Wydrukuj tÄ™ stronÄ™
piÄ…tek, 13 listopada 2015 12:05

Zbrodnia niesłychana, pani zabija pana!

 

Kiedy w grę wchodzi rodzinny majątek, człowiek jest zdolny do wszystkiego. W momencie, gdy w tle pojawia się także miłość i alkohol, tam w końcu może dojść i do morderstwa...

ByÅ‚ wrzesieÅ„ 1933 roku. Sala rozpraw SÄ…du OkrÄ™gowego przy ul. FranciszkaÅ„skiej pÄ™kaÅ‚a w szwach. WypeÅ‚niaÅ‚ jÄ… tÅ‚um żądnej wrażeÅ„ publicznoÅ›ci, która szturmem dostaÅ‚a siÄ™ do Å›rodka, zajmujÄ…c wszystkie miejsca na dÅ‚ugo przed rozpoczÄ™ciem rozprawy. Wiele osób staÅ‚o także przed budynkiem, którego strzegÅ‚ kordon policji. Kiedy do sali wprowadzona zostaÅ‚a oskarżona, tÅ‚um wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ jej przyglÄ…dać, komentujÄ…c miÄ™dzy sobÄ… jej osobÄ™. WiÄ™kszość publicznoÅ›ci stanowiÅ‚y... kobiety. W sali nie brakowaÅ‚o także przedstawicieli prasy, którzy przez kilka numerów relacjonowali później przebieg caÅ‚ej rozprawy.

Przewodniczący, prezes Sądu Okręgowego Rekłajtis, po odczytaniu aktu oskarżenia przystąpił do pytań, kierowanych do kobiety. Ta zaś odpowiadała cicho, momentami przez łzy.
RekÅ‚ajtis: - Czy przyznaje siÄ™ pani do zabójstwa pani męża?
Zbigniewa odpowiedziała: - Tak, bo traktował mnie jak nieczłowieka.

Wydziedziczony, marnotrawny syn

Jeszcze w latach 20., Teodor GruszczyÅ„ski, wÅ‚aÅ›ciciel dużego gospodarstwa oraz przedsiÄ™biorstwa spedytorskiego na Róży (dziÅ› osiedle Gniezna), przyjÄ…Å‚ pod swój dach w charakterze sekretarki mÅ‚odÄ… ZbigniewÄ™ Wojciak. WspieraÅ‚a ona także swojÄ… osobÄ… paniÄ… domu – StanisÅ‚awÄ™ GruszczyÅ„skÄ…, która ze wzglÄ™du na swojÄ… chorobÄ™, niedomagaÅ‚a w codziennych, domowych obowiÄ…zkach.

Wkrótce Å›mierć przyszÅ‚a po żonÄ™ gospodarza, a w 1929 roku na tamten Å›wiat po ciężkiej chorobie odszedÅ‚ także sam Teodor. Przez caÅ‚y samotny czas, opuszczonemu wdowcowi gospodarzyÅ‚a Zbigniewa, która później na rozprawie zaprzeczyÅ‚a, by kiedykolwiek Å‚Ä…czyÅ‚y jÄ… "inne" stosunki z gospodarzem. Åšmierć wÅ‚aÅ›ciciela majÄ…tku przerwaÅ‚a tÄ™, skÄ…dinÄ…d pozytywnÄ…, idyllÄ™. W swoim testamencie Teodor GruszczyÅ„ski zawarÅ‚, że caÅ‚y majÄ…tek przepisany zostaje na jego syna – ZdzisÅ‚awa. Problem w tym, że ten, który powinien być tym zainteresowany, od lat przebywaÅ‚ daleko poza granicami kraju.

W 1923 roku mÅ‚ody ZdzisÅ‚aw pokÅ‚óciÅ‚ siÄ™ ze swoim ojcem Teodorem i przepadÅ‚ jak kamieÅ„ w wodÄ™. Później, jak siÄ™ okazaÅ‚o, trafiÅ‚ do Legii Cudzoziemskiej, gdzie bez żadnych wiÄ™kszych problemów sÅ‚użyÅ‚ przez 6 lat. Kiedy w lipcu 1929 roku dotarÅ‚a do niego informacja o Å›mierci ojca, natychmiast powróciÅ‚ w swoje rodzinne strony, wiedziony synowskim obowiÄ…zkiem objÄ™cia gospodarstwa. Tu dowiedziaÅ‚ siÄ™, że ojciec zapisaÅ‚ mu w testamencie gospodarstwo, ale dodatkowo swojej sÅ‚użącej Zbigniewie nakazaÅ‚ wypÅ‚acić 3 tysiÄ…ce zÅ‚otych w podziÄ™kowaniu za pracÄ™.

