Wydrukuj tę stronę
czwartek, 28 września 2017 09:55

Czeka nas kolejna śmieciowa rewolucja

 
Czeka nas kolejna śmieciowa rewolucja fot. Rafał Wichniewicz

Surówka to nie to samo co surówka z majonezem” - już za kilka miesięcy gnieźnianie będą musieli jeszcze lepiej wiedzieć, jakie odpady powinny trafić do odpowiedniego kubła. Urzędnicy mają obawy o to, czy mieszkańcy nad tym zapanują.

Na ostatnim posiedzeniu Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska, radni zapoznali się ze zmianami, jakie czekają mieszkańców od 1 stycznia 2018 roku. Od tego dnia wejdzie w życie nowy regulamin segregacji i wywozu odpadów, który znacznie modyfikuje zasady obowiązujące od dwóch lat. Od tej pory trzeba będzie dobrze wiedzieć, jak odróżnić konkretne śmieci, które chce się wyrzucić do kubła, a właściwie kubłów, bo tych będzie jeszcze więcej.

- Kiedy dwa lata temu wprowadzaliśmy rewolucyjną zmianę dotyczącą segregacji śmieci, wydawało nam się, że jest to pierwsza i ostatnia rewolucja, która nas spotka. Mieszkańcy musieli się mocno przyzwyczaić, zmienić podejście i niestety nasza wiara okazała się niewłaściwą. Niestety Ministerstwo Środowiska wprowadziło rozporządzenie, przez które w całym kraju wprowadza się pięć strumieni segregowania odpadów komunalnych. W naszym mieście ma to ogromne znaczenie, bo mieliśmy do tej pory trzy strumienie segregowanych śmieci - mówił wiceprezydent Jarosław Grobelny. Od czasu ostatnich zmian ci, którzy zadeklarowali segregowanie odpadów, dzielili je na suche, mokre, szkło i okresowo także odpady zielone w postaci trawy.

Jak dodał wiceprezydent, rozporządzenie obowiązuje od 1 lipca 2017 roku, ale Miasto Gniezno umowę miało podpisaną do końca grudnia br., dlatego mieszkańców zmiany czekają od 1 stycznia 2018 roku: - Od kilku miesięcy głowiliśmy się, jak to zrobić, żeby samochody jeździły 20% - 30% więcej, bo te dodatkowe strumienie tyle powoduje nowych nakładów i jak to zrobić, aby tego nie przełożyć na cenę - mówił Jarosław Grobelny. Przyznał też, że jeszcze jest za wcześnie, by mówić o stawkach i ulgach, ale w jego opinii społeczeństwo zostało "wpakowane w bardzo problematyczne i złe rozwiązanie": - To przysporzy, najłagodniej mówiąc, problemów, zwłaszcza w zabudowie wielorodzinnej.

Wiceprezydent stwierdził iż w chwili obecnej Zakład Zagospodarowania Odpadów w Lulkowie w pełni zaspokaja potrzeby segregacji odpadów: - Z naszego punktu widzenia nie będzie nic lepiej i nic korzystniej. Generuje to jednak komplikacje, ale cóż mieliśmy zrobić. Musieliśmy wprowadzić to rozporządzenie. Przekłada się ono w 100% na to, co znajdzie się w nowym regulaminie. Naszą ideą było też, by nie odbiło się to na cenach wywozu odpadów. 

Od 1 stycznia zacznie obowiązywać nowy rozdział pojemników na śmieci do segregacji:

  • papier - wrzucane będą mogły być odpady papierowe, a więc karton, czasopisma, katalogi, ulotki, prospekty, książki, zeszyty, torebki papierowe i papier pakowy. Nie będzie można wyrzucać papieru mocno zabrudzonego, lakierowanego, kartonów po mleku czy innych napojach, a także pieluch i podpasek (te do zmieszanych), ręczniki papierowe, toreb po cemencie, tapet czy ubrań. Docelowo pojemniki na papier w zabudowie wielorodzinnej pojawią się przy boksach na śmieci. W zabudowie jednorodzinnej odpady gromadzone będą w workach koloru niebieskiego o pojemności 120 litrów, odbieranych co dwa miesiące.
     
  • metale i tworzywa sztuczne - butelki po napojach, opakowania wielomateriałowe (także te kartoniki po mleku), puszki po napojach i konserwach, folie aluminiowe, złom żelazny, metale kolorowe, styropian, zabawki z tworzywa sztucznego (jeśli są z jednego materiału). Nie będzie można wyrzucać butelek i pojemników z zawartością, opakowań po lekach, części samochodowych, zużytych baterii, puszek po farbach i lakierach, zużytego sprzętu elektronicznego itp. Na terenie zabudowy wielorodzinnej odpady te gromadzone będą w koszach pomalowanych na żółto. W zabudowie jednorodzinnej służyć będą pojemniki z żółtą pokrywą.
     
  • bio - - Odpadki warzywne i owoce, także obierki, wyrzucamy do bio. Gałęzie drzew i krzewów, skoszoną trawę, trociny, resztki jedzenia też. Z tym, że resztki jedzenia muszą być bez sosów. Jeśli będziemy mieli obiad, to resztki po nim, a więc kości, wyrzucamy do zmieszanych. Worki z trawą będą jednak stawiane oddzielnie, gdyż jeśli zdarzy się iż do bio zostanie wrzucone coś, co nie jest bio, to nie będziemy tego odbierać z bio, tylko przy odbiorze z mieszanymi. Wynika to z tego, że jak na płytę w Lulkowie wyrzucimy bio z jedzeniem, mięsem itd. to mamy katastrofę ekologiczną. Będzie na to zwracana bardzo duża uwaga i nie chcemy, aby bio było przykrywane trawą - mówił Jarosław Grobelny. Odpady będą odbierane z domów nie rzadziej, niż co tydzień. Co więcej - odpady te nie będą mogły być wrzucane np. w woreczkach foliowych, tylko luzem. Czego jeszcze nie będzie można wrzucać do bio? Odchodów zwierząt, popiołu z węgla kamiennego, leków, drewna impregnowanego, płyt wiórowych i MDF, oraz ziemi i kamieni.
     
