Åšwieży Å›nieg zapadaÅ‚ siÄ™ pod naciskiem butów. Każdy staraÅ‚ siÄ™ iść Å›ladem innych, którzy wczeÅ›niej szli tu przed nimi. Zmierzali wzdÅ‚uż drogi przebiegajÄ…cej przez DziaÅ‚yÅ„ w kierunku szosy, prowadzÄ…cej do Gniezna.
DotarÅ‚szy, nie wszyscy zatrzymywali siÄ™ na pobliskim przystanku PKS, tylko zmierzali nieco dalej – na znajdujÄ…cÄ… siÄ™ 300 metrów dalej stacjÄ™ kolejowÄ…. Wielu zrobiÅ‚o to z przekory, bo widzÄ…c stan drogi, domyÅ›lili siÄ™, że autobus nie przyjedzie, albo, jak mu siÄ™ uda dojechać, to bÄ™dzie przepeÅ‚niony. Dlatego niektórzy wybrali pociÄ…g, który zmierzaÅ‚ od strony KÅ‚ecka mniej wiÄ™cej o tym samym czasie.
Tych podróżnych, wkrótce czekajÄ…cych na dwóch różnych przystankach Å‚Ä…czyÅ‚ jeden cel – dojechać do Gniezna. Do szkoÅ‚y, do pracy. Tego dnia wielu już nie dotarÅ‚o. ByÅ‚ poniedziaÅ‚ek, 12 stycznia 1987 roku.
Oczekiwanie
Odzwyczajeni w ostatnich latach od zim, musimy wyobrazić sobie ten poranek. Aura pogarszaÅ‚a siÄ™ już od kilku dni, ale w nocy z 11 na 12 stycznia 1987 roku temperatura w nocy spadÅ‚a aż do -26 stopni, a trwajÄ…ca od kilku godzin Å›nieżyca utrudniaÅ‚a pracÄ™ sÅ‚użbom starajÄ…cym siÄ™ utrzymać ruch na szlakach. Zima w PRL-u nie byÅ‚a sprzymierzeÅ„cem Å›rodków komunikacji publicznej – na torach tworzyÅ‚y siÄ™ zaspy, a na drogach - jeÅ›li już oczyszczonych - robiÅ‚o siÄ™ Å›lisko. Nie radziÅ‚a sobie też technika, która czÄ™sto zawodziÅ‚a przy dużym mrozie, a zdarzaÅ‚o siÄ™ nawet iż zamarzaÅ‚y pÅ‚yny silnikowe. Wszyscy jednak jakoÅ› sobie radzili – także tego mroźnego, styczniowego ranka.
Zima stulecia 1978-1979. Przystanek PKS w nieznanej miejscowości.
ZdjÄ™cie: Grażyna Rutowska, źródÅ‚o: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Grupa osób, czekajÄ…ca na przystanku PKS, przebieraÅ‚a nogami z zimna, które ciÄ…gnęło od ziemi. Wszyscy, zanim wyszli z domu, sprawdzili jaka byÅ‚a temperatura, dlatego też nikt nie miaÅ‚ szczególnej ochoty na zbyt dÅ‚ugie czekanie. Jeszcze wczoraj mówiono w radiu o wielu utrudnieniach, jakie miaÅ‚y miejsce w różnych częściach kraju. Z miast dochodziÅ‚y już informacje o kolejnych przestojach w produkcji (dość wszechobecnych w tej dekadzie) i zwiÄ™kszonych stopniach zasilania. Wszystko podawano oficjalnie, bo wszak jest zima i na pogodÄ™ Å‚atwo zrzucić wszelkie pretensje.