MÅ‚oda, spokojna z dobrego domu

Zbigniewa Wojcik urodziÅ‚a siÄ™ w lutym 1907 roku w Gnieźnie. Tu też ukoÅ„czyÅ‚a siedmioklasowÄ… szkoÅ‚Ä™ powszechnÄ…. PodejmujÄ…c siÄ™ pracy u małżeÅ„stwa GruszczyÅ„skich, kierowaÅ‚a siÄ™ przede wszystkim chÄ™ciÄ… zarobienia dodatkowych pieniÄ™dzy. Zarówno Teodorowi, jak i StanisÅ‚awie, musiaÅ‚a przypaść do gustu ta mÅ‚oda kobieta, która otrzymaÅ‚a ich peÅ‚ne pozwolenie na prowadzenie gospodarstwa i pomoc przy firmie. Åšmierć swoich pracodawców, oznaczaÅ‚a dla niej koniec pewnego etapu w życiu.

ZdzisÅ‚awowi mÅ‚oda Zbigniewa musiaÅ‚a wpaść w oko, bo gdy oÅ›wiadczyÅ‚a mu, że zamierza odejść z gospodarstwa, pochwyciÅ‚ jÄ… i przysiÄ…gÅ‚ poÅ›lubić. W sześć tygodni później stanÄ™li na Å›lubnym kobiercu i zamieszkali razem w gospodarstwie na Róży. Od tej pory ZdzisÅ‚aw i Zbigniewa GruszczyÅ„scy zaczÄ™li wieść życie spokojnego małżeÅ„stwa z peÅ‚nym podziaÅ‚em ról – mąż zajmować siÄ™ miaÅ‚ spedytorstwem, żona – gospodarstwem.

PoczÄ…tkowo ZdzisÅ‚awowi szÅ‚o nawet nieźle, a firma przynosiÅ‚a oczekiwane dochody. Po pewnym czasie pojawiÅ‚y siÄ™ jednak problemy, na tle których zaczÄ…Å‚ wystÄ™pować... alkohol. SpożywaÅ‚ go z kolegami, przepijajÄ…c pieniÄ…dze firmy i ostatecznie doprowadzajÄ…c jÄ… do bankructwa. Wkrótce też pojawiÅ‚y siÄ™ dÅ‚ugi i to na kolosalnÄ… wówczas sumÄ™ – 13 tysiÄ™cy zÅ‚otych. Nie chcÄ…c stracić gospodarstwa, przepisaÅ‚ majÄ…tek na żonÄ™, ale ta pozostaÅ‚a niewzruszona. Nie zamierzaÅ‚a krzywdzić wierzycieli i postanowiÅ‚a zwrócić im zalegÅ‚e pieniÄ…dze.

„KulÄ… w Å‚eb ci je dam!”

Sytuacja miÄ™dzy małżonkami siÄ™ zaostrzaÅ‚a, a wkrótce zaczęło dochodzić do coraz wiÄ™kszych ekscesów. RÄ™koczyny staÅ‚y być codziennoÅ›ciÄ…, a ZdzisÅ‚aw robiÅ‚ siÄ™ momentami coraz bardziej obcesowy wobec żony. Zbigniewa wciąż prosiÅ‚a go, by wziÄ…Å‚ siÄ™ do uczciwej pracy i kiedy pewnego dnia zażądaÅ‚a od niego pieniÄ™dzy na utrzymanie, on odpowiedziaÅ‚ jej: - KulÄ… w Å‚eb ci je dam!

Tego byÅ‚o już za wiele. Kobieta nie wytrzymaÅ‚a i opuÅ›ciÅ‚a męża wraz z dzieckiem, wracajÄ…c w lutym 1932 roku do rodzinnego domu w Gnieźnie. Gospodarstwo ostatecznie sprzedano z obciążeniem hipotecznym, za cenÄ™ 32 tysiÄ™cy zÅ‚otych. To nie wystarczyÅ‚o, by opÅ‚acić wierzycieli, ale i zachcianek męża, który opuÅ›ciÅ‚ rodzinne okolice i udaÅ‚ siÄ™ do Gdyni. Tam zaplanowaÅ‚ otworzyć nowy interes, na który w sumie udaÅ‚o mu siÄ™ od żony wyciÄ…gnąć 2 tysiÄ…ce zÅ‚otych. W trakcie późniejszej rozprawy przyznaÅ‚a, że nie wie na co te pieniÄ…dze byÅ‚y mu potrzebne, ale koniec koÅ„ców ZdzisÅ‚aw, powróciÅ‚ do Gniezna i tu zaczÄ…Å‚ ponownie hulać po mieÅ›cie, przepijajÄ…c każdÄ… gotówkÄ™. Nie stroniÅ‚ też od kobiet, od których miaÅ‚ zresztÄ… nabawić siÄ™ choroby wenerycznej.

