sąsiedzi, a nawet krewni. Na terenie czterech województw kresowej Rzeczypospolitej: Wołyńskiego, Tarnopolskiego, Lwowskiego i Stanisławowskiego, gdzie dochodziło do zbrodni ludobójstwa ukraińskiego, zamordowano około 133 tysiące Polaków, w tym około 60 tysięcy na Wołyniu i około 70 tysięcy na pozostałych terenach - mówił ks. Jan Szrejter, podkreślając iż nie można określić inaczej tego, co stało się w tamtym czasie, jak ludobójstwo: - Po wymordowaniu Polaków, demonstracyjnie przeprowadzono reformę rolną, przekazując ziemię i dobytek pomordowanych miejscowym Ukraińcom. Często nie poprzestano na wymordowaniu ludności, ale niszczono wszelkie polskie ślady, palono domostwa, wyrąbywano sady i palono kościoły. Mordy trwały do stycznia 1944 roku. 75 rocznica nie przyniosła przełomu we wspólnej pamięci Polaków i Ukraińców o tamtych wydarzeniach. Strona polska przekonuje zgodnie z faktami iż na Wołyniu dokonało się ludobójstwo na polskiej ludności, a strona ukraińska stara się to sprowadzić do charakteru wojny polsko-ukraińskiej, w której odpowiedzialność spada na obie strony. Konflikt pamięci trwa i nie widać możliwości jego rozwiązania. Prawda jest zawsze trudna do przyjęcia - mówił.
Po mszy świętej, w trakcie której modlono się w intencji pomordowanych na Wołyniu, uroczystość przeniosła się przed przyświątynny mur, gdzie znajduje się tablica poświęcona ofiarom rzezi oraz ziemia sprowadzona z tych terenów (złożona i poświęcona rok temu). Tam do zgromadzonych słowo wygłosił Janusz Sekulski, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, po czym odbył się krótki akcent artystyczny w wykonaniu Andrzeja Malickiego, który przeczytał dwa krótkie wiersze oraz odegrano utwór Pie Jesu z Requiem Gabriela Faure.
Po salwie honorowej, oddanej przez przedstawicieli bractwa kurkowego, przybyłe delegacje złożyły kwiaty i znicze pod tablicą.