OczekujÄ…cym czas mijaÅ‚ na takiej krótkiej wymianie zdaÅ„ o tym, na czym to Å›wiat obecnie stoi, a także wyrażaniu nadziei, że może jednak miejsce w autobusie siÄ™ znajdzie. Nie zawiedli siÄ™. OkoÅ‚o 7:20 udaÅ‚o siÄ™ w oddali dojrzeć Å›wiatÅ‚a autobusu, który zmierzaÅ‚ w ich kierunku. GdzieÅ› w tle zagwizdaÅ‚ też nieco spóźniony pociÄ…g, ale wszystko wskazywaÅ‚o na to, że tego dnia to wÅ‚aÅ›nie PKS-em uda siÄ™ dotrzeć do Gniezna szybciej.
Pierwszy kurs
Sanosy, autobusy jugosÅ‚owiaÅ„skiej produkcji, dość dobrze radziÅ‚y sobie w różnych warunkach, nawet takich dość ekstremalnych, jakie panowaÅ‚y tego ranka. Wiadomo jednak, że awarie też siÄ™ zdarzaÅ‚y, ale ten model, który jechaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie do Gniezna kursem z Janowca Wielkopolskiego – odpukać – sprawowaÅ‚ siÄ™ bez żadnego problemu.
Kiedy w koÅ„cu pojazd zatrzymaÅ‚ siÄ™ na przystanku w DziaÅ‚yniu, do Å›rodka weszÅ‚o kilku nowych pasażerów. Dodajmy, że ledwo weszÅ‚o, gdyż w Å›rodku miejsca siedzÄ…ce byÅ‚y zajÄ™te, a i stojÄ…cych osób byÅ‚o sporo. - Tego dnia jechaÅ‚am do pracy, do przyzakÅ‚adowej szkoÅ‚y przy Polanexie. To byÅ‚o po godzinie 7:00 i to byÅ‚ chyba pierwszy autobus, jaki tego dnia jechaÅ‚, bo byÅ‚o dużo Å›niegu i wiele kursów siÄ™ nie odbyÅ‚o. Na przystanek wtedy zajechaÅ‚ jeden z tych wiÄ™kszych, do którego mogÅ‚o wejść wiÄ™cej osób. Ponieważ byÅ‚ to ten pierwszy kurs, to byÅ‚o bardzo dużo ludzi, także stali oni również koÅ‚o kierowcy, zupeÅ‚nie przy drzwiach - wspomina po latach Teresa Kaczor, która 12 stycznia 1987 roku jechaÅ‚a porannym PKS-em z DziaÅ‚ynia.
KierowcÄ™ wszyscy pasażerowie znali i lubili, a ten dobrze rozpoznawaÅ‚ swoich codziennych podróżnych, także sprawdzanie biletów nie byÅ‚o czymÅ› koniecznym. Mimo wszystko warunki ku jeździe byÅ‚y fatalne, a dodajmy iż mróz oraz padajÄ…cy Å›nieg skutecznie oszroniÅ‚ wszystkie szyby pojazdu.
Ostatni zakręt
Po ruszeniu, autobus pokonywaÅ‚ drogÄ™ wolniej, niż zazwyczaj, gÅ‚ównie z uwagi na warunki pogodowe. Trasa z DziaÅ‚ynia do Obory byÅ‚a na znacznej dÅ‚ugoÅ›ci prosta i jedynie w rejonie przejazdu kolejowego znajdowaÅ‚y siÄ™ dwa ostre zakrÄ™ty. Po krótkiej chwili autobus znalazÅ‚ siÄ™ na wzniesieniu, z którego – gdyby nie szron na szybach – zapewne roztaczaÅ‚by siÄ™ Å‚adny widok na zaÅ›nieżonÄ… okolicÄ™. Wkrótce pojazd zaczÄ…Å‚ zjeżdżać, kierujÄ…c siÄ™ szosÄ… po lekkim Å‚uku w lewo, który po chwili przechodziÅ‚ w gwaÅ‚towny zakrÄ™t w prawo. KoÅ„czyÅ‚ siÄ™ on praktycznie na przejeździe kolejowym.
