W poniedziałek 14 sierpnia obradował Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego, na którym zebrano wszystkie dotychczas pozyskane dane, dzięki czemu można uzyskać całkowity rozmiar szkód wywołanych przez wichurę.
Od momentu wystąpienia nawałnicy do poniedziałku, do godzin południowych, najwięcej pracy z usuwaniem szkód mieli strażacy: - W sumie w tym czasie wpłynęło 1121 zgłoszeń, a po ich weryfikacji, bo niektóre się powtarzały, odnotowano 600 zdarzeń, z których zakończyliśmy około 550. Cały czas jednak napływają kolejne. W większości były to połamane drzewa, zwisające konary, drzewa powalone na samochody. Odnotowaliśmy blisko 200 uszkodzonych mieszkań, 120 uszkodzonych dachów, przeszło 100 powyrywanych dachów z całego powiatu. Średnio codziennie w powiecie walczy 400 strażaków, zarówno zawodowych, jak i ochotników. Za to należą się im podziękowania za pracę w pocie czoła przez wiele godzin, będąc cały czas w gotowości - mówił st. kpt. Mariusz Dębski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gnieźnie. Jak dodał, zastępy z naszego regionu wspierane są także przez inne jednostki m.in. z Poznania, Piły, Słupcy, Konina i Kalisza, za co wyraził wdzięczność za okazaną pomoc. Jest ona niezbędna, gdyż nadesłane z tych miejscowości drabiny ułatwiają szybkie zakrywanie uszkodzonych dachów.
Jak przekazali obecni na spotkaniu leśnicy, tegoroczna nawałnica, która objęła swoim zasięgiem trzy województwa - Wielkopolskie, Kujawsko-Pomorskie i Pomorskie, jest największą w historii Lasów Państwowych pod względem wywołanych szkód: - Zniszczenia objęły kompleksy leśne w kierunku północno-wschodnim i po wstępnych analizach szacujemy iż szkody występują na obszarze 6 tys. hektarów. Zniszczeniu uległo i do pozyskania będzie 800 tysięcy metrów sześciennych drewna, to jest tyle, ile wynosi 10-letni etap pracy Nadleśnictwa przy pozyskiwaniu drewna - mówił Nadleśniczy Michał Michalak z Nadleśnictwa Gniezno. Zaapelował on, aby nie ignorować obwieszczeń o zakazie wstępu do lasów z uwagi na liczne zagrożenia w postaci nawisów lub wiatrołomów, które nie spadły jeszcze na ziemię. Zakaz ten obowiązuje do odwołania, a leśnicy będą sukcesywnie udostępniać poszczególne fragmenty lasu w odpowiednim czasie. Największe straty powstały w Leśnictwie Kowalewko, gdzie oszacowano je na 70-80% powierzchni oraz Leśnictwo Nowaszyce z 70-90% powierzchni.
Jak zapewnił p.o. dyrektora Wydziału Centrum Zarządzania Kryzysowego Andrzej Klimuk, do poniedziałku do godziny 12:00 na terenie powiatu 2600 gospodarstw i 49 miejscowości wciąż nie miało prądu. Jednocześnie wyraził on wdzięczność dla służb miejskich, które wspierały działania zmierzające do udrożnienia dróg w minioną sobotę.
Jak przekazał wicestarosta Jerzy Berlik, na terenie powiatu wszystkie drogi zarządzane przez Powiatowy Zarząd Dróg są już przejezdne a wszelkie przeszkody w postaci pozostawionych na poboczach pni lub konarów, będą sukcesywnie usuwane. Szkód jest jednak tyle, że te działania mogą potrwać jeszcze bardzo długo. Straty są też w rolnictwie: - Cały czas trwają żniwa, a obecnie wielu rolników nie jest w stanie wjechać na pole z powodu podtopień po ulewach, a wiatr też dołożył od siebie wielu zniszczeń. Obecnie trwa szacowanie strat na terenie gmin. Oprócz strat na polach, są też straty w gospodarstwach, gdzie w wielu miejscach budynki zostały całkowicie zniszczone lub straciły dach, przez co przechowywane w nich plony także zostały zniszczone - mówił Jerzy Berlik. Korzystając z okazji, starosta Beata Tarczyńska wyraziła wdzięczność wszystkim służbom za zaangażowanie w dotychczasowe działania.