Przed kilkoma miesiącami informowaliśmy o hałdach śmieci, które zostały nagromadzone na terenie dawnego zakładu przed laty zajmującego się produkcją podkładów w podgnieźnieńskim Gębarzewie. Trudno trafić w to miejsce - teren, na którym się ono znajduje, jest dosyć rozległy, ale same odpady położone są na uboczu, dość blisko murów Zakładu Karnego w Gębarzewie. Od momentu, kiedy informacja o nielegalnym składowisku ujrzała światło dzienne, stało się niemal oczywistym iż śmieci w tym miejscu zostały przywiezione zza granicy
W obliczu ostatnio nagłośnionego tematu pożarów składowisk odpadów, z których jedno spłonęło ponad dwa tygodnie temu w Mogilnie (dym był widoczny także w powiecie gnieźnieńskim), postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda obecnie sytuacja hałdy zalegającej w Gębarzewie. Na niej to można odnaleźć setki opon samochodowych oraz opakowane w folię lub po prostu rzucone "luzem" śmieci różnego pochodzenia. Zostały one tu nagromadzone przez firmę, która wynajęła ten teren od PKP, a która nie miała ku temu odpowiedniego pozwolenia. To wszystko odbywało się w sąsiedztwie Zakładu Karnego, jednak sprawę nagłośniła dopiero Gmina Czerniejewo, na terenie to której te śmieci się pojawiły. Od tego momentu minęło ponad pół roku, a śmieci nadal zalegają.
Jak poinformował nas Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu, w trakcie kontroli, która miała miejsce jeszcze w październiku ub. roku: - Stwierdzono składowanie odpadów opon zużytych i nadpalonych, zmieszanych z ziemią, zbelowane odpady tworzyw sztucznych, prawdopodobnie odpady pochodzące z demontażu aut, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny oraz odpady poremontowe. Ustalono, że odpady przewożone były z Niemiec oraz z Wielkiej Brytanii - transgraniczne przemieszczanie odpadów. W związku z powyższym sprawa została przekazana do Departamentu Kontroli Rynku Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Obecnie GIOŚ prowadzi postępowanie w sprawie wywozu przedmiotowych odpadów z Polski do Niemiec i do Wielkiej Brytanii. GIOŚ wniósł również prośbę o kontrolę podmiotów, które zlecały transport odpadów do Polski do odpowiednich organów ochrony środowiska w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
WIOŚ przekazał iż w styczniu br. pracownicy Inspektoratu przeprowadzili kontrolę działalności w firmie, która przewiozła odpady z Niemiec do Polski. Jak się okazuje, dokonała tego firma handlowo-usługowa z Świątnik Małych (Gmina Mieleszyn): - W wyniku kontroli Wielkopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska wymierzył administracyjne kary pieniężne za zbieranie odpadów w 2015 i 2016 roku bez wymaganego zezwolenia na zbieranie odpadów oraz za transport odpadów do Polski bez wymaganych przepisami prawa dokumentów w międzynarodowym przemieszczeniu odpadów.
Sprawą nielegalnego składowiska obecnie zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Gnieźnie, jednak rozpatruje ona tylko jedną, zasadniczą kwestię: - W tej chwili zostali powołani biegli celem oceny, czy te odpady stanowią zagrożenie dla środowiska naturalnego. Przepis mówi iż musi być istotne zagrożenie dla wody, gleby lub powietrza. Inną kwestią jest postępowanie administracyjne o usunięcie śmieci, czym zajmują się inne organy - przekazał nam prokurator Radosław Krawczyk. Sprawa jest o tyle ciekawa, że najemca terenu starał się o wykorzystanie go na składowisko. Ponieważ Starostwo Powiatowe nie wyraziło zgody, zainteresowany podmiot złożył wniosek na działkę w innej części powiatu, na który zgodę otrzymał. Potem, posługując się tym dokumentem, zaczął jednak zwozić śmieci do Gębarzewa. Od momentu, kiedy sprawa została nagłośniona, odpadów już nie przybywa.
- Starostwo Powiatowe w Gnieźnie nie wydało zezwolenia na zbieranie odpadów w m. Gębarzewo. W związku z tym odpady są składowane na przedmiotowym terenie nielegalnie - bez wymaganego zezwolenia. Zgodnie z art. 26 ust. 2 ustawy o odpadach burmistrz w drodze decyzji wydawanej z urzędu, nakazuje posiadaczowi odpadów usunięcie odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania - poinformowało nas Starostwo Powiatowe w Gnieźnie. Przedstawiciele czerniejewskiego samorządu, który obecnie sam został z tym problemem, nie ukrywają iż zamierzają się pozbyć tego składowiska ze swojego terenu: - Gmina Czerniejewo od momentu powzięcia informacji na temat dzikiego wysypiska odpadów w Gębarzewie poczyniła szereg działań, w celu wyjaśnienia sprawy, między innymi powiadomiła o tej sprawie policję oraz organy odpowiedzialne za ochronę środowiska - informuje nas Żaneta Modrzejewska, Inspektor ds. Gospodarki Odpadami i jak dodaje dalej: - Zostało również wszczęte z urzędu postępowanie administracyjne w celu wydania decyzji nakazującej właścicielowi nieruchomości usunięcie nawiezionych odpadów. W związku z tym, że Prokuratura cały czas prowadzi postępowanie wyjaśniające, Burmistrz Miasta i Gminy Czerniejewo wydał Postanowienie w sprawie zawieszenia postępowania do czasu wyjaśnienia sprawy przez Prokuraturę, ale nie dłużej niż do 30 września tego roku. Po tym czasie zostanie wydana decyzja nakazująca właścicielowi nieruchomości usunięcie odpadów. Czy tak się jednak stanie? Trudno powiedzieć, jak zachowa się PKP, które w tej sprawie czeka na opinię prokuratury. Tymczasem w związku z serią pożarów składowisk, które mają miejsce na terenie całego kraju, 29 maja br. Gmina Czerniejewo wysłała pismo do właściciela nieruchomości z prośbą o zabezpieczenie i zwiększenie kontroli. Zagrożenie jednak wciąż istnieje.
Jak wynika z swojego rodzaju spekulacji, które są publikowane w ogólnopolskich mediach, temat składowisk mógł być bardzo dochodowy dla pewnej grupy osób, która się tym procederem zajmowała. W grę wchodzą miliony złotych, a pożary, które co roku na nich wybuchają, pozwalają na przynajmniej częściowe "pozbycie się" swojego problemu. Jak podaje Państwowa Straż Pożarna, w 2013 i 2014 roku na terenie kraju interweniowała przy 100 przypadkach płonących składowisk. Skala ta się jednak zwiększa, gdyż w 2016 roku było to już 130, a w 2017 roku 150 wyjazdów do pożarów w takich miejscach. Do końca maja br. było to 60 podpaleń, przy czym w ostatnim czasie charakteryzowała je duża skala i zróżnicowanie lokalizacji co świadczyć może o tym iż nie były to przypadkowe zdarzenia. Wszystkie one wymagały zaangażowania wielu zastępów straży, a w przypadku pożaru w Wszedzieniu koło Mogilna - nawet ewakuacji okolicznych mieszkańców. Trudno też jest ocenić, jak szkodliwy jest dym, który wydobywa się z płonącego składowiska.