Nikt nie odczuwaÅ‚ tego, że autobus hamowaÅ‚ silnikiem, a potem zaczÄ…Å‚ jeszcze bardziej zwalniać. Szczęściarze, którzy mieli miejsca siedzÄ…ce, próbowali jeszcze odespać te kilka minut podróży. StojÄ…cy trzymali siÄ™ mocniej foteli lub innych elementów, kiedy pojazd zaczÄ…Å‚ pokonywać pochyÅ‚y zakrÄ™t. Skupieni byli bardzo na tym, by nie stracić równowagi, a gÅ‚owy wiÄ™kszoÅ›ci z nich zaprzÄ…taÅ‚a tylko myÅ›l, że przez tÄ™ pogodÄ™ na pewno spóźniÄ… siÄ™ tam, dokÄ…d zdążali.
TÄ™ pozornÄ… ciszÄ™, wypeÅ‚nionÄ… póÅ‚szeptami prowadzonych gdzieniegdzie rozmów, przerwaÅ‚ okrzyk: - Jezus, Maria! PociÄ…g! W tym samym czasie, caÅ‚Ä… okolicÄ™ przeszyÅ‚ gÅ‚oÅ›ny gwizd lokomotywy i w uÅ‚amek sekundy po tym nastÄ…piÅ‚ potworny huk. Autobusem gwaÅ‚townie szarpnęło i pojazd obróciÅ‚ siÄ™ o 90 stopni, po czym sczepiony tylnÄ… częściÄ… z lokomotywÄ…, zaczÄ…Å‚ być wleczony wraz z jadÄ…cym pociÄ…giem. ZnajdujÄ…cy siÄ™ w Å›rodku ludzie powypadali z miejsc siedzÄ…cych na tych, którzy stali, a ci, którzy stali, spadali na bok, wraz z powoli przewracajÄ…cym siÄ™ pojazdem. Niektórzy od impetu uderzenia wypadli przez rozbite okna. Parowóz powoli wyhamowywaÅ‚, caÅ‚y czas ciÄ…gnÄ…c i szarpiÄ…c za sobÄ… uszkodzony pojazd, który nastÄ™pnie puÅ›ciÅ‚ i zaczÄ…Å‚ haczyć o jadÄ…ce za lokomotywÄ… wagony. W koÅ„cu po kilkudziesiÄ™ciu metrach obie maszyny siÄ™ zatrzymaÅ‚y, a wokóÅ‚ na krótkÄ… chwilÄ™ zapadÅ‚a gÅ‚ucha cisza.
Miejsce wypadku w trakcie oglÄ™dzin przez sÅ‚użby. Autobus jest odwrócony przeciwnie do kierunku jazdy pociÄ…gu.
Krew na śniegu
- PamiÄ™tam jak pociÄ…g uderzyÅ‚, to autobus obróciÅ‚o i stanÄ™liÅ›my przodem do przejazdu. Ponieważ wsiadaÅ‚am jako jedna z ostatnich, to staÅ‚am dość blisko kierowcy i po zderzeniu wyszÅ‚am przez okno z przodu, tuż przy kierownicy. Jak już siÄ™ wydostaÅ‚am to wszystko wyglÄ…daÅ‚o, jakby to byÅ‚ jakiÅ› film. Ludzie zaczÄ™li wychodzić także z pociÄ…gu. To byÅ‚a masa ludzi. Wielu też leżaÅ‚o miÄ™dzy pociÄ…giem, a autobusem, Å‚Ä…cznie z powyrywanymi siedzeniami. Niektórzy mieli dużo szczęścia, bo zabrakÅ‚o centymetrów, a po wypadniÄ™ciu z pojazdu dostaliby siÄ™ pod koÅ‚a pociÄ…gu - wspomina Teresa Kaczor, która byÅ‚a wÅ›ród tych osób, którym nic siÄ™ nie staÅ‚o. Inni nie mieli tyle szczęścia: - Tym pociÄ…giem, który w nas uderzyÅ‚, jechaÅ‚ do szkoÅ‚y mój brat. Jak tylko wyszedÅ‚ z wagonu to od razu mnie odnalazÅ‚, zapytaÅ‚ siÄ™ czy nic mi siÄ™ nie staÅ‚o i pobiegÅ‚ ratować tych, którzy nie mogli siÄ™ wydostać. Wielu z tych, którzy byli koÅ‚o mnie, miaÅ‚o różne otarcia czy leciaÅ‚a im krew z nosa, ja byÅ‚am tylko poobijana. W kozakach miaÅ‚am peÅ‚no szkÅ‚a, a caÅ‚e ubranie miaÅ‚am we krwi, choć nie mojej - dodaje Teresa Kaczor. W kilka chwil biaÅ‚y Å›nieg zaczerwieniÅ‚ siÄ™ od ociekajÄ…cej z rannych osób krwi, która spadajÄ…c na ziemiÄ™, od razu zamarzaÅ‚a.
