Niektórzy radni, kierujący oficjalne interpelacje lub zapytania w trakcie posiedzeń Rady Miejskiej, nie czują się traktowani poważnie. W ostatnich miesiącach na kilka z pism, skierowanych do Urzędu Miejskiego, zdaniem kilku z nich otrzymywali odpowiedź w formie, która ich nie zadowalała i odbierają ją jako lekceważącą. Strona przeciwna tymczasem odbija piłkę w drugą stronę twierdząc, że radni powinni wiedzieć jak wygląda interpelacja, zapytanie o informację publiczną czy procedura poszukiwania danych na konkretny temat.
Temat ten już przewinął się kilka tygodni temu, kiedy radnemu Krzysztofowi Modrzejewskiemu wiceprezydent Jarosław Grobelny odmówił udzielenia odpowiedzi nt. sytuacji finansowej spółki TBS, odsyłając go do właściwego sądu, przechowującego te dane. Działacza zdziwiło to o tyle, że na poprzednią interpelację na ten sam temat (dotyczący jednak innego terminu) urząd odpowiedział bez żadnego problemu. W odpowiedzi na ten zarzut, na jednej z późniejszych konferencji wiceprezydent stwierdził iż urzędnicy nie mogą wykonywać całej pracy za radnych, którzy mogą kierować pytania do innych instytucji lub znaleźć informacje u innych organów - w tym przypadku w poznańskim sądzie gromadzącym dane o spółkach.
Temat traktowania pytań radnych powrócił na środowym posiedzeniu Rady Miejskiej, kiedy to radny Maciej Elantkowski na początku obrad zwrócił się do przewodniczącego Michała Glejzera i pozostałych działaczy: - Otrzymałem odpowiedź, że moje pismo nie jest interpelacją tylko wnioskiem o informację publiczną i dlatego proszono mnie, abym taki wniosek sformułował poprawnie, złożył jeszcze raz lub składał go gdzieś indziej. Wiem, że to spotkało nie tylko mnie, ale też kilku innych radnych - mówił radny, który stwierdził iż nie jest to pierwszy raz, kiedy tak mu się odpowiada.
Przedstawiciel klubu Ziemia Gnieźnieńska - Gniezno XXI kontynuował: - Aby naświetlić sobie tę sprawę, zasięgnąłem porady prawnej z orzecznictwa sądów administracyjnych i trafiłem na taką konkluzję "Radny nie musi pisać odrębnego wniosku o dostęp do informacji publicznej, bowiem w świetle orzecznictwa sądów administracyjnych, interpelacja sama w sobie może być takim wnioskiem i dotyczy udostępnienia informacji publicznej. Wystarczy podać uzasadnienie - interes publiczny - i to wystarczy. Sądy jednoznacznie nadają interpelacji dwojaki charakter. W orzecznictwie sądów administracyjnych przyjmuje się, że interpelacja radnego ma dwoisty charakter. Co do zasady, stanowi ona jedną z form kontroli organu wykonawczego sprawowanej przez radnego W przypadku gdy dotyczy informacji publicznej, należy ją traktować jak wniosek o jej udzielenie". Są na to wyroki WSA i NSA. Prosiłbym, aby interpelacje radnych były traktowane zgodnie z orzecznictwem - mówił Maciej Elantkowski.
- Sprawdziłem, jak to jest innych miastach, bo samych wyroków pewnie jest niewiele, ale tam nie praktykuje się takich odpowiedzi, jakie czasami my tutaj otrzymujemy. Jeśli interpelacja jest w brzmieniu wnioskiem o udzielenie informacji publicznej, to organ wykonawczy jest zobowiązany do jej udzielenia - mówił radny. Mimo iż punkt obrad dotyczył interpelacji, Michał Glejzer stwierdził iż czas na dyskusje w tym temacie przyjdzie w wolnych głosach i wnioskach na koniec obrad. Do głosu doszedł jednak radny Ryszard Niemann: - Składam wniosek formalny do przewodniczącego, aby przejrzał pan wszystkie interpelacje, co należy do pana obowiązku. Jeżeli nie udzielono odpowiedzi, to powinno się to zweryfikować. Michał Glejzer stwierdził iż przejrzy te dokumenty i sprawdzi czy odpowiedzi nie udzielono.
Temat na posiedzeniu przycichł do momentu, kiedy omawiano zmiany w budżecie - konkretnie dotyczące przeniesienia
- Chciałbym zadać pytanie w związku ze zmianą struktury organizacyjnej Urzędu Miejskiego i przeniesienia zespołu do spraw monitoringu do Straży Miejskiej. Na Komisji Gospodarki pytałem czy z tego wynikać będą oszczędności dla budżetu czy wyższe wydatki w związku z tym przejściem pracowników zespołu, którzy do tej pory nie byli strażnikami miejskimi i tej odpowiedzi nie uzyskałem i stąd moje pytanie do prezydenta. Druga sprawa, zespół ten był pod kierownictwem pana dyrektora Mariana Koconia (dyrektora Wydziału Administracyjno-Gospodarczego - przyp. red.). To jest nowy wydział, którego wcześniej nie było i czy w związku z tym zmienią się zadania dla pana dyrektora? Prezydent odpowiedział: - Na to jedno zadane pytanie wiceprezydent Grobelny odpowiedział na komisji, a na drugie odpowiem - tak, będą oszczędności.
Ryszard Niemann stwierdził: - Panie prezydencie, wszyscy co byli na komisji wiedzą, że pana zastępca nie odpowiedział mi na pytanie, także odnośnie pana Mariana Koconia. Myślę, że wystarczy, by pan odpowiedział tak lub nie. Czy otrzyma on nowe zadania czy nie? Nieudzielenie odpowiedzi też jest odpowiedzią, ale na komisji nie udzielono tej odpowiedzi. Można odsłuchać to na nagraniu z komisji. Tomasz Budasz odparł: - Odpowiedziałem - sprawy pracownicze, personalne, między innymi ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, regulamin organizacji są sprawą wewnętrzną, którą ja określam i w tym zakresie decyzje zostały podjęte. Ryszard Niemann, wyraźnie nieusatysfakcjonowany tymi słowami pytał dalej: - Jakie decyzje? Czy możemy usłyszeć od pana prezydenta? Funkcja prezydenta zobowiązuje do szczerości i może pan odpowiedzieć, że nie powie. Pytam, przecież nikogo nie obrażam tym, panie przewodniczący. Na to Michał Glejzer odparł: - Nie mam takie władzy nad panem prezydentem. Może pan prezydent powołuje się na jakiś precedens, bo pamiętam iż w starostwie zazwyczaj - tak słyszałem - taka rozmowa jest przedstawiana też jako wewnętrzna sprawa starostwa. Tomasz Budasz odpowiedział: - Już mówiłem, że będą oszczędności z tego tytułu.
Temat co prawda w końcu wygasł, jednak w nieco innej formie powrócił on nieco później. Sprawa poruszona na początku przez Macieja Elantkowskiego dotyczyła m.in. marcowej interpelacji, dotyczącej osoby radnego Arkadiusza Masłowskiego, na którą nie otrzymał wystarczającej odpowiedzi. Do tego tematu jeszcze powrócimy.