Pamiyntam za dziecioka, jak p. Waberski odwiedziÅ‚ nas na Staszyca. MieszkaÅ‚ na TysiÄ…cleciu, daleko nie miaÅ‚, ale musiaÅ‚ wszkrabać sie na 3. piyntro. A byÅ‚o tak: moja mamuchna robiÅ‚a wew biurze i miaÅ‚a tam różniste kompele, co to se klafciÅ‚y przy papiórkowy robocie. One godaÅ‚y, że ich gzuby Å‚ażą do Muzyczny, bo takie zdolniachy. Åšpiywaja, grajÄ… na forteklapie, a zaÅ› stalujÄ… sie , jak przyÅ‚azi famuÅ‚a na imininy. Kóniec kóÅ„ców my nie gorsi- kupujymy instrumynt! ChÅ‚opy wtoÅ›tali na nasze wyżki pianino i co dalej? Ponoć trzeba to jakoÅ› nastroić, ale kto sie na tym zna? Tej, jest taki! PAN WABERSKI! Na drugi dzieÅ„ przyleciaÅ‚ jak z propelerem! Jak tylko rozchodziÅ‚o sie o muzyke, on byÅ‚ piyrszy! PobrzdÄ…kaÅ‚ i od razu nastawiÅ‚ te grajotko! Ale ja żem myÅ›laÅ‚a, że pare razy polete po klawiszach i fertyg. Nic zez tego - nuty za trudne, uszy nadepniÄ™te przez sÅ‚onia i raptym kóniec ty kariery!
Pana Klemensa czÄ™sto byÅ‚o widać na ulicach Gniezna. Z teczuszkom, wew laminatowym brÄ…zowym paltociku, wew okulorkach zez szkieÅ‚kami od weków przemykoÅ‚ skrómniutko, wiara wiedziaÅ‚a, że on pod deklym ma aby muzyke - taki jego fach i hobi razym wziÄ™te.
Po ochajtnięciu miyszkałam wew centrum miasta. Moja szwagierka za ścianom nabyła pianino. W mieście spotkała p. Waberskiego i sie zgodali, że skontroluje grajotko, a zaś urządzą koncert! I faktycznie. Przyszło pare wiary, usiedlim i sie zaczyło...życie kulturalne. Pan Klemens grał kawałki, opowiadał, objaśniał. Całkiem jak na fylmach, co to tacy Ą, Ę w salonach słuchali se muzyki, przegryzali ciasteczka i popijali kawuche, tej!
W latach 80. przenieÅ›lim sie na wygnajewo. I tam tyż odwiedziÅ‚ nas p. Klemens. Mój Å›lubny jako belfer musiaÅ‚ gnać na pochód piyrszomajowy. Ja siedziaÅ‚am wew chacie, bo miaÅ‚am maÅ‚e rojbry. ChÅ‚op poleciaÅ‚ na autobus i dÅ‚ugo nie trwaÅ‚o, jak byÅ‚ nazad. Wcale nie jak zez pochodu, co to ciÄ…gnyÅ‚ sie godzinami. Na pomoc przyszedÅ‚ Å›nieg! WaliÅ‚ wtedy tak gÄ™sto, że wszystkie moje czerwone tulipany oblekÅ‚y biaÅ‚e boby.
Razym zez chÅ‚opym wparowaÅ‚ do nas pan muzyk! PosiedziaÅ‚ sobie, poklafcilim i byÅ‚o bardzo miÅ‚o. Pan Klemens byÅ‚ kopalniÄ… wiedzy o Gnieźnie! Åšnieg przestaÅ‚ padać, nasz gość wróciÅ‚ do chaty, a my mielim wspomnienia: upiekÅ‚ sie pochód, choć czulim na plecach oddech kumuny, w maju padaÅ‚ Å›nieg, czyli Gwiazdka w maju i dobre rozmowy z dobrym czÅ‚owiekiem! Teraz można se poczytać o p. Waberskim w Encyklopedii Gniezna. Szkoda aby, że ten jego nagrobek taki marny... No i że tyle gnieźnioków sie namkÅ‚o, choć zrobili wuchte dobrego!