Wypadek zdarzyÅ‚ siÄ™ kilkaset metrów od stacji kolejowej w Oborze i tyle samo w linii prostej od samej wsi. Jedni zdecydowali siÄ™ biec po pomoc na dworzec, a inni do najbliższych zabudowaÅ„ gospodarskich. W miÄ™dzyczasie mniej rannych pasażerów autobusu zabierano do wagonów, a ci z poważniejszymi obrażeniami byli zanoszeni w kierunku wsi: - ByÅ‚a panika straszna, a ponieważ byÅ‚ silny mróz, to trzeba byÅ‚o siÄ™ spieszyć. U soÅ‚tysa zaczÄ™liÅ›my ratować te ranne dziewczyny, byÅ‚ pÅ‚acz i krzyk. Darto poÅ›ciele, inni nosili miski z wodÄ…, byleby siÄ™ obmyć z krwi, czy owinąć rany - mówi Teresa Kaczor. KilkadziesiÄ…t minut później do Obory przyjechaÅ‚o zawiadomione o wypadku pogotowie ratunkowe, które zajęło siÄ™ ciężej poszkodowanymi. Rannych byÅ‚o tak dużo, że na miejsce zadysponowano również autobusy MPK, które zabraÅ‚y pozostaÅ‚ych, lżej rannych do Gniezna.
Miejsce wypadku w trakcie oglÄ™dzin przez sÅ‚użby. Autobus jest odwrócony przeciwnie do kierunku jazdy pociÄ…gu. Na wysokoÅ›ci ostatniego wagonu znajduje siÄ™ przejazd kolejowy.
Na miejsce zdarzenia przyjechaÅ‚a także Milicja Obywatelska, a wkrótce po tym także przedstawiciele SB oraz innych sÅ‚użb. OglÄ™dziny utrudniaÅ‚ wciąż padajÄ…cy Å›nieg oraz silny mróz, który wszystkim dawaÅ‚ siÄ™ we znaki. Na kilka godzin droga Gniezno - KÅ‚ecko zostaÅ‚a zablokowana przez wagony, które zatrzymaÅ‚y siÄ™ na przejeździe.
Szczęście w nieszczęściu
To cud, że w wyniku tego wypadku nikt nie zginÄ…Å‚. Nie wiemy oficjalnie, ilu pasażerów znajdowaÅ‚o siÄ™ w autobusie w trakcie zdarzenia – z posiadanych informacji wynika jednak iż byÅ‚ bardzo przepeÅ‚niony. Oficjalnie mógÅ‚ zabrać ponad 50 osób na miejscach siedzÄ…cych, ale stojÄ…cych mogÅ‚o być jeszcze o poÅ‚owÄ™ wiÄ™cej. Winić jednak o to nie byÅ‚o kogo, gdyż w przypadku odwoÅ‚ywanych kursów, kierowcy zawsze brali wszystkich oczekujÄ…cych na przystankach – zwÅ‚aszcza, kiedy na dworze panowaÅ‚y takie warunki pogodowe. Na pewno sporo szczęścia byÅ‚o też w tym, że pociÄ…g jadÄ…cy od strony KÅ‚ecka zbliżaÅ‚ siÄ™ do stacji w Oborze i nie rozwinÄ…Å‚ peÅ‚nej prÄ™dkoÅ›ci.
