wtorek, 26 marca 2019 18:21

Prywaciorze... i nie tylko

  Maria Ciążyńska
Prywaciorze... i nie tylko archiwum autorki

Ciyngiym lotomy po różnistych składach na sprawunki. Te lotanie to nie moje hobi, ale jak już musze, to wybiyrom te najmniejsze, żeby zarobiali miejscowi!

Nagrygoliłam zaś kiedyś, jakie składy pamiyntom, jednakowoż wspómne wiare, co miała własne interesy, choć kómuna nie lubiała prywaciorzy i utruwała ich na różniste sposoby. My, klientela, wolelim z kolei niepaństwowy handel i rzymiosło. Uznanie należy sie nie ino aby prywaciorzom, ale tyż starym, sanacyjnym handlyrzom, co sie ostali sprzed wojny i radzili se wew ty nowy „rajski” rzeczywistości. Trzebno dodać, że przechodzili poniewiyrke!

Przy ul. Lecha wew podwyrku był składzik p. Jolenty Kostenski i jei mynża. Musieli funkcjonować wew obskurny dziurze, ale słodkie mieli prima sort! Jako dzieciok zaciągałam sie zapachem ciastków zez kremem, eklerki - paluchy lizać! Pani Jolenta, poćciwe kobiycko zez dobry serduchym, zaś potym wróciła na Mieczysława.

Na Chrobrygo fotegrafki robił pan Nowicki - przedwojynny szpec. Wew gablotkach stale nowo wystawka! Jak szlim zez budy, to se z kompelami obglądalim zdjyncia ślubne, komunijne i portrety. Sama mom pozowane fotegrafki od kómuni.

Kole poczty skład zez papiórami. Robił tam mój teść, Hendryk, przedwojynny handlyrz u Weissa. Ździebko dali – ksiyngarnia kierowana przez pp. Czarnotów. I dali naprzeciwko skład tekstylny - zez p. Wojtkiym Łaczkowskim. Jery! Jaki to był chłop: życzliwy, uśmiychniynty, grzeczny, sama uprzejmość! Miała wiara kiedyś kindersztubę!

Duże składy z jedzom - Chrobrygo i Rynek (Zgoda, Po Picu, Po Patrze).

Nom, dziewuchom, wyłaziły ślypia przy wystawach zez błyskotkami i biżuteriom rychtyk na naszom kiejde. To były fest składziki: siorów Wikarskich, p. Lebiedziowy, p. Rożnowicz. Kobiycka sprzedawały kolorowe wsuwki do kłaków, pierścianki, broszki, koraliki. Dziś to jest wszyndzie, ale wtedy? Szczyt marzyń!

U Graczyka na Dąbrówki były pocztówki zez szlagierami, Kukla mioł cukiery, oż ślinka zez papy leciała!

Niepaństwowy handel to tyż targowisko na Warszawski. Wozy zez kuniami przywoziły wiejskom jedze: pyry, kapuchę, buroki, korbole – to, co sie akurat zbiyrało na polu. Żadnygo wydziwianio – ino rodzimo produkcja! I do tegu właśnie były piwnice – sklepy po naszymu. Na całom zime miało starczyć zapasów. Jakby wiara nie zadbała o nie, to zaś ino pić łocet, co stojoł na półkach wew państwowym handlu. Po łoccie, wiadomo, po trumne do p. Cyryla Rosińskiygo, co mioł warsztacik na Janka Krasickiygo (nie melić zez Ignacem Krasickiym, bo to komplet inszy sort!).

Szczynście, że ta wiara była i handlowała. Mielim przynajmni kawołyszek sanacji, bo inacy to bym zwątpili, że może być inszy świat naobkoło, a nie ino taki szarobury jak żybura wew wymborku!

5 komentarzy

  • Link do komentarza on poniedziałek, 01 kwietnia 2019 19:34 napisane przez on

    Kina w centrum nie na pustkowiu

  • Link do komentarza sztyca (zgadnita, co to znaczy?) piątek, 29 marca 2019 22:40 napisane przez sztyca (zgadnita, co to znaczy?)

    Dawni to ludzie byli porzumniejsi. Popierali swoich i nie kupowali u byle jakich spoza Gniezna. Tera to sie taka zazdrość porobiła, że wolą iśc do gorszygu i droższygu, byle swojemy nie dac zarobić. Pamientam tyż, jak deczki do chrztu kupowalo sie u pani Gawałkiewiczowej co miała gablotyw bramie na Mieczysława, bo gnieźnieńscy komuniści jej nie pozwolili powiesić jej na zewnątrz własnego domu! A na Moniuszki można było obstalowac czarny kapelusz na pogrzeb z welonką u takiej starszej pani Malczewskiej. Ona miała takie kapliny i rychtowała na wzór, jak se wdowa obsorgowała.

  • Link do komentarza seniorka czwartek, 28 marca 2019 16:39 napisane przez seniorka

    Te kapuche, pyry i ogorki to z woza handlowali na Bednarskim Rynku. Terato by mowili, ze to byl hurt, bo na detal tam nie bylo. Ino na przyklad pyry workami, kapucha na mendle i ogory tyz. No i nawt te, co trzymali kole domu kury,to mogli ziarka do nich tyz kupic.

  • Link do komentarza Anna środa, 27 marca 2019 21:51 napisane przez Anna

    Do dziś pamiętam smak "marcepanowych świnek" od Kukli.

  • Link do komentarza Ewa środa, 27 marca 2019 16:36 napisane przez Ewa

    Ja pamiętam na Warszawskiej, bliżej kina Lech, sklep z torebkami. Oczy bym tam wypatrzyła!

Skomentuj

W związku z dbałością o poziom komentarzy, prowadzona jest ich moderacja. Wpisy wulgarne, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane CAPS LOCKIEM), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Ponadto prosimy nie umieszczać wklejonych obszernych tekstów, pochodzących z innych stron, do których to treści komentujący nie posiadają praw autorskich. Ponadto nie są dopuszczane komentarze zawierające linki do serwisów, prowadzonych przez wydawców innych lokalnych portali.