Spotkanie odbyło się w poniedziałkowy wieczór 9 lipca, a rozpoczął je jego gospodarz i jednocześnie wójt Gminy Gniezno Włodzimierz Leman: - To spotkanie ma charakter informacyjny, a nie, jak podano w internecie, dotyczące likwidacji przedszkola. Dotyczy ono informacji o możliwości budowy przedszkola przez prywatnego przedszkola. Szczytniki Duchowne są w takiej sytuacji, że za ciasna jest szkoła, mało jest miejsca w przedszkolu. Gmina w przeciągu najbliższych 2-3 lat nie jest w stanie wybudować tego przedszkola, dlatego nadarzyła się okazja, spotkaliśmy się z inwestorami, którzy na terenie Wielkopolski wybudowali kilka przedszkoli. Rozmawiałem z wójtami i burmistrzami, gdzie te to funkcjonuje, dlatego nawiązaliśmy kontakt, a dziś się spotykamy by przedstawić taką możliwość - przekazał włodarz gminy, zaznaczając iż jeśli nie będzie zgody na takie rozwiązanie, to temat zostanie zamknięty.
Następnie głos zabrał przedstawiciel inwestora Aida Stec, Szymon Stec: - My wybudujemy przedszkole, które jest prowadzone przez prywatnego operatora, ale działa na zasadach publicznego przedszkola. Dla państwa nie ma różnicy, czy przywozicie dziecko do przedszkola prowadzonego przez gminę czy operatora. Nie pobieramy dodatkowych opłat poza tymi, które są zapisane ustawowo, a więc złotówkę powyżej piątej godziny pobytu plus odpłatność za wyżywienie i to są wszystkie koszty, jakie państwo ponosicie. To jest ta różnica między prywatnym przedszkolem, a publicznym prowadzonym przez operatora, gdyż te w pierwszych przedsiębiorca ustala czesne i trzeba je zapłacić. My nie mamy takiej możliwości i możemy tylko to, co przewiduje ustawodawca - mówił, zaznaczając iż przedszkola tej firmy stawiają na wyższy i bardziej komfortowy standard.
Tuż po tym rozpoczęła się dyskusja, która w pewnych momentach wyrywała się spod kontroli organizatorów spotkania. Odpowiadając na pytanie, Szymon Stec zapewnił iż przedszkole nie powstanie na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego, które powodowałoby pewne ograniczenia. Jeden z mieszkańców zwrócił się do wójta z pytaniem o to, czy powstanie takiego przedszkola oznaczać będzie likwidację obecnego: - Na razie nie mówimy o likwidacji, tylko jak tu powiedziano, przedszkole, które obecnie funkcjonuje, dyrekcja oraz rodzice będą chcieli korzystać z tego prywatnego, to wtedy by przeszli do niego. Musimy sobie zdawać sprawę, że inwestor dla dwudziestu osób nie wybuduje przedszkola, bo nikt tego nie robi charytatywnie - stwierdził Włodzimierz Leman. W końcu mieszkańcy zaczęli dość stanowczo domagać się konkretnych informacji o firmie, która chciałaby tę instytucję powołać. Po otrzymaniu tych danych, Szymon Stec powiedział: - Nie przybyliśmy tu, by się z czegoś tłumaczyć, ale przybyliśmy na zaproszenie wójta, by dać wam jakąś propozycję. Jak dodał, Aida Stec prowadzi przedszkole w Swarzędzu i Grodzisku Wielkopolskim.
- Wiemy, że w całej Polsce są przedszkola i szkoły prowadzone przez stowarzyszenia, fundacje. Czy państwo szukaliście inwestorów w tym kierunku? - zapytała jedna z mieszkanek. Wójt odpowiedział: - Na dziś nawiązaliśmy umowę z tą spółką, która była najbliżej nas. Z nimi zaczęliśmy rozmowę dotyczącą budowy przedszkola. Dzisiaj to spotkanie ma służyć informowaniu, by każdy mógł się dowiedzieć więcej i zdecydować - nie dzisiaj - czy takie rozwiązanie odpowiada. Ta odpowiedź jednak nie zadowoliła obecnych, przy czym pytająca stwierdziła iż zależałoby na transparentności i porównaniu z ofertami innych przedsiębiorców. Mieszkańców wątpliwości cały czas budziła kwestia finansowania całego przedsięwzięcia, gdyż przedstawiciele Aida Stec stwierdzili iż nie będą mogli brać dodatkowych opłat (np. czesnego) przy pobieraniu 100% dotacji z Urzędu Gminy. Zdaniem wielu firma na pewno musi mieć na czym zarobić, stąd też w sali cały czas panowała atmosfera niepewności i przeważnie negatywnego podejścia do całego pomysłu.
