Kobiety, które chaotycznie wspierają strajk, a którego jednym z haseł jest słowo „wyp*******ć!" - mogą się kiedyś boleśnie przekonać, gdy w jakimś momencie ich życia nagle ktoś uzna, że są już tylko niewygodnym ciężarem, którego w imię prawa (do zabójstwa zwanego eutanazją) można się pozbyć. I takie samotne i bezwładnie leżące na łóżku w pustym i zimnym pokoju błagalnym wzrokiem będą prosić o chociaż jeszcze jeden dzień życia, gdy nagle ktoś decyzją miłości i miłosierdzia postanowi skrócić ich cierpienie. Dzisiaj owe kobiety według nich samych przeżywają straszliwe męki, gdy prawo nie pozwala im już zabić w swoim łonie ich chorego dziecka. Ale już nie dopowiedzą, że to martwe dziecko to często efekt sprowokowanego przedwcześnie porodu.
Rodzajów aborcji jest kilka: wywołanie przedwczesnego porodu (lekarz we wcześniejszej fazie ciąży wysysa z macicy dziecko pompką pod wysokim ciśnieniem), późniejszy etap ciąży (rozczłonkowanie dziecka) lub wstrzykuje się roztwór soli (ma zabić dziecko w łonie) i kobieta rodzi martwe dziecko. Smutny obraz naszej "cywilizacji", ale o to walczą niektóre matki, przyszłe matki, bezmyślne młode dziewczyny...
W swym odmęcie wściekłe kobiety ustawicznie mówią o dzieciach bez mózgu, bez czaszek, z sercem na wierzchu, zdeformowanych potworkach. Wykrzykują pytanie: "czy to jeszcze człowiek?" Jednak od kiedy o człowieczeństwie decyduje wygląd? Albo choroba taka czy inna? Walczą o swoją wolność i swoje prawa, a jak łatwo uzurpują sobie prawo, by odebrać je innym!
A jeśli ich dziecko zachoruje pięć czy dziesięć lat po narodzinach? Choroba spowoduje ból i zdeformuje ciało. Przykuje do łóżka, odbierze mowę lub wzrok ich własnemu dziecku. Może wówczas te dzieci zamiast leczyć też dobijać? Niepełnosprawni dorośli po wypadkach czy chorobach – im też skracać cierpienia?
Według tych kobiet, idących ulicami również naszego miasta, powinni żyć tylko piękni i zdrowi. Nie ma miejsca na nieprzydatnych, zdeformowanych, zależnych od innych czy ułomnych. O to walczą kobiety nieświadome tego, że też kiedyś umrą. Oby ich śmierć była naturalna i łagodna, a nie wynikająca z czyjejś decyzji. Decyzji, że już nie warto się tą czy tamtą kobietą zajmować albo że przeszkadza komuś w społeczeństwie lub o zgrozo! w rodzinie.
Dzisiaj wiele kobiet kojarzona jest z wieszakiem, czarną parasolką, błyskawicą czy zaciśniętą pięścią. I nie są to znaki obrony, ale walki przeciwko komuś. Wulgaryzmy, nieuzasadnione niczym oskarżenia i prymitywne słowne wynurzenia. Wiele kobiet dało sobie wmówić, że wolność to śmierć bezbronnego dziecka.
Duchowa ślepota, której się wypierają nie pozwala im dostrzec, że życie jest dzisiaj cudem. W każdej chwili możemy je stracić i nie ma to nic wspólnego z wysyczaną przez kobiety wolnością. Wystarczy by każda z tych „piekielnych kobiet” sprawdziła znaczenie słowa Opatrzność i jeśli ma choć odrobinę logiki zrozumie, że życie człowieka nie leży w żadnych ludzkich rękach, a wojnę, którą prowadzą przegrywają pod każdym względem, bo nie wiedzą Komu ją wypowiedziały.