Tego dnia Lech. Gazeta Gnieźnieńska informował mieszkańców:
Śnieg, który spadł onegdaj nad naszą okolicą, zapoczątkował wreszcie tak upragnione przez naszą młodzież sporty zimowe. Ferje szkolne trwają jeszcze do 7 bm. włącznie, tak że młodzież szkolna ostatnie dni swych wakacji spędzić może na świeżem powietrzu.
Ślizgawka, z powodu zbyt słabego jeszcze lodu, w dalszym ciągu nie dopisuje, zato odbiła sobie nasza młodzież ten zawód na sporcie saneczkowym. Tory saneczkowe na Dalkach, wszystkie pochyłości w parku miejskim i t.p. roiły się wczoraj od niezliczonych rzesz młodzieży i opiekujących się nią osób starszych. Na Dalki ciągnęły poprostu całe procesje amatorów pięknego sportu saneczkowego. Na trzech torach używało tego sportu na skraju lasku dalkoskiego około 2000 dziatwy i dorastającej młodzieży. Lokale rozrywkowe na Dalkach służą w tym czasie jako sale rekreacyjne, co podnosi znacznie walor tych torów saneczkowych.
Sport ten powinna nasza młodzież uprawiać w sposób racjonalny. t.j. nie nadużywać go i się nie przemęczać; baczyć też powinna na kolejność przy zjeżdżaniu aby nie wywoływać zatorów, co nieraz pociąga za sobą nieszczęśliwe wypadki. Doświadczenia roku zeszłego powinny być dostatecznem ostrzeżeniem pod tym względem.
Jako osobliwość zauważono wczoraj na Dalkach trzech narciarzy, trenujących się w lasku. Faliste tereny naszej okolicy powinny zachęcić szersze koła naszej młodzieży do naśladownictwa.
Niedopuszczalnem jest używanie ulic naszego miasta jako torów saneczkowych, jak np. ul. Grzybowo, a nawet ruchliwej ul. Tumskiej, gdzie wczoraj panował "ruch" saneczkowy. W końcu pragniemy zwrócić uwagę na niedopuszczalność obrzucania przechodniów śniegiem na ulicy. Wczoraj zdarzało się często, że kule śniegu, niekiedy mocno ubite, dostawały się od młokosów osobom poważnym. Mało było co prawda w tym roku śniegu, nie jest on jednakowoż u nas taką rzadkością jak w Rzymie, żeby dawał powód do ogólnej radości i wzajemnego bombardowania się. W danym razie byłaby tu na miejscu interwencja policji, co się już wczoraj podobno zdarzyło.
Fatalny skok z pociągu. Zamieszkały w Łubowie rolnik Jan Wiśniewski, w nocy z dnia 31 grudnia na 1 stycznia pociągiem osobowym z Poznania do Gniezna, usiłował pomiędzy stacjami Fałkowo i Pierzyska z niego wyskoczyć w biegu, uczynił to jednak tak niefortunnie, że doznał obrażeń na głowie. Przywołany lekarz oprócz ogólnych potłuczeń stwierdził 2 rany na głowie.
Pożar przy ulicy Bł. Jolenty. W ub. środę około godziny 10.15 wybuchł w mieszkaniu Józefa Bajstoka przy ul. Bł. Jolenty 16. z niewiadomej dotąd przyczyny pożar, który zniszczył znajdujące się w kuchni sprzęty, opalił ściany i drzwi prowadzące z kuchni do przyległego pokoju i przepalił sufit i dach.
Ogień zauwazyli sąsiedzi i zaalarmowali policję, która ze swej strony zawiadomiła natychmiast straż pożarną. Po przybyciu na miejsce straży ogieńw krótkim czasie stłumiono. Szkody narazie ustalić nie zdołany, gdyż właściciel mieszkania w czasie pożaru znajdował się w kinie i wrócił do mieszkania dopiero po godzinie 12 w nocy.
Ujęcie umysłowo chorej. Onegdaj około godz. 17 ujęto umysłowo chorą Zofię Prakopczankę, która zbiegła z zakładu psychjatrycznego w Dziekance i wałęsała się po torze kolejowym w okolicy Arkuszewa.
(zachowana oryginalna pisownia)