Wydrukuj tę stronę
wtorek, 29 września 2020 12:36

Kto straci, a kto zyska na zamknięciu przejazdu przez Rynek?

 

Handlowcy, mieszkańcy pobliskich kamienic, parafianie czy turyści - która grupa zyska na tym, że zamknięty zostanie przejazd przez gnieźnieński Rynek? - to pytanie przewijało się w trakcie dyskusji, która przetoczyła się na poniedziałkowej komisji.

Jednym z punktów posiedzenia Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska, która obradowała w miniony poniedziałek w Starym Ratuszu, był temat problemów komunikacyjnych Gniezna. Nietrudno było przewidywać, że wiodącym wątkiem stanie się propozycja, o której jako pierwsi poinformowaliśmy na początku sierpnia tego roku - zmian w układzie drogowym w ścisłym centrum miasta. Wkrótce po tym Urząd Miejski ogłosił konsultacje społeczne, które trwały do 18 września (obecnie trwa analiza złożonych uwag). Niemniej, głosów krytycznych, jak i pozytywnych dla przedstawionych pomysłów nie brakowało. Szczególne emocje rozpalał jeden aspekt - zamknięcie przejazdu przez główny plac miasta. 

- Mam takie wrażenie, że nie podano nam rzeczywistego i realnego powodu zamknięcia przejazdu przez Rynek. Mówienie o tym, że w innych miastach Polski i Europy tak się dzieje, mnie nie przekonuje. I tak mamy zamknięte centrum - Rynek w jedną stronę jest przejezdny, zamknięta jest Tumska, zamykamy Rzeźnicką, przez centralną część Chrobrego przejechać nie można. Wiemy, że nie ma tam aż tak dużego ruchu. Cokolwiek będziemy chcieli puścić nitką równoległą, przez ul. Franciszkańską, to będzie dużo gorsze rozwiązanie. Obecne rozwiązanie jest chyba optymalne - stwierdził radny Paweł Kamiński, rozpoczynając dyskusję. Jak dodał, samochody skierowane na inne drogi śródmieścia tylko spowodują na nich dodatkowe natężenie ruchu.

Na posiedzeniu obecny był także ks. Maciej Lisiecki, proboszcz parafii pw. św. Trójcy, który jakiś czas temu opublikował list, sprzeciwiający się całkowitemu zamknięciu dojazdu do kościoła: - Jako, że ogłoszono konsultacje, uznałem, że jako proboszcz parafii i ten, który jest odpowiedzialny za wspólnotę parafialną kościoła farnego, powinienem się wypowiedzieć. Rozumiem, że to jest przyszłościowe, że to nastąpi za 2-3 lata, natomiast gdy patrzyłem na ten plan, to najbardziej zaniepokoiła mnie możliwość zamknięcia przejazdu do kościoła farnego. Nie widziałem tu możliwości, by nie zabrać głosu i odpowiedziałem na te konsultacje, ale także napisałem list do prezydenta, a parafianie też mnie zmobilizowali, by upublicznić ten list na parafialnym Facebooku - przyznał ks. Maciej Lisiecki. Jak dodał, parafianie sami się zmobilizowali, by zbierać podpisy przeciwko pomysłowi zamknięcia przejazdu, zbierając ich przeszło 700: - Dla mnie jest to trudna sytuacja, kiedy by nie było dojazdu do kościoła farnego. Nasza parafia jest specyficzna, gdyż kościół jest na samym końcu parafii, a zasięgiem sięgamy aż na ul. Słoneczną i ulice przyległe. Wielu parafian, którzy korzystają z naszego kościoła, jeżdżą samochodami, często są to ludzie starsi - trudno jest dojść osobie starszej z ul. Słonecznej do kościoła. Poza tym jest tu problem dojazdu na śluby, inne sakramenty - przyznał proboszcz. Jak dodał, nie jest on - jak to przedstawiły niektóre media - przedstawicielem buntu, ale po prostu reprezentuje parafian, którzy go o to prosili: - Miałbym pewnie wielki grzech, gdybym nie zabrał głosu.

