Wydrukuj tę stronę
czwartek, 20 października 2016 20:17

Sztafeta pokoleń w „Dziejach Gniezna”

 

Autorzy nowej monografii pt. "Dzieje Gniezna - Pierwszej Stolicy Polski", podzielili się swoimi doświadczeniami z pracy nad publikacją oraz refleksjami, które im towarzyszyły w trakcie tworzenia.

Spotkanie odbyło się dzień po prezentacji książki, która odbyła się w Starym Ratuszu. W środę 19 października w Centrum Kultury "Scena To Dziwna" odbyła się swojego rodzaju premiera, na której można było nabyć publikację, a także spotkać się z autorami. Początek spotkania był tradycyjny - twórcy poszczególnych rozdziałów, opowiadali o swoich doświadczeniach, problemach przy tworzeniu, a także napotkanych ciekawostkach, które ich zdaniem zasługują na osobne opracowania. Nie ukrywali, że nie wszystko udało się zmieścić, gdyż książka i tak rozrosła się do niespodziewanych wcześniej rozmiarów.

- Z książką się trochę spóźniliśmy, ale to nie jest do końca moja wina, tylko tych tutaj osób, które tu siedzą, gdyż po prostu napisali dużo. Napisali dużo, bo uznali iż miastu należy się szacunek i nie można robić całkiem na skróty, dlatego monografia ma 20 arkuszy wydawniczych więcej, aniżeli planowaliśmy napisać - mówił prof. dr hab. Józef Dobosz. Twórcy niejednokrotnie odwoływali się do pierwszej obszernej publikacji tego typu, jaka została wydana pół wieku wcześniej: - Prof. Topolski, niezależnie od tego, jak jego monografię oceniamy, gdyż ona powstała w takim czasie i miejscu i wtedy było wiadomo, że pewnych rzeczy napisać się nie da. Dzisiaj można więcej, co nie znaczy iż można wszystko. Wtedy zrobić się pewnych rzeczy nie dało, ale książka się ukazała. Teraz mamy inne uwarunkowania i jest to rodzaj, jak mawiał prof. Sarwański, sztafety pokoleń - dodał redaktor nowych "Dziejów Gniezna". Podsumowując dziękował twórcom za zaangażowanie, które przerosło oczekiwania nie tylko jego samego, ale i ich samych: - Książka ma wielu autorów, każdy z nich musiał się borykać z innym problemem w sensie erudycji, zmagania ze źródłem i często w sensie budowania narracji tego, co mu zostało powierzone - mówił prof. Józef Dobosz o dopasowaniu treści do przeciętnego czytelnika.

Dr Marcin Danielewski, który wziął na swoje barki tematykę Gniezna wczesnośredniowiecznego aż do najazdu Brzetysława w 1038 roku stwierdził: - Niezwykle interesujące dla mnie było zbieranie tych wszystkich informacji. Mam tu na myśli całą literaturę, która narosła w ciągu wielu lat, a także źródła i dane archeologiczne. Ten temat można byłoby opisać znacznie szerzej, ale liczba arkuszy zmuszała do pewnej selekcji. Niektóre rzeczy trzeba było opisać bardziej szczegółowo, a inne mniej i myślę, że pisanie w tych "Dziejach Gniezna" to było coś wyjątkowego. Po tych autorach, którzy pisali pierwsze "Dzieje Gniezna" to była też pewna dla mnie sztuka, swojego rodzaju konfrontacja z tym, co było wcześniej. 

Następny okres, obejmujący czas odrodzenie Gniezna w połowie XI wieku do XV wieku, opisała dr Magdalena Biniaś-Szkopek: - Największa trudność wypłynęła od miasta, gdyż padło stwierdzenie "zróbcie monografię Gniezna, taką poważną, ale by ludzie mogli to czytać". Jest to bardzo trudne zadanie dla dzisiejszego historyka, gdyż nas uczy się pisać poważnie - jest tekst i przypisy. Taki jest poważny tekst. Chodziło o to, by z tej poważnej pracy stworzyć lekki tekst, który będzie mógł z ochotą przeczytać i naukowiec i bibliotekarz, nauczyciel, zwykły mieszkaniec, miłośnik Gniezna i każda osoba bez stricte historycznego przygotowania. To na pewno była trudność, gdyż poprzednia monografia, w związku z rozdziałami średniowiecznymi, jest zrobiona bardzo dobrze. To naprawdę było ogromne wyzwanie - przyznała mediewistka.

Prof. UAM dr hab. Michał Zwierzykowski, który chronologicznie idąc dalej zajął się okresem od XVI do XVIII wieku, nie ukrywał iż zadanie to było dla niego budujące: - Kiedy ponad rok temu otrzymałem od prof. Dobosza udziału w przygotowaniu tej książki, poczułem się zaszczycony, że będzie mi dane współuczestniczyć w pisaniu dziejów znamienitego i znaczącego miasta w Rzeczypospolitej. Ważne też było iż będzie nam dane spróbować stworzyć coś nowego po 50 latach, choć nie ukrywam iż obawiałem się iż nie uda się tego zrobić tak dobrze, jak zrobił to mistrz prof. Topolski - mówił prof. Michał Zwierzykowski i dodał, że jego zdaniem jest to punkt wyjścia do tego, by zacząć tworzyć na bazie źródeł nowe, bardziej zawężone prace: - Ta książka ma być punktem wyjścia do dalszych badań. Sam pisząc rozdział, który zajął 6 arkuszy tekstu, to był szok, gdyż co chwilę rodziły się pomysły na prace magisterskie, doktoraty, pojawiały się różne wątki. Źródła dla XVII i XVIII wieku dla Gniezna się świetnie zachowały i można na nich prowadzić fantastyczne badania nad miastem. To wszystko wymagałoby jednak lat. 