- Panie wójcie, pan powiedział 4-5 lat temu, że świetlica na Piekarach docelowo ma być przedszkolem. Stoi pusta. Proszę bardzo, stoi budynek, plac olbrzymi, można przedszkole zrobić małymi nakładami. Druga sprawa, nie mamy nic do panów inwestorów, ale panie wójcie, trzy lata temu chcieliśmy wybudować przedszkole gminne na terenie bazy kółka rolniczego. Co pan wtedy powiedział? Że wystarczy nam to przedszkole, po co nam budować przedszkole. Panie wójcie, pan udziela zgody dla nowych mieszkańców, którzy się budują. Niech pan popatrzy - sama młodzież, która ma dzieci. Czy pan dwa lata temu nie wiedział, że tyle wniosków na budowę czeka i trzeba będzie nowego przedszkola? Pan nie myśli perspektywicznie, pan myśli tylko na dzisiaj - mówił inny mieszkaniec, któremu wypowiedź przerwały oklaski. Włodzimierz Leman odpowiedział: - Wprowadza pan w błąd mieszkańców, bo nigdy nie powiedziałem iż świetlica na Piekarach będzie przekształcona w przedszkole. Przy świetlicy są trzy pomieszczenia, które ewentualnie w przyszłości mogłyby być przekształcone na przedszkole, ale ponieważ budowane jest duże przedszkole w Zdziechowie, te pomieszczenia mogą być przekształcone na coś innego. Co do terenu kółka rolniczego w Szczytnikach, to jego prezesi, mimo iż wielokrotnie z nimi rozmawiałem o przekazaniu tego terenu, nikt nie wyraził zgody, także przedstawiciele z sąsiednich miejscowości, którzy zdecydowali o jego sprzedaży. Inny z mieszkańców stwierdził na te słowa: - My, jako członkowie kółka rolniczego, nie mieliśmy wsparcia ze strony gminy, by przekształcić tamten teren na przedszkole. Prezes Osińca, prezes Szczytnik, jak najbardziej byliśmy za tym, by te pieniądze, uzyskane z ruchomych części naszego kółka, przeznaczyć na budowę przedszkola. Wójt jednak stwierdził, że nie było woli wsparcia tej inicjatywy.
- Nowe przedszkole zostało otwarte 2-3 lata temu. Jak przygotowywaliście tę inwestycję, to trzeba było oszacować ile tych dzieci jest, ile będzie, jakie są prognozy i czy to wystarczy. Poza tym, gmina buduje duży kompleks w Zdziechowie, gdzie nie przeprowadzono żadnych badań. Nie wiem, czy tam jakieś dzieci będą? Są jakieś prognozy? Nie wiadomo w gminie, ile tych dzieci jest, będzie, jaki jest szacunkowy wzrost, a to jest łatwe do obliczenia - stwierdził inny mieszkaniec. Wójt odparł na te zarzuty: - W Zdziechowie nie możemy mówić, że inwestycja jest za duża. Dziś nie możemy budować na styk - tu wypowiedź przerwały okrzyki z sali - przedszkole, które było remontowane w Szczytnikach nie mogło być większe aniżeli jest, ponieważ był to obiekt pod nadzorem konserwatora zabytków. To była stara szkoła, wszystko się sypało i mogliśmy tylko w tym samym kształcie i rozmiarach ten obiekt postawić. Nikt nie miał wpływu na to, by to przedszkole zostało rozbudowane.
- Proszę odpowiedzieć prosto na pytanie. Jeżeli będzie wybudowane przedszkole prywatne, to czy to obecne przedszkole będzie czy zostanie zlikwidowane? - padło głośne pytanie z sali. Włodzimierz Leman odparł: - Na razie nie ma decyzji o żadnym przedszkolu. Jeżeli wybudujemy przedszkole nowe, niezależne od tego, czy to będzie prywatne czy gmina wybuduje w przyszłości tu, czy gdzieś indziej, to na pewno po to, by szkoła miała tu więcej miejsca.
Dalsza część spotkania, które trwało około półtorej godziny, w zasadzie nie wniosła nic nowego do dyskusji. Mieszkańcy jasno dali do zrozumienia, że propozycja przedstawiona przez gminę im się nie podoba i nie chcą, by przedszkole przeszło w prywatne ręce. Wójt przyjął te głosy ze zrozumieniem, widząc wyraźny opór wśród obecnych. Kwestia braku miejsc w przedszkolu jednak pozostanie zawieszona w powietrzu, gdyż już teraz ta kwestia jest odczuwalna.
Komentarz. Propozycja, by prywatny operator prowadził publiczną instytucję przy braku dodatkowych opłat, budziła cały czas wątpliwości i rodziła pytania "W czym tkwi szkopuł?" - jednoznaczna odpowiedź jednak nie padła, stąd też nie można się dziwić mieszkańcom. Tak samo, jak i gminie, której teren wyraźnie zabudowuje się z każdym rokiem i - mimo wpływu dodatkowych pieniędzy - rodzi to kolejne problemy. Bo jak nie drogi, to oświetlenie, a jak nie to, to chociażby miejsca w przedszkolach. Tych już niekiedy nie brakuje w samym Gnieźnie, a problem przenosi się do gminy - tak jak wielu mieszkańców, którzy zdecydowali się w niej żyć. Pytanie tylko - za jaką cenę?