Wydrukuj tÄ™ stronÄ™
wtorek, 13 października 2015 08:01

Wrócili i już tęsknią

 

Przez miesiÄ…c pracowali na wolontariacie w odlegÅ‚ej Zambii, a teraz spotkali siÄ™ z nami, by opowiedzieć o swoim pobycie i wrażeniach z podróży.

Ponad miesiÄ…c temu informowaliÅ›my, że z Gniezna w podróż do afrykaÅ„skiego paÅ„stwa, wyruszyÅ‚a dwójka Å›miaÅ‚ków – gnieźnianin Marcin Kosicki oraz witkowianka Joanna Pustelnik. Ich przygotowania do wolontariatu trwaÅ‚y rok, na który skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ przygotowywanie dokumentów, a przede wszystkim zbieranie pieniÄ™dzy, niezbÄ™dnych na przelot i zakup żywnoÅ›ci na miejscu. MiesiÄ…c minÄ…Å‚ bardzo szybko i teraz z chÄ™ciÄ… opowiadajÄ… o tym, co zobaczyli i czego doÅ›wiadczyli na miejscu. Do Zambii polecieli dziÄ™ki toruÅ„skiemu Duszpasterstwu Akademickiemu, które prowadzÄ… jezuici.

Jak przyznajÄ…, wrażeÅ„ z wyjazdu nie brakowaÅ‚o praktycznie od samego poczÄ…tku: - Zacznijmy od tego, że w trakcie przelotu z Europy do Afryki zaginęła moja walizka. Każdy miaÅ‚ ich po dwie - w jednej dary i mniej potrzebne rzeczy, a w drugiej ubrania. Tak siÄ™ zÅ‚ożyÅ‚o, że mi zaginęła ta druga. StaÅ‚o siÄ™ to jeszcze w Niemczech i do Zambii przyleciaÅ‚a dopiero po tygodniu - przyznaje Marcin, który dziÅ› tÄ™ sytuacjÄ™ obraca w żart.

Miejsce, do którego trafili, oddalone jest kilkanaÅ›cie kilometrów od stolicy kraju – Lusaki. WieÅ› nosi nazwÄ™ Kasisi i jest znana z tego, iż znajdujÄ…cy siÄ™ tam sierociniec wspiera Fundacja Kasisi Szymona HoÅ‚owni. Wolontariusze zamieszkali kilkadziesiÄ…t metrów od niego, w domu goÅ›cinnym ojców jezuitów: - Warunki jak na tamten rejon byÅ‚y bardzo komfortowe, na piÄ™trze każdy miaÅ‚ swój pokój, Å‚óżko z moskitierÄ… i biurko. Nie zabrakÅ‚o także tych mniej chcianych mieszkaÅ„ców domu, czyli dużych pajÄ…ków czy jaszczurek, które sobie caÅ‚y czas chodziÅ‚y po budynku - mówi Joanna.W tym samym budynku znajdowaÅ‚a siÄ™ także kaplica, gdzie dwa razy w tygodniu odprawiane byÅ‚y msze Å›wiÄ™te.

- Ich msze sÄ… zupeÅ‚nie inne od naszych. Te niedzielne trwajÄ… dwie godziny i klÄ™czy siÄ™ o wiele dÅ‚użej niż u nas. Poza tym jest bardzo dużo Å›piewu i taÅ„ca. Wszystko jest inne, ale trzeba to zobaczyć by zrozumieć. Wszytko jest rytuaÅ‚em, od momentu rozpoczÄ™cia nabożeÅ„stwa aż do jego zakoÅ„czenia - twierdzi gnieźnianin. Zambijczycy modlÄ… siÄ™ w swoim jÄ™zyku, a w dzieÅ„ powszedni także używajÄ… swoich dialektów, których w caÅ‚ym kraju jest okoÅ‚o 70. UrzÄ™dowym jest jednak angielski i ten jÄ™zyk jest nauczany od dziecka, dlatego Å‚atwo jest siÄ™ porozumieć nie tylko z mÅ‚odymi, ale i starszymi osobami.

