Widok niecodzienny jak na Gniezno, ale niestety tym razem nie było wyjścia. 26 stycznia strażnicy miejscy zostali w godzinach wieczornych wezwani na ul. Dąbrówki, gdzie przed wjazdem na jedną z posesji, pozostawiono zaparkowany samochód.
Można by pomyśleć, że zanim funkcjonariusze dojadą na miejsce po kilku minutach, właściciel się znajdzie - w pobliżu jest sklep czynny do godzin nocnych oraz bankomat, więc te sprawy można załatwić "raz-dwa". Tak się jednak nie stało. Strażnicy podjechali i sprawdzili pojazd. Wszystko wskazywało na to, że jego właściciel z Gminy Mieleszyn nie zamieszkuje na pobliskich ulicach, tylko na tyle daleko od miasta, iż prawdopodobnie przyjechał do Gniezna w innym celu.
Ponieważ przez kolejne minuty w pobliżu pojazdu nikt się nie zjawił, zadecydowano o holowaniu - od dłuższego czasu na wyjazd z posesji oczekiwał samochód dostawczy. Przyjazd lawety z Jankowa Dolnego zajął kolejnych kilkadziesiąt minut, a na miejscu trzeba było jeszcze wymanewrować oraz zamknąć na pewien czas przejazd ul. Dąbrówki.
I pomyśleć, że to wszystko przez czyjąś lekkomyślność. Strażnicy obecni na miejscu przyznali iż sytuacje zablokowania wjazdu na posesje są częste, ale takie sytuacje jak powyższa należą do rzadkości i holowanie jest już ostatecznością. Zazwyczaj kierowcy się tłumaczą „Tylko na chwilę”. Tym razem ta chwila trwała stanowczo za długo, a kierowcę lub kierującą tego wieczoru Fiatem, czekała wycieczka do Jankowa Dolnego oraz zapłata za holowanie i mandat.