PrzestaÅ‚ tracić pieniÄ…dze na krótko – w trakcie kampanii cukrowniczej, kiedy znalazÅ‚ tymczasowe zatrudnienie w gnieźnieÅ„skim zakÅ‚adzie. Sezon jednak siÄ™ skoÅ„czyÅ‚ i pieniÄ™dzy wciąż mu brakowaÅ‚o, a Zbigniewa – cóż począć – w nieokreÅ›lonej już dziÅ› obawie, przekazywaÅ‚a mu dalej gotówkÄ™. W koÅ„cu zwiÄ™kszyÅ‚ żądania, nakazujÄ…c oddanie mebli. Wtedy pokorna dotÄ…d żona postawiÅ‚a siÄ™ i odpowiedziaÅ‚a, że może je sobie zabrać, ale pieniÄ™dzy już nie zobaczy.

W obronie własnej

15 maja 1933 roku Zbigniewa dowiedziała się od swojego brata, że Zdzisław odgraża się publicznie przeciwko jej matce oraz niej samej. Teraz oczekiwała już najgorszego, bowiem była świadoma, że jej mąż może być zdolny do wszystkiego, także do spełnienia swoich obietnic.

DzieÅ„ później, we wtorek 16 maja, do domu rodziców Zbigniewy przybyÅ‚ w godzinach popoÅ‚udniowych ZdzisÅ‚aw. Jego żona na wieść o pojawieniu siÄ™ oprawcy, rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ i jedynie zza drzwi sÅ‚yszaÅ‚a, jak mąż odgraża siÄ™ jej ojcu – ponownie żądaÅ‚ pieniÄ™dzy. Kiedy tylko jÄ… ujrzaÅ‚, zaczÄ…Å‚ znowu wyrzucać swoje emocje, domagajÄ…c siÄ™ ponownie wydania mebli. Zbigniewa odpowiedziaÅ‚a: - Znajdź sobie ludzi i sam je sobie weź. Tego byÅ‚o za wiele, ZdzisÅ‚aw tylko odpowiedziaÅ‚: - WidzÄ™, że masz mnie za wariata! W takim razie z tobÄ… skoÅ„czÄ™! - i tu skierowaÅ‚ siÄ™ z wyciÄ…gniÄ™tymi rÄ™koma w stronÄ™ swojej żony. W tym momencie Zbigniewa wyciÄ…gnęła zza pleców rewolwer, z którego wystrzeliÅ‚a do swojego ciemiężyciela.

W sumie padÅ‚o sześć strzaÅ‚ów – dwa do stojÄ…cego, a potem cztery do leżącego już na ziemi napastnika. Po oddaniu strzaÅ‚ów, Zbigniewa ubraÅ‚a siÄ™ pospiesznie, poszÅ‚a siÄ™ zgÅ‚osić na policjÄ™. ZdzisÅ‚aw nie umarÅ‚ od razu, ale dopiero po kilkunastu dniach, skonaÅ‚ w gnieźnieÅ„skim szpitalu na wskutek paraliżu i wdarcia siÄ™ zakażenia.

Ponura tragedja małżeÅ„stwa”

Tak tytuÅ‚owaÅ‚ sprawÄ™ lokalny dziennik Lech. Gazeta GnieźnieÅ„ska. Rozprawa w sprawie morderstwa rozpoczęła siÄ™ 18 wrzeÅ›nia o 10:00 rano, a przesÅ‚uchiwanie oskarżonej i Å›wiadków przeciÄ…gnęło siÄ™ do 17:00. Po zarzÄ…dzonej przerwie, wznowiono posiedzenie o 19:00 a w jego koÅ„cu prokurator zażądaÅ‚ dla Zbigniewy kary Å›mierci, co o dziwo wzbudziÅ‚o radość wÅ›ród części publicznoÅ›ci. Obrona, rzecz jasna, zażądaÅ‚a w kontrze uwolnienia oskarżonej.

O godzinie 23:00 zapadÅ‚ wyrok, na mocy którego SÄ…d, biorÄ…c pod uwagÄ™ różne zeznania Å›wiadków, uznaÅ‚ ZbigniewÄ™ GruszczyÅ„skÄ… winnÄ… zbrodni morderstwa dokonanej pod wpÅ‚ywem silnego wzburzenia. W efekcie skazana zostaÅ‚a na 8 lat wiÄ™zienia, co oskarżona przyjęła ze smutkiem. Prasa pozostawiÅ‚a sprawÄ™ bez komentarza w sprawie, niejako ukazujÄ…c kobietÄ™ w roli ofiary. Wiadomo jednak, że w Gnieźnie panowaÅ‚y skrajne emocje - jedni widzieli w Zbigniewie morderczyniÄ™, a inni - kobietÄ™, która obroniÅ‚a siÄ™ przed mężem-oprawcÄ…. CaÅ‚e miasto żyÅ‚o sprawÄ… przez kilka tygodni, komentujÄ…c i dyskutujÄ…c o niej w restauracjach i kawiarniach.

Dziś już nie wiadomo, czy Zbigniewa Gruszczyńska odbyła swoją karę do końca. Wiadomo natomiast, że przeżyła II wojnę światową. Zmarła w latach 70. XX wieku i została pochowana na cmentarzu św. Krzyża.

4 komentarzy