Przewodniczący komisji Arkadiusz Masłowski przyznał, że również do niego dotarli parafianie, którzy sprzeciwiają się wprowadzeniu wspomnianego rozwiązania. Dodał, że sprawa ostatecznego układu komunikacyjnego, jest wciąż otwarta i należy szukać kompromisu.

Wiceprezydent Jarosław Grobelny stwierdził: - Kwestia przejazdu przez Rynek nie jest nowa. Część z państwa pamięta, zamknięcie przejazdu przez Rynek planowane było już przy modernizacji Rynku razem z ul. Chrobrego. Wówczas prezydent Trepiński, biorąc pod uwagę presję, która gdzieś tam się wygenerowała, poszedł na takie rozwiązanie połowiczne - ul. Chrobrego pozostała deptakiem, a przejazd przez Rynek pozostał - mówił, dodając iż dowodem na to jest fakt, że kostka ułożona na Rynku pod szlakiem dla samochodów technicznie jest dostosowana do ruchu pieszego, a nie samochodowego: - Nie dlatego powstał jednak ten projekt, koncepcja. Ona wywołała więcej emocji, niż powinna była wywołać. Jak dalej dodał wiceprezydent, wzorce brane pod uwagę pochodzą z tego, co jest realizowane w wielu innych miastach nie tylko polskich, ale i na świecie: - Duński planista Jan Gehl poczynił swojego czasu książkę "Miasto dla ludzi", gdzie opisał sytuację jednego z najdłuższych ciągów pieszych w Kopenhadze, który jest generalnie najdroższym miejscem ciągiem pieszym i tam rzeczywiście życie bardzo się rozwinęło i dziś nikt nie wyobraża sobie, by dopuszczony był ruch samochodowy. Tak samo nikt sobie nie wyobraża, by ruch wrócił na deptaku ul. Chrobrego. A jednak, gdyby swojego czasu prezydent Trepiński uległ, to dzisiejszy deptak byłby nadal ulicą - mówił Jarosław Grobelny. 

Jak dalej dodał wiceprezydent: - Na tej podstawie, że staramy się budować zrównoważone miasto, powstała koncepcja, która z założenia od samego początku miała być poddana dyskusji. Głosy za i przeciw wpłynęły. Oczywiście, to rozwiązanie nie ma nikogo pozbawić dojazdu i przejazdu. To nie jest tak, że jedna osoba w urzędzie sobie tę koncepcję przygotowała, gdyż te dyskusje były w urzędzie prowadzone. Dojazd do kościoła farnego był założony od samego początku z dojazdem od ul. Warszawskiej. 

Odnosząc się do kwestii handlu na Rynku, Jarosław Grobelny przyznał iż problem z jego zagospodarowaniem nie jest aż tak widoczny latem, jak są restauracyjne ogródki, ale gorzej jest zimą: - To, czy biznes handlowy będzie się rozwijał, to zależy przede wszystkim od właścicieli biznesu. Nie da się dzisiaj w dobie galerii handlowych i dostępu do tych przybytków, prowadzić biznesów tak samo, jak prowadziło się 10, 15 czy 20 lat temu. Wszyscy, którzy tego nie zrozumieją, bez względu na to, czy będzie przejazd przez Rynek czy nie, będą mieli problem z utrzymaniem się. Wielokrotnie próbowaliśmy podjąć dyskusję na temat uatrakcyjnienia handlu w centrum Gniezna, natomiast te dyskusje realnie nigdy nie zostały podjęte przez stronę osób, które powinny być tym potencjalnie zainteresowane. 

Jak przekazano w dalszej części, nie ma planu zupełnego zamknięcia przejazdu koło katedry. Dojazd do świątyni będzie nadal możliwy, a parkowanie na zasadach obecnie obowiązujących nadal dostępne. Inną kwestią, która jest rozpatrywana, jest skracanie sobie drogi z ul. św. Wojciecha do ul. Łaskiego - tę sytuację planuje się w pewnym stopniu ukrócić.