Ostateczny bilans wypadku to 35 osób rannych, w tym wielu ciężko. WiÄ™kszość z nich stanowiÅ‚a mÅ‚odzież w wieku od 16 do 18 lat, pochodzÄ…ca z różnych miejscowoÅ›ci, znajdujÄ…cych siÄ™ na trasie przejazdu autobusu od Janowca Wielkopolskiego. Po opatrzeniu w szpitalu, trzynastu poszkodowanych zostaÅ‚o zwolnionych do domu, a pozostaÅ‚ych zatrzymano z uwagi na najróżniejsze obrażenia – od zwichnięć stawów po skomplikowane zÅ‚amania koÅ›ci rÄ…k, nóg czy miednicy: - Autobusem jechaÅ‚y miÄ™dzy innymi moje uczennice, które miaÅ‚y tyle obrażeÅ„, w tym zÅ‚amania, że do czerwca nie przyszÅ‚y do szkoÅ‚y - przyznaje Teresa Kaczor. W dniu, kiedy doszÅ‚o do wypadku, po dotarciu do Gniezna udaÅ‚a siÄ™ spóźniona od razu do szkoÅ‚y, by prowadzić planowe zajÄ™cia.
Stop
W sprawie wypadku od razu wszczÄ™to Å›ledztwo, a dla wyjaÅ›nienia jego przyczyn powoÅ‚ano komisjÄ™ zÅ‚ożonÄ… z przedstawicieli SÅ‚użb BezpieczeÅ„stwa, PKP, PKS oraz wÅ‚adz samorzÄ…dowych. Od razu ustalono iż oznakowanie przejazdu kolejowego oraz stan drogi nie wskazywaÅ‚y na jakiekolwiek uchybienia. Rozpoczęło siÄ™ przesÅ‚uchiwanie Å›wiadków, w tym także kierowcy autobusu.
Zniszczony autobus Sanos odholowany na teren bazy PKS.
Oficjalna notatka ze zdarzenia zawiera ustalenia iż dojeżdżajÄ…c do przejazdu kolejowego, kierowca skorzystaÅ‚ z hamulca zasadniczego. Ponieważ ten nie zadziaÅ‚aÅ‚, użyÅ‚ hamulca pomocniczego, który również nic nie daÅ‚. WidzÄ…c z prawej strony nadjeżdżajÄ…cy pociÄ…g, postanowiÅ‚ docisnąć gaz, aby zdążyć przejechać przed pociÄ…giem. Nie zdążyÅ‚, gdyż koÅ‚a miaÅ‚y wpaść w poÅ›lizg i ostatecznie parowóz uderzyÅ‚ z impetem w autobus na wysokoÅ›ci tylnych kóÅ‚, zaczepiajÄ…c pojazd, obracajÄ…c go i ciÄ…gnÄ…c ze sobÄ…. Tyle oficjalnie.
Nieoficjalnie jednak wiadomo byÅ‚o iż autobus zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed przejazdem, co również potwierdziÅ‚a nam cytowana wyżej pasażerka tego kursu. Z informacji uzyskanych od dawnych pracowników PKS-u wynika iż kierowca, z uwagi na przepeÅ‚nienie pojazdu oraz oszronienie szyb, miaÅ‚ bardzo ograniczonÄ… widoczność. RutynÄ… byÅ‚o w takim przypadku, by zapytać siÄ™ pasażerów stojÄ…cych po prawej stronie, czy nie widzÄ… nadjeżdżajÄ…cego pociÄ…gu. Nie wiadomo, jaka padÅ‚a odpowiedź. Wiadomo tylko, że zatrzymany przed przejazdem autobus ruszyÅ‚ dalej. Zapewne w tym samym momencie, widzÄ…c zagrożenie, maszynista parowozu chwyciÅ‚ za hamulec i pociÄ…gnÄ…Å‚ za gwizdek. ByÅ‚o już jednak za późno.
