Kilka ciepłych dni wystarczyło, by obudziły się pierwsze, zimujące stawonogi, które zachęcone dodatnią temperaturą, żywo przystąpiły do odnawiania swoich zasobów gatunkowych. W przypadku Gniezna można jednak mówić o ewenemencie, gdyż w okolicach popularnej "Wenecji" w ostatnich dniach bardzo szybko powstało co najmniej kilkanaście kopców, po których aktywnie żerują mrówki. Problem w tym iż są to stawonogi z gatunku inwazyjnych.
Małe owady, które mogą podnieść wielokrotność swojej wagi ciała, wykorzystały wciąż spoczywające w trawie liczne odpadki po ścinaniu gałęzi, złamanych w trakcie ubiegłorocznej nawałnicy. Małe kopce, które zaczęły się pojawiać przy pierwszych dodatnich temperaturach, w ostatnim tygodniu rozrosły się do pokaźnych rozmiarów. Problem jest o tyle istotny iż owady są z gatunku inwazyjnych - to tzw. mrówki ogniowe (Solenopsis invicta), występujące przeważnie w Ameryce Północnej i Środkowej (ich ugryzienie jest bardzo bolesne).
Na razie nie wiadomo skąd ten gatunek wziął się w naszym mieście i póki co, służby zarządzające zielenią nie wiedzą, co z tym fantem zrobić. W obawie przed ugryzieniem, nikt nie chce się zbliżać do mrowisk, dlatego zdjęcia kopców także wykonaliśmy z pewnej odległości. Po świętach wielkanocnych sprawie przyjrzą się specjaliści z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Przy aktualnym stanie rozrostu mrowisk, już wkrótce mogą stać się utrapieniem dla wypoczywających w okolicach Jeziora Jelonek - zwłaszcza tych, którzy będą próbowali choć na chwilę odpocząć w okolicy. Jednocześnie jednak, na ścieżce prowadzącej z Muzeum Początków Państwa Polskiego w kierunku centrum, powstają elementy Traktu Królewskiego - przy zejściu, tuż nad brzegiem, powstanie rzeźba legendy o Lechu. Służby mają nadzieję, że postać mitycznego założyciela Gniezna, wykonana z odlewu, zmyli mrówki i zaczną one atakować jego, dając sobie spokój zwykłym mieszkańcom wypoczywającym nad "Wenecją".