Ks. Maciej Lisiecki przyznał, że ze spotkania wyjdzie z nadzieją, którą przekazano, iż dojazd do kościoła mimo wszystko będzie możliwy: - Do tej pory w liście od prezydenta takiej nadziei nie dostałem. Pani rzecznik prasowa urzędu pytana wprost o dojazd do fary powiedziała, że jest parking na targowisku, więc mogą ludzie dojść. Pierwszy raz usłyszałem, że są pod uwagę także nasze racje. Oczywiście nie upieram się do przejazdu przez Rynek, może on być od ul. Warszawskiej, choć jest tam trochę wąsko, ale myślę iż można to zorganizować. Po to też rozmawiamy, aby na pewne rzeczy zwrócić uwagę i myślę, że to będzie z korzyścią dla miasta - stwierdził. 

Paweł Kamiński stwierdził, że mimo wszystko nie podano konkretnej przyczyny, która spowodowała iż w ogóle zaczęto rozważać zamknięcie przejazdu przez rynek. Jarosław Grobelny odparł: - Chodzi o myślenie o mieście, danie pierwszeństwa mieszkańcom, ludziom, którzy będą poruszali się bezpiecznie w sposób nieskrępowany i będą mogli korzystać z całej powierzchni rynku bez obawiania się, że gdzieś pojawi się samochód - stwierdził Jarosław Grobelny, dodając iż jest to też możliwość utworzenia ogródków letnich po wschodniej stronie Rynku, gdzie do tej pory było to niemożliwe. 

Na tym w zasadzie temat dyskusji w trakcie komisji został wyczerpany. Jak zapowiedziano, efekty uwag złożonych w Urzędzie Miejskim po ich rozpatrzeniu będzie można poznać za jakiś czas. Samo zamknięcie przejazdu przez Rynek czy wprowadzenie innych koncepcyjnych regulacji, to jest kwestia dłuższego okresu.

 


Komentarz. Można mieć wrażenie, że w sprawie kolejnego, jakby nie patrzeć ważnego dla sporej grupy mieszkańców tematu, Urząd Miejski porusza się tak samo, jak w sprawie koncepcji ścieżek rowerowych. Niemniej, w tym przypadku co teraz, opracowanie nie kosztowało podatników aż tyle, co dość krytykowana propozycja tras rowerowych (131 tys. złotych). Trudno bowiem zrozumieć podejście, polegające na tworzeniu koncepcji i "rzucaniu jej na pożarcie" w konsultacjach, bez przedstawienia jakichkolwiek badań czy analiz. O ile łatwiej byłoby dyskutować, mając rzeczowe argumenty, pokazujące chociażby, dokąd zmierza ruch przechodzący przez Rynek i jak ten potok pojazdów rozpływa się w kolejnych ulicach w rejonie ul. Warszawskiej. Dla sceptyków lub osób czekających na argumenty, takie dane stanowiłyby istotny element do opowiedzenia się po którejś stronie. Chyba, że decyzja w UM już zapadła, na co wskazuje fakt, że planuje się remont ul. Franciszkańskiej i przebrukowanie jej nawierzchni (a przez to wzmocnienie drogi). Pod co? Odpowiedź nasuwa się sama.

Jakby nie patrzeć na całą sprawę - taką siatkę dróg odziedziczyliśmy jeszcze ze średniowiecza, a częściowo z czasów pruskich i stanowią one system naczyń połączonych. Skoro mówi się, że przy katedrze parkować należy według obowiązującego prawa, to dlaczego prawa nie przestrzega się na Rynku, gdzie notorycznie samochody parkują na zakazie, a ponadto obowiązuje strefa zamieszkania i piesi zawsze mają pierwszeństwo przed samochodami, a mimo to wciąż jest to ignorowane przez zmotoryzowanych? 

Galeria

29 komentarzy

startpoprz.12nast.koniec