Sześć lat temu w MÅ‚ynie, ponad trzy lata temu w nieistniejÄ…cej już niestety Szufladzie, a tym razem w Latarni na Wenei. To tam w czwartkowy wieczór przybyÅ‚a spora grupa gnieźnian, którzy postanowili wysÅ‚uchać (prawdziwie istniejÄ…cej) przedwojennej grupy muzyków podwórkowych.
Styl, forma, teksty - to wszystko siÄ™ga okresu miÄ™dzywojennego, ale każdy sÅ‚uchacz może od razu zauważyć iż jest to jedynie okraszone późniejszymi odkryciami muzycznymi z pogranicza folku i punku. Muzycy HaÅ„by! już w trakcie poprzednich swoich wizyt w Grodzie Lecha potrafili tym sposobem porwać publikÄ™, także tÄ™ przypadkowÄ…, nie znajÄ…cÄ… bliżej ich twórczoÅ›ci. Podobnie byÅ‚o i tym razem, bo choć do swoich wystÄ™pów korzystajÄ… jedynie z mocy gÅ‚osu oraz instrumentów takich jak banjo, akordeon, bÄ™ben i tuba (miejscami także klarnet), to jednak moc ekspresji dodana przez każdego z nich (przez odpowiedni dobór tekstów od przedwojennych twórców) sprawia, że utwory wpadajÄ… w ucho.
W sÅ‚owach zaczerpniÄ™tych od polskich poetów, twórczość HaÅ„by! jest taka, jak dwie dekady polskiego miÄ™dzywojnia (szczególnie lata 30.) - kontrowersyjna, miejscami awanturnicza, a czasem wrÄ™cz rewolucyjna, opowiadajÄ…ca siÄ™ przeciwko nienawiÅ›ci, nierównoÅ›ciom spoÅ‚ecznym, militaryzmowi czy antysemityzmowi. Dlatego też kapela w zeszÅ‚ym roku odebraÅ‚a Paszport Polityki "za muzyczno-literacko-politycznÄ… rekonstrukcjÄ™, która daje efekt zaskakujÄ…cy: twórczo odÅ›wieża formułę folku i punka". O tym, że jest w tym sporo racji, można byÅ‚o siÄ™ przekonać w trakcie wczorajszego koncertu.