WiÄ™kszość wolontariuszy pracowaÅ‚a przez caÅ‚y czas w polu. Na miejscu bowiem misjonarze budujÄ… dwustuhektarowÄ… farmÄ™. To projekt, który po planowym ukoÅ„czeniu w ciÄ…gu najbliższych lat, ma siÄ™ stać jednoczeÅ›nie źródÅ‚em utrzymania dla wielu mieszkaÅ„ców okolicy. Obecnie bowiem, zajmujÄ… siÄ™ oni różnymi zajÄ™ciami, nie do koÅ„ca legalnymi: - Sporo osób wycina drzewa w okolicy i wypala z nich wÄ™giel drzewny. Potem Å‚adujÄ… go do worków i zawożą do stolicy, gdzie sprzedajÄ… za dwa dolary. Taka cena wystarczy im na dzieÅ„ życia, bo Å›rednio na utrzymanie mieszkaniec kraju wydaje ok. 60 dolarów miesiÄ™cznie. Widać przy tym duże rozwarstwienie spoÅ‚eczne, bo sÄ… mieszkaÅ„cy bardzo bogaci, zarabiajÄ…cy po kilkanaÅ›cie i kilkadziesiÄ…t tysiÄ™cy dolarów, ale wiÄ™kszość to zwykli Zambijczycy, którzy ledwo wiążą koniec z koÅ„cem - przyznaje Marcin. Jak twierdzÄ… wolontariusze, kraj powoli popada w kryzys, czego sami byli Å›wiadkami: - Przed naszym przyjazdem jeden dolar kosztowaÅ‚ siedem kwachów (kwach - czyt. „kÅ‚acz”, waluta zambijska – przyp. red.), a w trakcie naszego pobytu podrożaÅ‚ już do 13 kwachy - dodaje gnieźnianin.

Każdy dzieÅ„ pobytu byÅ‚ dÅ‚ugi, peÅ‚en pracy i obfitowaÅ‚ w nowe doÅ›wiadczenia: - Rano wstawaliÅ›my, szliÅ›my na mszÄ™ do sióstr o 6 rano. O 6:30 byÅ‚o Å›niadanie i o 7:00 zaczynaliÅ›my pracÄ™ i pracowaliÅ›my do 9:30, znowu byÅ‚o Å›niadanie i do 12:00 ponownie w polu. Potem byÅ‚ obiad i po nim praca do 16:00. Po wszystkim szliÅ›my do sierociÅ„ca bawić siÄ™ z dziećmi – opowiada Joasia.

Praca na polu byÅ‚a jednak nużąca i wymagajÄ…ca, ale wolontariusze wiedzieli, że przyczyniajÄ… siÄ™ tym samym do wiÄ™kszego dzieÅ‚a: - Na farmie posadzić trzeba byÅ‚o osiem tysiÄ™cy nasion moringi. SÄ… to drzewka, które wyrastajÄ… tam do ponad dwóch metrów, a w zaÅ‚ożeniach jest, że bÄ™dzie siÄ™ nimi karmić krowy, które majÄ… również zostać sprowadzone na farmÄ™ - dodaje Marcin. Jak jednak przyznajÄ…, mÅ‚odzi wolontariusze wcale nie czuli siÄ™ zmÄ™czeni, mimo iż pracowali w ponad trzydziestostopniowym upale.

Sam sierociniec, prowadzony przez siostry sÅ‚użebniczki, jest jednym z wielu, jakie znajdujÄ… siÄ™ w Zambii. WiÄ™kszość z nich, podobnie jak lecznice i szpitale, znajdujÄ… siÄ™ pod opiekÄ… zakonów i zgromadzeÅ„, dziÄ™ki czemu paÅ„stwo jest niejako odciążone z obowiÄ…zku ich utrzymywania. WiÄ™kszość dzieci, które trafiÅ‚y do sierociÅ„ców, jest tam z jednego powodu: - W wiÄ™kszoÅ›ci sÄ… to dzieci, których matki zmarÅ‚y przy porodzie, nie majÄ… ojca, gdyż nie wiadomo kto nim jest, a babcia nie ma pieniÄ™dzy na ich utrzymanie. W caÅ‚ym sierociÅ„cu byÅ‚o 250 dzieci - twierdzi Joasia i dodaje: - Za każdym razem jak wchodziliÅ›my, najmniejsze z dzieci nas oblegaÅ‚y i woÅ‚aÅ‚y „mniamule, mniamule”, co można przetÅ‚umaczyć jako „weź mnie na rÄ™ce”. W porze karmienia przychodziÅ‚y do nas z miskÄ… i prosiÅ‚y o karmienie. Dla nich byliÅ›my kimÅ›, do kogo mogÅ‚y siÄ™ przytulić, gdyż potrzebujÄ… one dużo uwagi i ciepÅ‚a, a którego im przecież bardzo brakuje. CieszyÅ‚y siÄ™ one z naszej obecnoÅ›ci i bardzo chÄ™tnie siÄ™ z nami bawiÅ‚y - mówi Joasia.