Memento
Ostatecznie, jako oficjalnÄ… przyczynÄ™ podano niedostosowanie prÄ™dkoÅ›ci jazdy autobusu do istniejÄ…cych warunków drogowo-atmosferycznych. SprawÄ™ prowadziÅ‚a SB pod nadzorem Prokuratury Rejonowej, która już w marcu 1987 roku umorzyÅ‚a Å›ledztwo z uwagi na brak dowodów popeÅ‚nienia przestÄ™pstwa.
Winnym w tym przypadku byÅ‚o wiele innych czynników, które 12 stycznia 1987 roku splotÅ‚y siÄ™ ze sobÄ… w rejonie przejazdu. Mowa tu przede wszystkim o fatalnych warunkach pogodowych, które miaÅ‚y pewne przeÅ‚ożenie na przepeÅ‚nienie pojazdu (z uwagi na odwoÅ‚ane wczeÅ›niejsze kursy). Być może zabrakÅ‚o też pewnych procedur postÄ™powania w takim przypadku.
O wypadku milczaÅ‚y ogólnopolskie gazety. W lokalnej prasie podnoszono natomiast kwestiÄ™ ww. przejazdu iż byÅ‚o to kolejne poważne zdarzenie drogowe w tym miejscu w ostatnim czasie.
W poÅ‚owie lat 90. pociÄ…gi pasażerskie na linii z Gniezna do SÅ‚awy Wielkopolskiej zostaÅ‚y zawieszone, a po krótkim czasie także zlikwidowane. Obecnie poruszajÄ… siÄ™ tu skÅ‚ady towarowe z paliwem do Rejowca, ale w kwestii samego przejazdu niewiele siÄ™ zmieniÅ‚o. Znak „stop” ostrzega każdego nadjeżdżajÄ…cego kierowcÄ™, ale ilu to respektuje? Niech powyższa historia, która miaÅ‚a miejsce trzy dekady temu, bÄ™dzie swojego rodzaju ostrzeżeniem dla pewnoÅ›ci siebie - tego wielu kierowców wciąż ma w sobie za dużo.
W materiale wykorzystano zdjÄ™cia opublikowane przez Narodowe Archiwum Cyfrowe oraz użyczone przez p. BogumiÅ‚a Bieleckiego. Wykorzystano także informacje zawarte w tygodniku Przemiany na Szlaku Piastowskim (nr 2 i 3 z 1987 roku), a także dane pozyskane z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie. PodziÄ™kowania kierujÄ™ do wszystkich osób i instytucji, które pomogÅ‚y przy tworzeniu powyższego materiaÅ‚u - szczególnie p. Teresie Kaczor oraz p. BogumiÅ‚owi Bieleckiemu za podzielenie siÄ™ swoimi wspomnieniami i posiadanymi informacjami.
Uwaga. Wszelkie osoby, które majÄ… swoje wspomnienia lub zdjÄ™cia z tego zdarzenia lub inne ciekawe historie, zwiÄ…zane z dziejami Gniezna z okresu przedwojennego i powojennego (gÅ‚ównie PRL) bÄ…dź posiadajÄ… nieznane nikomu materiaÅ‚y, prosimy o kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest wÅ‚Ä…czenie w przeglÄ…darce obsÅ‚ugi JavaScript.
Zobacz wspomnienie także innej katastrofy w ruchu lÄ…dowym, do której doszÅ‚o w maju 1984 roku: "Zegarek zatrzymaÅ‚ siÄ™ na godzinie 15:15"