Okresem nowożytnego Gniezna, od rozbioru pruskiego, który dla Wielkopolski przypadł w 1793 roku po odzyskanie niepodległości w 1918 roku, zajął się prof. UAM dr hab. Damian Szymczak: - Dla mnie to było nowe doświadczenie, takie wejście w historię regionalną i doświadczenie, które wiele mi dało. Otrzymując propozycję poczułem się zaniepokojony, jednak wyzwania mnie zawsze mobilizują do działania - mówił autor czwartego rozdziału i dodał: - XIX wiek to mnóstwo nieodkrytych tematów, ciekawych kwestii, problemów, jak chociażby dzieje elit gnieźnieńskich. Akta zawierają całe mnóstwo informacji na ten temat i wymagają wielu badań. W moim rozdziale wiele rzeczy trzeba było objąć, jak np. dzieje ludności żydowskiej, luterańskiej, niemieckiej, aby pokazać to Gniezno, jakim życiem tętniło w tym XIX wieku. Myślę, że to jest raczej rozdział, który miał porządkować poprzednie prace prof. Warschauera czy prof. Trzeciakowskiego. Chciałem też, aby narracyjnie był bardziej przychylny dla czytelnika, mam nadzieję iż to się udało. Jest to też impuls do dalszych badań dużo pracy archiwalnej - zakończył.

Prof. UAM dr hab. Krzysztof Kurek zajął się szeroko rozumianą tematyką kultury, począwszy od średniowiecza, aż po XX wiek: - Ja myślę, że takie monografie miast powinien otwierać wielkiego, jeśli nie największego poety Constantina Cavafisa, który w swoim wierszu "Miasto", powiedział iż nie ma ucieczki przed miejscem urodzenia, ani przed przestrzenią, którą nasiąkliśmy, bo nawet jeśli uciekniemy, to nosimy ją w sobie. Miasto, którego nie ma wokół, rośnie w nas, jesteśmy tym miastem. Codziennie, czy my uwielbiamy nasze miasto czy je nienawidzimy, to chodzimy jego ulicami. Pisanie tego typu monografii dla człowieka związanego z tą przestrzenią jest dwójnasób trudne, bo dotykam własnej geografii, a z drugiej strony staram się dać obiektywny obraz rzeczywistości, który obiektywny nigdy nie będzie. Mam nadzieję, że to mi się udało.

Podobnie jak kultura, także architektura i sztuka każdej kolejnej epoki, została wyodrębniona w trakcie prac. Tym tematem zajął się prof. UAM dr hab. Leszek Wetesko: - Mój materiał zabytkowy obejmuje dziesięć wieków i spotykałem się ze wszystkimi problemami, z którymi wszyscy inni autorzy się spotykali. Mam tu na myśli brak źródeł archeologicznych lub enigmatyczny charakter tych, które znamy - mówił historyk o pierwszych wiekach dziejów Gniezna. Jak dodał: - Stanąłem przed trudną sytuacją, bo nie można było powtarzać tego, co nasi wielcy poprzednicy napisali. Kiedy dowiedziałem się, że mam pisać na ten temat, to mnie to trochę przerażało dlatego, że ci autorzy, którzy pisali o architekturze i sztuce, to są osoby, z których książek się uczyłem jako student. To była najwspanialsza wiedza, jaką czerpaliśmy z książek. Dla mnie to była konfrontacja z mistrzami, których znałem osobiście i mnie to nieco onieśmielało. Oni byli erudytami, a ja się staram, ale to nie zawsze wychodzi, gdyż zawsze czegoś się nie wie. Oni znali doskonale źródła, a my głównie bazujemy na ich wiedzy i często musimy to weryfikować, dlatego że każde odczytanie źródła jest interpretacją, a w niej możemy się mylić - przyznał prof. Leszek Wetesko i jak dodał, bardzo ograniczony zasób wiedzy przekazał w ostatnich, bardziej nowożytnych czasach. Jego zdaniem ten okres zasługuje na o wiele większe i osobne opracowanie: - Trzeba powołać interdyscyplinarny zespół i napisać monografię historii powstawania Gniezna, które widzimy - mówił, nawiązując do okresu od pożaru miasta z 1819 roku, aż po współczesność. 

Zgromadzona w sali publiczność miała okazję do zwracania swoich uwag. Nie zabrakło tej konkretnej - od premiery i trafienia książki do sprzedaży, do samego spotkania z autorami, minął zaledwie dzień. Wielu nie zdążyło się jeszcze zapoznać z treścią publikacji, a jedynie mogli się posiłkować tym, co udało się zweryfikować "na gorąco". Pojawiły się więc wytknięcia błędów, a także braki przypisów, choć również rozgorzały dyskusje odnośnie sposobu opisywania niektórych konkretnych tematów z nowej, wcześniej nieznanej perspektywy. Kolejną uwagą był fakt, że przed drukiem 2,5 tysiąca egzemplarzy, z treścią książki nie zapoznał się żaden posiadający wiedzę gnieźnianin, który mógłby ewentualne, oczywiste pomyłki wychwycić. Wydaje się jednak, że w grę wchodził tu czas, choć jak również świat naukowy dobrze wie - z czasem się nie wygra. Być może na recenzje nowych "Dziejów Gniezna" przyjdzie czas dopiero po dogłębniejszym zapoznaniu się z ich treścią.

2 komentarzy