Wolontariusze przyznali, że trzeba byÅ‚o siÄ™ też nastawić do innej mentalnoÅ›ci mieszkaÅ„ców: - Å»ycie tam pÅ‚ynie powoli. U nas przyjÅ›cie 15 minut po czasie jest już spóźnieniem, a tam potrafiÄ… nawet godzinÄ™ lub wiÄ™cej. Raz, w trakcie wyjazdu rekreacyjnego do Wodospadów Wiktorii, organizowany byÅ‚ jakiÅ› dzieÅ„ kultury i na przyjazd jednego z ministrów czekano kilka godzin, zanim zaczÄ™to imprezÄ™. Nawet msze siÄ™ zaczynajÄ… dopiero wtedy, kiedy ostatnia osoba ze wsi przyjdzie do koÅ›cioÅ‚a - dodaje Marcin.

Innym ciekawym aspektem jest edukacja. Na miejscu znajdowaÅ‚o siÄ™ bowiem radio, przez które nadawane sÄ… w promieniu kilkudziesiÄ™ciu kilometrów lekcje, a we wsiach, w których znajdujÄ… siÄ™ odbiorniki, odpowiednia osoba wykonuje polecenia w trakcie takich „zajęć” i uczy dzieci. To jednak nie wszystko, gdyż „po szkole” radio peÅ‚ni funkcjÄ™, którÄ… można by nazwać bliżej nam znanym okreÅ›leniem „medium spoÅ‚ecznoÅ›ciowe”. Oto bowiem każdy, kto ma na to ochotÄ™, może przyjść do studia, nadać komunikat, wystÄ…pić ze swoim zespoÅ‚em, czy przekazać jakiÅ› apel: - Tym radiem żyjÄ… wszyscy. Jest ono poza paÅ„stwem - twierdzi Marcin. Joasia dodaje: - We wioskach jest sporo starszych osób, które nie sÄ… wyksztaÅ‚cone i ich rytm życia polega na tym, żeby tylko przeżyć kolejny dzieÅ„, żeby mieć coÅ› do zjedzenia. Dzieci z wioski byÅ‚y Å›wiadome tego, że nauka jest bardzo ważna i chÄ™tnie chodzÄ… do szkoÅ‚y. Bardzo to lubiÄ… i one same nam mówiÅ‚y, że nie chcÄ… żyć, tak jak ich rodzice i dlatego też tak chÄ™tnie siÄ™ uczÄ….

Wraz ze sobÄ… wolontariusze zebrali pieniÄ…dze, które miaÅ‚y być przeznaczone na wÅ‚asne wyżywienie. Planowali, że uda siÄ™ im wydać ponad 1000 zÅ‚, a przez caÅ‚y miesiÄ…c wydali zaledwie 300 zÅ‚, dlatego resztÄ™ pieniÄ™dzy zostawili misjonarzom na budowÄ™ farmy i prowadzenie sierociÅ„ca: - Jedzenie jest stosunkowo tanie, ale to zależy od tego, kto jakie ma zarobki. W miastach sÄ… duże sklepy, takie jak nasze markety, w których można znaleźć w zasadzie to samo co u nas, jednak nie wszystko jest takie dobre. Niektóre produkty sÄ… tylko podobne z nazwy, ale smaku już takiego nie majÄ…, sÄ… podrobione - przyznaje Marcin. KuchniÄ… zajmowaÅ‚a siÄ™ caÅ‚y czas inna z wolontariuszek, choć jak siÄ™ okazuje, potrawy przyjmowane przez mÅ‚odych różnie tolerowaÅ‚y ich żołądki.

- Ten miesiÄ…c minÄ…Å‚ za szybko - przyznajÄ… zgodnie mÅ‚odzi. Przez caÅ‚y ten miesiÄ…c, jak przyznali, nie korzystali praktycznie w ogóle z internetu i komórek, czego zresztÄ… im wcale nie brakowaÅ‚o. Gdyby tylko mogli, chcieliby przedÅ‚użyć swój pobyt, ale na Marcina czekaÅ‚a nowa praca, a Joanna wracaÅ‚a do zajęć na uczelni. Nie zamierzajÄ… jednak tracić kontaktu z ZambiÄ… i dalej żywo siÄ™ interesujÄ… tym, co dzieje siÄ™ w Kasisi: - ChcielibyÅ›my tam jeszcze raz polecieć, być może na dÅ‚użej, ale czy to bÄ™dzie możliwe to już życie zweryfikuje. Na pewno bÄ™dziemy tÄ™sknić za tym miejscem i tymi ludźmi - koÅ„czy Joasia.
 

2 komentarzy