Absurd inwestycyjny czy potrzeba dla określonych osób? W ostatnim czasie, w połowie stoisk po północnej stronie placu, powstała stalowa kładka ze stopniami. Prowadzi ona nad rowem, którym wentylowany jest podziemny parking. Długość stoisk, ustawionych w dwóch rzędach od strony ul. Warszawskiej, wynosi około 20 metrów. Dojść do nich można od strony ulicy, jak i wejścia z parkingu podziemnego. Można powiedzieć, że dystans nie jest zbyt duży, ale jak się okazało, można sobie zażyczyć, by skrócić go jeszcze bardziej. Pytanie jednak - w jakim celu?
Na tę sprawę uwagę zwrócił już radny Ryszard Niemann na wrześniowej Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska. Jeden z punktów zmian w budżecie miejskim, dotyczącym wykonania kładki za kwotę ponad 10 tysięcy złotych, określił wprost: - To jest wydatek bezcelowy i kuriozalny. Te schody są pośrodku od strony sklepu spożywczego, kilka metrów przed wejściem. Rozmawiałem z kwiaciarkami, które mówiły iż nie mogą się doprosić o inne rzeczy, ale na wykonanie schodów pieniądze są - mówił radny.
Ryszard Niemann na komisji przyznał, że nie byłby przeciwko temu, gdyby te schody powstały pomiędzy straganami w dalszej części targowiska, gdzie ich faktycznie brakuje. Na to wiceprezydent Jarosław Grobelny odparł: - Jestem od tego, by realizować przedsięwzięcia, które są zapisane w budżecie i o które aplikują mieszkańcy naszego miasta. To jest pomysł wymyślony przez kwiaciarki handlujące z tej strony. Jest to pomysł wychodzony, było u mnie 10 kwiaciarek więc nie wiem z kim pan rozmawiał. Od tego warunkowały swój dalszy pobyt na targowisku, więc w związku z tym zleciliśmy zaprojektowanie tego podestu. Największym problemem było to, że ludzie podjeżdżając od strony placu, to stają tam samochodem i nie mogą dojść do tych kwiaciarek, idą dookoła i dochodzą do kogoś innego - mówił wiceprezydent i dodał, że wykonanie tego przejścia będzie tańsze od zapisów w budżecie z uwagi na nieterminowe wykonanie przez firmę: - I tak opieramy się i nie realizujemy wszystkich postulatów od osób, które handlują na targowisku. Gdybyśmy tak robili, to byśmy musieli dopłacać tu 200 - 300 tysięcy. Przypomnę iż każdy chciał mieć dostęp do prądu, możliwość włączenia farelki, a więc tych pomysłów jest bardzo wiele. Staramy się to wszystko przecedzić i zrobić to, co jakieś tam ewentualnie przesłanki i sens ma - mówił wiceprezydent, ale po chwili jednak stwierdził: - Panie, które tam handlowały najpierw chciały i decydowały się także na częściowe zrezygnowanie z tych "stopni" (zewnętrznych półek na kwiaty - przyp. red.), przy mnie się zarzekały iż tak będzie, a potem kiedy to powstało to był też problem bo czemu ona ma zrezygnować, a nie koleżanka.
Temat powrócił na sesji Rady Miasta, a to tylko dlatego, że ww. radny zaproponował wiceprezydentowi, aby nie ulegał takim naciskom, jeśli jemu samemu pomysły tego typu nie pasują i nie widać w nich większego sensu. Jarosław Grobelny w odpowiedzi jednak z satysfakcją zaprezentował zdjęcia wykonane dzień wcześniej na targowisku. Na nich to widać osoby, które przechodzą przez kładkę w kierunku stoisk z kwiatami.
Sprawdziliśmy temat w terenie i będąc na targowisku, jedna z osób handlujących kwiatami wprost przyznała iż nie wie, po co ona powstała: - To jest jakieś kuriozum, bo przecież dojście jest z obu stron i nie ma jakoś problemu z przejściem. My od dawna prosiliśmy, abyśmy mogli nasze stoiska od strony drogi nieco wysunąć nad ten rów, by poszerzyć przejście, a na to zgody nie było, a tu teraz takie coś... Najlepsze jest to, że jedna z osób, która tak bardzo chciała by ją wykonano, zrezygnowała ze swojego stoiska i przeniosła się na drugą stronę, bo teraz nie ma tu miejsca na wykładanie kwiatów - kończy.