  • szkło - na terenie osiedli wielorodzinnych będą dzwony w kolorze zielonym i białym (szkło kolorowe i bezbarwne). Mieszkańcy domów jednorodzinnych otrzymają worki koloru zielonego, które będą odbierane co dwa miesiące.
     
  • zmieszane - wszystko to, co nie będzie się kwalifikowało przy segregacji: - Przykładowo surówka, która będzie bez majonezu, to jeszcze powinno trafić do bio. Surówka z majonezem powinna już trafić do odpadów zmieszanych - mówił wiceprezydent. Tu też będą trafiały resztki przetworzonego jedzenia, a także pieluchy, podpaski itp.: - Jak ktoś przy tym rygorze nie będzie miał pewności co zrobić z danym odpadem, to lepiej wrzucić do zmieszanych, aby nie kombinować - dodał. 

W przypadku niepoprawnej segregacji odpadów, nie będą one zabierane w dniu odbioru danej frakcji odpadów. Będą odbierane wraz z odpadami zmieszanymi, a właściciele nieruchomości po dwukrotnym upomnieniu w drodze postępowania administracyjnego zostaną obciążeni opłatą jak za odpady niesegregowane. Co więcej, z terenu osiedli zabudowy jednorodzinnej znikną "dzwony" służące do segregacji odpadów.
 


Powyższy temat został także omówiony na środowym posiedzeniu Rady Miejskiej. Wówczas już wszyscy działacze mogli zapoznać się z zasadami, jakie będą obowiązywać od 1 stycznia. Tu także część z nich wyrażała obawy o to, jak to wpłynie nie tylko na samą ideę segregacji śmieci, ale także na estetykę miasta.

Najwięcej uwag budzi podział na odpady typu bio, gdyż tutaj obowiązywać mają szczególne restrykcje, które nie dla wszystkich mieszkańców mogą być oczywiste. Chociaż odpady mają być odbierane co tydzień, a same pojemniki dla domów jednorodzinnych będą mniejsze (tej samej wielkości co obecnie małe, ale z wyżej podniesionym dnem), to jednak uwagi budzi kwestia ich czystości. Ponieważ odpady bio mają być wrzucane luzem, a nie w workach, zachodzi obawa estetyki i zapachu, jaki będzie się wokół nich unosić, zwłaszcza w okresie letnim. W trakcie posiedzenia Rady Miejskiej Jarosław Grobelny przekazał iż pojemniki będą dwa razy w roku dezynfekowane, co nie oznacza iż będą myte. W nieco żartobliwej wypowiedzi przewodniczącego Michała Glejzera, spowoduje to iż na ulicach unosić się będzie "zapach średniowiecza".

Stwierdzono także iż obawy budzi kwestia segregacji w pojemnikach na osiedlach wielorodzinnych, gdzie znajdują się zamykane boksy z kontenerami do śmieci. Radny Dariusz Banicki przyznał iż mimo to do środka dość często dostają się osoby przeszukujące odpady, które robią bałagan, a rano dozorca sam będzie musiał to, co zostało wyrzucone na ziemię, ręcznie selekcjonować i wrzucać do odpowiednich pojemników. Częściej jednak będzie to trafiać do odpadów zmieszanych.

Jarosław Grobelny stwierdził iż to, co jest powyżej, to tylko dostosowanie się do potrzeb ministerialnego zarządzenia, przy jednoczesnym utrzymaniu tych samych cen, co obecnie obowiązują. Dodał jednak iż w jego mniemaniu nowe przepisy wcale nie wynikają z obowiązku nałożonego przez Unię Europejską. Jak wspomniał, w sprawie odejścia od pomysłu zmian władze miasta napisały także do parlamentarzystów oraz ministerstwa - bez skutku.

Radny Marek Zygmunt zaproponował, by w pojemniki bio wkładać worki, do których wrzucano by odpady. Jarosław Grobelny stwierdził iż wówczas stałyby się "zmieszanymi". Na to radny odparł, że przecież pracownicy firmy wywożącej mogą w Lulkowie wyrzucać te odpady z worków, a przydomowe kubły byłyby tym samym czystsze. Zarówno wiceprezydent, jak i prezydent Tomasz Budasz stwierdzili, że odbiór w workach byłby droższy i mogłyby sprawić iż cena wzrośnie. Radny Marek Bartkowicz przyznał iż w Niemczech w każdym gospodarstwie domowym znajdują się cztery pojemniki i ten system się tam sprawdza, a w Polsce należy się wciąż uczyć segregacji. Na to prezydent odparł iż Niemcy zastanawiają się, czy się nie wycofać z tak rozbudowanej segregacji z uwagi na koszty, jakie to oznacza. 

Uchwała o zmianie regulaminu została przyjęta przez radnych głosami większości, jednak temat w najbliższych miesiącach będzie jeszcze na pewno powracał.

Galeria

17 komentarzy