Jesteś tutaj:Wyświetlenie artykułów z etykietą: gwara gnieznienska
czwartek, 17 stycznia 2019 10:56

Smaka na... zdrowie

Jak widze te kolorowe gazyty do kobiycków zez fotegrafkami jedzy, to se myśle, że wiare opyntało na tle futrowanio abo tym zez gazytów zależy, żeby opyntać jak najwiyncy. Interes bydzie sie kryncił, zbyt zapewniony, doktory i apotekorze bydom mieli robote zez bulajami. Cołki świat dostoł rapla na tle bejmów!

poniedziałek, 31 grudnia 2018 08:54

Gniyzno nie do poznanio?

Kobiycka nie godajom, wiele majom lot. Każdo chce być na fleku! Ale mi nie jest poruta przyznać się. Czymu? Bo pamiyntom tak dużo, że można mi zazdrościć. Jezdem rychtyk chodzące muzeum!

wtorek, 18 grudnia 2018 17:33

Czy bydzie Gwiazdór?

Miejskie autobusy bardzo o mnie dbają i pilnują, żeby się mi wszystko nie zastojało. Co poniektóry ino jyżdża do moi chaty, reszta – aby na Lednickom. Dali- własne giyry i darmowy tlen do oddychania. Nie narzykom, bo po drodze mijam drogowskaz- 14 kilosów do moi dawny, ukochany wiochy! Zaro nachodzą mie wspominki. Ostatnio - apropos Gwiazdki.

poniedziałek, 26 listopada 2018 13:47

Przy sobocie o robocie...

O wiele sie nie myle, był kiedyś taki program. Sobota była fanym dniym. Robota i nauka kuńczyły sie o 13. Zaś porzundki wew chacie i wio na Kareje!

Moi rodziciele odsztafirowali sie jak do ośpic, wziyni sie pod mankiyt, mnie za pazure i rundka na miasto. Szlim na piechtę Trzymeszyńskom do Mieczysława i już Kareja! Nie wiada, czymu tak lotali, ale pytać sie gupio, abo godać, że wew tym ni ma synsu. Bym dostała wiksówe, że mi sie coś nie podobo, starszych trza było nabożnie słuchać i szlus. Jo wew tym czasie polotałabym na podwyrku!

Na Kareji łazilim wpiyrw po składach. Na rogu Chrobrygu i Marchleskiygu wew kómisie powystowiali różniste pelisy, garzonki i cwyterki. Dali był Jubiler zez pierściankami, zaś Goplana, ksiegarnia p.Czarnotowy. My zmierzalim do Wedla po miyszanke zez kokotym. Wew składzie zez papciami oglondalim paputki na gimnastykę abo gdynki. Jak mi sie jakieś podobały, to żym podkurczała paluchy, że niby dobre.

Najbarzy nie podoboł mi sie skład zez towarami na szycie lompów. Ino bele tych szmatów, nic dla gzuba. Ni miałam zmiyru stojeć i czekać, oż se coś wybierom.

No i wreście dotarlim tam, gdzie lubiałam! To była kafeja „Esplanada”. Wew środyszku jak wew sanacyjnym pałacu: wielgolachno sala zez antrejkom, ładne ściany, wew centrum forteklapa do granio. Moja mamuchna, jej brachol, jegu ślubno, mój tata chcieli se poklafcić. Do mnie zamowiali krem - bitom śmietane zez kakałem. Do dzisiej mom rapla na tym tle - mogę spucnąć wuchte śmietany i wew wogle nie wiukom ani nie womituje!

Jak już sie nagodali, robilim rundke i co po chwiłe spotykalim znajomom wiare. Wszyscy czulim sie zrelaksowani, wew kuńcu zasłużylim po szuściu dniach obowiązków! O wolny sobocie nikt nawet nie marzył.

Esplanada zaś zaminiła sie wew Eske i nie była tako elegancko jak wpiyrw, robili tam dymówe zez ćmików Szportów i Giewontów. Szkoden - goden. Nikt mi nie powiy, że wnętrze nie mo znaczynia. Wew kómunie tym barzy wiaruchna chciała oderwanio od zwykły biydy. Wielu pamiyntało, jakie kafeje mieli różniści prywaciorze przed wojnom!

Zgaduj - zgadula tero: KTO WIY, CO OZNACZO NAZWA ESPLANADA?

czwartek, 08 listopada 2018 07:56

Czy złodziej aby ino czasu?

Jak bez mgłe widze jednygo doktora. Nie robił wew Betesdzie na 3. Maja, bo to był Amerykon. Nazywoł sie Doktór Kildare, ale to ino ula-fif. Naprowde zwoł sie Rychu Czemberlen. Fest szczun - każde kobiycko by do niegó poleciało do przychodni! Ón groł wew filmie i moglim gó widzieć wew telewizorze.

startpoprz.123nast.koniec
Strona 3 z 3